poniedziałek, 30 października 2017

Jak zmieniał się przekład - rozdział 5

Nadszedł najwyższy czas, by powrócić do porównania zmian redakcyjnych Ani z Zielonego Wzgórza. Przyjrzyjmy się kolejnemu rozdziałowi zatytułowanemu: Historja Ani / Historia Ani.


  • Kiedy Ania mówi Maryli, że przeczytane gdzieś zdanie o prawdziwym cmentarzu nadziei, stanowi dla niej pociechę, Maryla do 1947 roku mówi: Chciałabym wiedzieć, co stanowi tę pociechę?, w redakcji Połtorzyckiej: Nie rozumiem, jak można pocieszać się czymś takim, zaś w redakcji Zielińskiego: Nie rozumiem, jak można pocieszyć się czymś takim.

  • Rodzice Ani uczą najpierw w Wyższej Szkole; dopiero w redakcji Połtorzyckiej pojawia się liceum.

  • Ania początkowo uważa, że okropne byłoby, gdyby jej ojciec miał na imię Jedeniak; dopiero od redakcji Połtorzyckiej imię to pozostawiono w oryginalnej pisowni: Jedediah.

  • Kiedy Ania, w odpowiedzi na moralizatorską opinię Maryli o imionach, przywołuje z Szekspira cytat o róży, stwierdza, że nie mogłaby ona tak samo pachnieć, gdyby była pokrzywą lub kapustą; od redakcji Połtorzyckiej Ania mówi już o oście i kapuście. W oryginale mowa jest istotnie o oście (thistle), zaś z kapustą sprawa jest nieco skomplikowana. Montgomery pisała o skunks cabbage – jest to roślina z rodzaju obrazkowatych, występująca m.in. we wschodniej Kanadzie, która po zranieniu wydziela cuchnący zapach. W polskojęzycznej systematyce ten rodzaj roślin to „skupnia” – trudno tu o wierne tłumaczenie.

  • W wyobraźni Ani domek rodziców otoczony był roślinami – wokół okna wił się groszek pachnący (do 1947), a potem powoje. Ani jedno, ani drugie tłumaczenie nie jest dokładne, ponieważ autorka pisze w tym miejscu o honeysuckle, czyli o wiciokrzewie (także: kapryfolium, lonicera).

  • Rodzice Ani umierają najpierw na gorączkę, w późniejszych redakcjach na febrę.

  • Pani Thomas karmiła Anię flaszką, a od redakcji Połtorzyckiej: butelką.

  • Wśród utworów, które Ania zna na pamięć, wymienione są w pierwszej wersji przekładu: „Bitwa pod Hohelinden” oraz „Dziewica jeziora”. Dopiero w redakcji Połtorzyckiej dodano: prawie całe „Pory roku” Jamesa Thompsona i wiele innych. Co ciekawe, w pierwotnej wersji przekładu zabrakło „Upadku Polski”: Ach, jak ja lubię takie poezje, od których dreszcz przejmuje człowieka. Muszę przyznać, że niektóre takie pieśni znajdowałam w piątej części Wypisów, ale ja uczyłam się z czwartej. Jednak starsze dziewczęta pożyczały mi jej do czytania. W redakcji Połtorzyckiej i Zielińskiego ten fragment brzmi: Czy pani lubi takie wiersze, które przeszywają człowieka dreszczem wzdłuż krzyża? W wypisach na piątą klasę jest taki wiersz: „Upadek Polski”. Ileż on dreszczy wywołuje! Ja naturalnie nie byłam w piątej klasie, tylko w czwartej, ale starsze dziewczynki pożyczały mi swoje wypisy do czytania.

  • W pierwotnym przekładzie Maryla myśli o Ani: Ma w sobie coś pańskiego. Widocznie rodzice jej byli (od 1939: to) ludzie szlachetnych uczuć. Połtorzycka zapisała: Jest w niej nawet coś z młodej damy. Widocznie rodzice jej byli to ludzie przyzwoici.

sobota, 28 października 2017

środa, 25 października 2017

Okładki "Magic for Marigold"

  Zapraszam do lektury uaktualnionego postu, w którym zebrałam okładki do wszystkich polskich wydań twórczości L. M. Montgomery:







  Magic for Marigold, wydana w 1929 roku, doczekała się polskiego tłumaczenia dopiero w 1991. Dokonała go Karolina Bałłaban. Przekład ten wznowiono w 1993, a już trzy lata później ukazał się inny, autorstwa Magdaleny Koziej. Ten drugi wydawano jeszcze w 2008 i 2015 roku.




poniedziałek, 23 października 2017

Z bibliotecznych statystyk

   W pierwszym polskim czasopiśmie psychologicznym, Polskim Archiwum Psychologicznym, w numerze z przełomu lat 1933/34, ukazał się artykuł zatytułowany: "Próby badania rozwoju zainteresowań dziecięcych na podstawie materjałów statystycznych". Dane dotyczące zainteresowań czytelniczych pochodziły z dwóch warszawskich bibliotek:



Sporządzono listę najbardziej poczytnych tytułów:



Wyniki porównano do badań przedstawionych w literaturze zagranicznej:



Zestawiono również dane dotyczące wieku młodych czytelników sięgających po poszczególne ksiażki:





W archiwach znalazłam też fotografię wykonaną w czytelni jednej z bibliotek, które były źródłem danych do tego artykułu - Bibljoteki Wzorowej dla Dzieci - mieściła się przy Grójeckiej 93.





  • CBN Polona
  • mbc.cyfrowemazowsze.pl/dlibra/doccontent?id=6264
  • Domański C. W.; Polskie czasopisma psychologiczne w latach 1918-2000, Przegląd Psychologiczny, 2001, 44(1):151-157

poniedziałek, 16 października 2017

Rafałowicz-Radwanowa vs. Kowalak-Bojarczuk - cz. 3

   Z rozdziału trzeciego:



  • U Rafałowicz-Radwanowej na ganku panien Pringle stoi bożek z bronzu, przywieziony z Kolonii przed stu laty przez pierwszego emigranta Pringle’a. Tłumaczkę poniosła tu trochę wyobraźnia. W oryginale mowa o dużej ilości pewnej rośliny rosnącej przy frontowych schodach – bylicy bożego drzewka – przywiezionej przez pierwszych Pringle’ów ze starego kraju. Poprawnie tłumaczy ten fragment Kowalak-Bojarczuk, ale zamienia miejscami kolejność tego zdania z opisem drewnianej figury pochodzącej ze statku kapitana Pringle’a.


  • Rafałowicz-Radwanowa nieco skraca opis salonu w Maplehurst.


  • Aunt Chatty znajduje na pościeli Ani zagniecenie w deseń kwadratowy (to u Rafałowicz-Radwanowej) lub w kształcie łzy (u Kowalak-Bojarczuk) – w oryginale: diamond-shaped.


  • Kiedy Ania opisuje Gilbertowi urok Spook’s Lane w aurze jesiennego wieczoru, kończy ten fragment przyznaniem się do kolejnej „przygody”:

It is growing late and my bed says, 'I have sleep for you.' I've grown used to climbing a flight of steps into bed... and climbing down them. Oh, Gilbert, I've never told any one this, but it's too funny to keep any longer. The first morning I woke up in Windy Poplars I forgot all about the steps and made a blithe morning-spring out of bed. I came down like a thousand of brick, as Rebecca Dew would say. Luckily I didn't break any bones, but I was black and blue for a week.


            Kowalak-Bojarczuk zupełnie ten fragment tekstu pomija, jednak w pierwszym tłumaczeniu jest on zachowany:





choć u Rafałowicz-Radwanowej Ania chodziła z siniakami dziesięć dni, a nie - wedle oryginału - tydzień.


  • U Rafałowicz-Radwanowej Ania rozmawia z Elizabeth przez ścianę lub przez kraty bramy...


  • I na koniec jeszcze wyśmienity „smaczek” w wykonaniu Rafałowicz-Radwanowej:





oryginał
Rafałowicz-Radwanowa
Kowalak-Bojarczuk
Ellen Pringle
Helena Pringle
Helena Pringle
Sarah Pringle
Jadwiga Pringle
Sara Pringle
Beth
Liska
Elżunia
Betty
Betty
Ela
Elsie
Elza
Elżunia


sobota, 14 października 2017

O ''Ani" w 1955

   Oto wycinki z artykułu, który ukazał się w jednym z marcowych numerów Życia Warszawy z 1955 roku - tuż przed wydaniem pierwszej "Ani" w edycji z Naszej Księgarni (czyli drugim powojennym).






  •  CBN Polona

wtorek, 10 października 2017

Rafałowicz-Radwanowa vs. Kowalak-Bojarczuk - cz. 2

Czas na kolejną porcję różnic tłumaczeniowych w Ani z Szumiących Topoli. Przejdźmy do rozdziału drugiego.


· Rafałowicz-Radwanowa nie pomija wprowadzenia do tego rozdziału:

(Extracts from various letters from the same to the same.),

które tłumaczy:

(Wyjątki z różnych listów tejże do tegoż Gilberta).


· Fragment:

But Mrs. Braddock was right . . . the Pringles are my problem. And as yet I don't see exactly how I'm going to solve it in spite of my lucky clovers. As Mrs. Braddock says, they are as smooth as cream . . . and as slippery.

Rafałowicz-Radwanowa tłumaczy:

Ale pani Bradock miała słuszność: Pringle’owie są twardym orzechem. Nie wiem jeszcze, jak go zgryzę, chociaż urodziłam się podobno pod szczęśliwą gwiazdą. Jak mówi pani Braddock, gładcy są jak powierzchnia lodowa i równie zimni i śliscy, –

– usuwa w tym fragmencie odniesienie do koniczynek, które Ania znalazła pierwszego dnia przed Szumiącymi Topolami, co zachowała wcześniej w tekście. Kowalak-Bojarczuk tłumaczy nieco dokładniej:

Ale pani Braddock miała rację – Pringle’owie sprawiają mi kłopoty. Doprawdy nie wiem, jak rozwiązać ten problem, chociaż jestem szczęśliwą właścicielką trzech czterolistnych koniczynek. Pringle’owie, jak stwierdziła pani Braddock, są słodcy jak miód – i śliscy jak węże.


· Ania u Rafałowicz-Radwanowej nazywa ojca Jen w myślach: Ty krokodylu, ty, stary niegodziwcze!, zaś u Kowalak-Bojarczuk: Ach, ty przewrotny, głupi, stary dziadzie!


·  Kowalak-Bojarczuk pominęła akapit:

I do not doubt Mrs. Stephen thinks I made Adam Pringle's nose bleed in class today by reason of which he had to go home. And I woke up last night and couldn't go to sleep again because I remembered an i I hadn't dotted in a question I wrote on the board. I’m certain Jen Pringle would notice it and a whisper will go around the clan about it,

który Rafałowicz-Radwanowa tłumaczy:

Z pewnością przypuszcza pani Stefanowa, że to z mego powodu krew szła z nosa Adamowi Pringle’owi, który zmuszony był pójść dlatego do domu przed końcem lekcji. Ubiegłej nocy obudziłam się i już nie usnęłam, bo przypomniałam sobie, że zapomniałam postawić kropkę nas „i” w pytaniu, które napisałam na tablicy. Pewna jestem, że Janka Pringle zauważyła ten szczegół i że cały klan będzie o tym szeptał przez parę tygodni.


· Rafałowicz-Radwanowa pozostawia dwa zdania kończące fragment, w którym Ania żali się w liście: Ach, te moje kursywy! Ale kursywa przynosi niekiedy ulgę piszącemu. Kowalak-Bojarczuk nie stosuje w zapisie kursyw i pomija te dwa zdania.


· Kiedy Ania opisuje swoich ulubionych uczniów, kończy akapit słowami:

The trouble is . . . if I can't win the Pringles I won't have much chance of helping anybody.

W przedwojennym wydaniu kończy się ten fragment słowami:

Co najgorsza... to fakt, że bez współudziału Pringle’ów nie będę mogła przyjść z pomocą nikomu. Chcąc oddać przysługę biedniejszym od siebie, trzeba koniecznie oprzeć się o możniejszych. To jest, niestety, prawo życiowe.

W wydaniu powojennym jest tylko:

Inna sprawa, że Rodzina Królewska uniemożliwi mi pomaganie komukolwiek, o ile nie uzyskam jej sympatii.


· Rafałowicz-Radwanowa przemianowała miejską bibliotekę, z której Aunt Chatty wypożycza w tajemnicy przed Aunt Kate powieści, na miejską księgarnię. Natomiast jej „a pack of cards for solitaire”, z którymi je chowa, są tu talią kart dla samotników – od razu w tekście dodano: „(karty do pasjansa)”.


· W pierwszym tłumaczeniu Rebecca z rozmarzeniem mówi do Ani: Zupełnie tak, jakbym kąpała się w złocie, miss Shirley. W drugim, już poprawniej: Ach, czy wyobraża sobie pani kąpiel w złotej wannie, panno Shirley?


· Kowalak-Bojarczuk zapisała, że Rebecca wyszukała dla Ani „fotel na biegunach”; w rzeczywistości chodzi tu o „wing chair”, czyli uszak.


· Aunt Chatty pielęgnuje (też w sekrecie) twarz najpierw zsiadłym mlekiem, a potem śmietanką. W oryginale jest to: „buttermilk”, czyli maślanka.


· Rafałowicz-Radwanowa określa Elizabeth Grayson praprawnuczką pani Campbell, ale potem pisze o niej: Matka jej, nieżyjąca od dawna, była wnuczką pani Campbell.


· Rafałowicz-Radwanowa przemianowała centuriona w szkolnej anegdocie, którą Ania opisuje Gilbertowi, na centurię – kobietę, która żyła sto lat.


·  Fragment:

And when Mrs. Frank Pringle got up a tea in aid of a church project (Rebecca Dew informs me that the ladies are going to 'build' the new spire!) [...]

u Rafałowicz-Radwanowej brzmi:

A kiedy pani Franciszkowa Pringle urządziła czarną kawę na budowę nowego kościoła (Rebeka Dew poinformowała mnie, że miejscowe panie postanowiły wznieść nową świątynię Pańską na koszt własny) [...],

a u Kowalak-Bojarczuk:

A gdy pani Franciszkowa Pringle zorganizowała kwestę ba cele kościelne (Rebeka Dew poinformowała mnie, że panie zamierzają wybudować nową wieżę!) [...]


· W pierwszym tłumaczeniu pojawia się zdanie: [...], a Jankę zmuszam do porządnego pisania liter „p” i „q”; późniejsza tłumaczka zapisała tylko: Ujrzałam też Jankę jako wzór grzecznej uczennicy.


· Rafałowicz-Radwanowan nadaje spolszczone imię pannie Brook, ale pomija ten fakt w pewnym momencie:

Ach, jak to dobrze, że pani pisze swe imię „Kathherine” przez K. Tak nie lubię pisowni przez „C”

U Kowalak-Bojarczuk panna Brook jest Julianną, a po uwadze Ani, zaczyna pospisywać się jako Julia.


· U Rafałowicz-Radwanowej Ania podaje mleko Elizabeth Grayson przez dziurę w ścianie (w oryginale „the wall door”).


oryginał
Rafałowicz-Radwanowa
Kowalak-Bojarczuk
Jen Pringle
Janka Pringle
Janka Pringle
Myra Pringle
Mary Pringle
Mira Pringle
James Pringle
James Pringle
Jakub Pringle
Mrs. Stephen Pringle
Jerzowa Pringle
Stefanowa Pringle
Millie Pringle
Milly Pringle
Emilka Pringle
Lewis Allen
Lucio Allen
Lewis Allen
Katherine Brooke
Katarzyna Brooke
Julianna Brooke
George MacKay
Jerzy Mackay
Jerzy MacKay


poniedziałek, 2 października 2017

O drugim wydaniu "Ani"

   W Przeglądzie Księgarskim z marca 1919 roku znalazła się notatka o drugim wydaniu Ani z Zielonego Wzgórza:








  • CBN Polona