Dziś opowiem o najstarszej
polskiej Ani. Mam szczęście posiadać jej egzemplarz w swoim zbiorze. Oto ona:
Udało mi się ją kupić, dzięki Panu Sławkowi z Antykwariatu BiSS, który zawsze o mnie pamięta, gdy coś „Aniowego” trafi do jego rąk. Mój egzemplarz pierwszego polskiego wydania ma niestety zniszczoną litografię na okładce, grzbiet woluminu musiał być oprawiony na nowo, ale za to zachowały się tłoczenia tytułu i ozdobników - ptaka i pszczoły:
(zdj. ze zbiorów własnych)
Książka ma sztywną, płócienną
oprawę, wymiary 12x19 i liczy 224 strony. Pierwsza polska Ania z Zielonego
Wzgórza została wydana nakładem Księgarni M. Arcta w Warszawie. Z wydaniem tym
wiąże się kilka ciekawostek.
Po pierwsze - według wydawcy
autorką książki jest Anna Montgomerry:
(zdj. ze zbiorów własnych)
Skąd taki błąd? Może ktoś pomylił
imię autorki z imieniem bohaterki, a w nazwisku zrobił zwykłe przejęzyczenie? Z
drugiej strony, w katalogach Biblioteki Narodowej i www.worldcat.org, widnieją przetłumaczone
na język polski powieści Anny Montgomerry (!). Takie imię i nazwisko pojawiają
się na okładce powieści zatytułowanej Jur. Z jej katalogowych opisów dowiemy
się, że „Na s. tyt. drugie imię aut. Nazwa aut.: Florence Montgomery”
(kolejna omyłka...). Florence Montgomery była angielską powieściopisarką, autorką
literatury dziecięcej, żyjącą w latach 1843–1923.
Czy ktoś w wydawnictwie M. Arcta nieszczęśliwie skojarzył i pomylił nazwiska
autorek? We wspomnianych katalogach najwcześniejszy Jur z Anną Montgomerry pochodzi
jednak z 1922 roku (czyli już 11 lat po „Ani”), ale w opisie jest adnotacja, że
to drugie wydanie, do tego brak informacji o wydawnictwie - wiadomo tylko, że
książka ukazała się w Warszawie. Jest to tłumaczenie Hanny Niteckiej. Gdzie i kiedy pojawiło się pierwsze wydanie? Wcześniejsza
katalogowa pozycja dotyczy tylko tłumaczenia opowiadania Florence Montgomery w
zbiorze z 1989 roku, i to z prawidłowym nazwiskiem. A może (wiem, wiem - tu już
mocno naciągam teorię...) ktoś, kto pracował nad przygotowaniem do druku „Ani”,
spotkał się powieścią Jur, rzekomo autorstwa Anny Montgomerry, i poprzekręcał
to wszystko?... Dopiero w piątym wydaniu Ani wprowadzono korektę - w roku 1928.
Czy ktoś potrafi rozwiązać tą zagadkę? W sieci nic na ten temat nie znalazłam.
10-07-2021
Ciekawostka staje się jeszcze bardziej intrygująca... Jur po raz pierwszy ukazał się już w 1913 roku (na gwiazdkę 1912), pod autorstwem… „Anny Montgomerry”, w Wydawnictwie Gebethnera i Wolffa, a autorką przekładu była Celina Kuszerówna. Wstępne rozeznanie, jakie już kilka lat temu zrobiliśmy wraz z Michałem Fijałkowskim z Domu Echa/Echo Lodge, sugerowałoby, że tłumaczka to wciąż ta sama osoba. Jest to kwestia, która wymaga jeszcze zbadania. W każdym razie, w którymś momencie być może tłumaczenia obydwu powieści istotnie "spotkały się" (to samo wydawnictwo, redaktor??) i ktoś popełnił błąd..., stąd przez całkiem długi czas Maud była Anną Montgomerry, a obydwu autorkom przypisywano tytuły tej drugiej.
Druga sprawa to rok wydania.
Aktualizacja: ta kwestia także być może doczeka się w niedalekiej przyszłości nowego wpisu... Jak dotąd, wiadomo, że pierwsza zapowiedź powieści pojawiła się w 1910 roku (A jednak wcześniej).
Na
pierwszych stronach widnieje rok 1912:
(zdj. ze zbiorów własnych)
Gdy dotrzemy do strony 233,
zobaczymy, że powieść została podzielona na dwie części (tak było jeszcze w
wydaniu z 1939 roku). Pierwsza część kończy się na rozdziale XIX „Koncert,
katastrofa i wyznanie”.
(zdj. ze zbiorów własnych)
Kolejnych 19 rozdziałów to druga
część, na początku której... znajduje się informacja, że książkę wydano w 1911:
(zdj. ze zbiorów własnych)
Książka wymieniona jest w
katalogu Biblioteki Narodowej podwójnie - każda część osobno, przy czym z
adnotacją, że jest to tom współoprawiony. Który rok jest prawdziwy? 1911. Pan
Sławek z antykwariatu BiSS przekazał mi kiedyś, że takie „oszukane” daty nie
były wtedy rzadkością. A może planowano dwutomowe wydanie, a potem zrezygnowano
z tego pomysłu?... Dziś już pewnie nie dowiemy się, o co dokładnie z tym
chodziło. Ania z Zielonego Wzgórza była w każdym razie dostępna przed Bożym
Narodzeniem w 1911 roku. Wydawnictwo oferowało na łamach różnych gazet swoje
tytuły. To wycinek z numeru porannego Nowej Reformy, który ukazał się 17. grudnia 1911 roku – reklama mówi o 2 tomach w ozdobnej oprawie:
Poniżej podobne ogłoszenie z 9. grudnia
1911 roku w tygodniku Przyjaciel dzieci:
I jeszcze jedno:
Z innych ciekawostek - nazwisko
tłumaczki zapisano w sposób spolszczony - R. Bernsztajnowa. Poprawiono je,
razem z L. M. Montgomery, dopiero w piątym wydaniu.
A teraz okładka... Moja „Ania” ma ją zniszczoną. Co widzicie pomiędzy
zarysowaniami?
(zdj. ze zbiorów własnych)
Dziewczynę wyglądającą przez
okno?? Poniżej okładka z 3. wydania z 1921 (niestety, nie mam tego wydania, czy
ktoś je posiada? :) Aktualizacja: w międzyczasie udało mi się go kupić :D
Ta sama rycina, prawda?
Aktualizacja: jak wspomniałam wcześniej, pierwsze wydanie Ani z Zielonego Wzgórza ukazało się w dwóch formach edycyjnych. Mój egzemplarz to tzw. ozdobna oprawa, płócienna z wklejką; ta druga to kartonowa z ryciną na białym tle. Oto egzemplarz z Biblioteki Narodowej:
Aktualizacja:
W jednym z późniejszych postów przedstawiłam zrekonstruowaną okładkę - gdyby mój wolumin był w stanie idealnym, wyglądałby tak:
O
pięknym, przedwojennym języku, w którym została przetłumaczona pierwsza Ania,
napiszę innym razem. Do przekładu R.ozalii Bernsteinowej mam ogromny sentyment, bo
to na jej tłumaczeniach (choć oczywiście unowocześnionych) wyrosłam - pewnie
jak większość czytelników Ani w Polsce... I, choć bardzo doceniam wiele nowych
tłumaczeń, to jedno pozostanie szczególne.
Jeszcze
jedna, na koniec dzisiejszego wpisu, zastanawiająca rzecz, tym razem tycząca
się już tylko mojego egzemplarza. Pieczątka na karcie tytułowej - „T.
Seredyński, Lwów (Poland)”. Czy trafiła do mnie książka ze zbiorów Tadeusza
Seredyńskiego - pianisty i dyrygenta, który do 1949 roku pracował w Teatrach
Miejskich we Lwowie? Zakładam z dużym prawdopodobieństwie, że tak!
A o fascynującym zrządzeniu losu, jaki spotkał egzemplarz kolejnego tomu z mojej kolekcji, przeczytacie w poście O "Ani z Avonlea" + aktualizacja
- wycinki przedwojennych gazet pochodzą z zasobów e-biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego oraz Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej
Fascynujaca ta Twoja opowiesc o pierwszym polskim wydaniu. Wspaniale, ze jest w Twoim posiadaniu taki rarytas. Dziekuje, ze nam go pokazalas.
OdpowiedzUsuńMoje najstarsze 2 to pierwsze wydanie "Doliny Teczy" (zakupiona dzieki Tobie :) ) i "Ani z Wyspy"
A jakie fascynujące są poszukiwania informacji! Dzięki bibliotekom cyfrowym znalazłam coś jeszcze, co tyczy się pierwszego wydania "Ani z Zielonego Wzgórza" - podzielę się tym w następnym poście.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMasz prawdziwy rarytas i,az trudno uwierzyc ,ze sie uchowal tak wiekowy egzemplarz,ktory musial przejsc przez niejedne dzieciece rece.
OdpowiedzUsuńPrawda? Ja też z niedowierzaniem i pewną dozą zadumy myślę o tym, jak świat, pędząc do przodu, zmieniał się, a ta książka trwała... Stała pomiędzy innymi na półce (może w niejednej domowej biblioteczce) i jak zawsze wzruszała i ożywiała wyobraźnię.
UsuńDziękuję za artykuł i jestem pod wrażeniem wiedzy, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję! Będzie to moją motywacją do dalszych opowieści o książkach Maud.
UsuńŚwietnie jest posiadać taki rarytas, osobiście również szukam najstarszego wydania Ani.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Tak, to wielki skarb w kolekcji. Przyznam się, że mimo jego posiadania, także szukam kolejnego - tym razem w wersji z kartonową okładką, bo wówczas ukazały się właśnie w takich dwóch formatach ;D
Usuń