Dzisiejszy post rozpoczynam nagłówkiem pierwszego wpisu, jaki pojawił się na Pokrewnych duszach. To już 5 lat!!! 🎂🎂🎂🎂🎂
Co się wydarzyło przez ten czas? Spróbuję wyliczyć z grubsza:
- 506 postów nie licząc dzisiejszego
- spotkałam wiele pokrewnych dusz
- wśród nich znalazłam bliską przyjaźń i serdeczne znajomości
- razem z Michałem Fijałkowskim, który prowadzi blog Dom Echa/Echo Lodge, przeprowadziliśmy wiele poszukiwań bibliograficznych, w Internecie oraz w stołecznych bibliotekach, dotyczących tłumaczy książek Maud i nie tylko
- ... przedreptaliśmy warszawskie ulice szukając śladów polskich wydawców książek Maud
- pojechałam na Wyspę Księcia Edwarda, a czas na niej spędziłam w najlepszym towarzystwie jakie można sobie na taką wyprawę wymarzyć
- odbyłam kilka montgomeriańskich spotkań z młodzieżą szkolną - w ich trakcie przekonałam się na własne oczy i uszy, jak wielkie grono sympatyków proza Maud zdobywa w kolejnych pokoleniach czytelników i jak ważny jest w tym udział ich wspaniałych i kreatywnych nauczycieli języka polskiego
- moja kolekcja różnej maści tytułów twórczości Maud i związanych z nią opracowań rozrosła się do ponad trzystu sztuk, z czego przedwojennych polskich wydań mam 27 - moje oczko w głowie!
- do tego niewielki zbiór takich dziwnych rzeczy, jak plakat teatralny Ani z Zielonego Wzgórza z 1979 roku
- miałam / mam zaszczyt wziąć udział w takich projektach jak np. Polskie Avonlea czy Wakacyjne Czytanie L. M. Montgomery
- miałam przyjemność korespondowania z kilkoma osobami, które przygotowywały różnego rodzaju prace dyplomowe i korzystały z moich materiałów
- zdarzyło się też kilka wymian wiadomości z antykwariuszami, w których ustalaliśmy szczegóły niektórych wydań
- blog doczekał się także kilku cytowań w literaturze fachowej
- ... i generalnie nadał nową jakość mojej codzienności :)
Dziękuję wszystkim moim Czytelnikom za obecność, komentarze i odwiedziny, serdeczność i wsparcie. Jesteście moją wielką motywacją dla dalszej pracy.
A teraz - na dowód tego, jak głęboka jest moja zwariowana pasja, pokażę Wam pewien kolejny nabytek w kolekcji przedwojennych wydań. Już dość dawno go upolowałam, a teraz trafia się najlepsza okazja, by go przedstawić. Jeden egzemplarz Ani na uniwersytecie z Wydawnictwa Retor (antydatowany rok wydania: 1931) mam już od dawna. Oto on, już kilka razy pokazywałam go na blogu. Przyjrzyjcie się grzbietowi tego egzemplarza:
Kilka miesięcy temu trafiłam na ofertę tego tytułu, ale w innej odsłonie! Dziękowałam niebiosom, że nikt mi nie sprzątnął go sprzed nosa:
Widzicie różnice? To, że kolorystyka w nieco innej gamie barw i odcieni, to nic. Grzbiet, moi drodzy! Kolor - tym razem biały, zdobienia i krój czcionki inny! Żeby było ciekawiej - owe zdobienia i krój liter są takie same, jak w przypadku Wymarzonego domu Ani, który ukazał się w tym samym wydawnictwie, także w 1931.
Tak, przyznaję, kupiłam ten egzemplarz ze względu na inny grzbiet...