Nadszedł najwyższy czas, by
powrócić do porównania zmian redakcyjnych Ani
z Zielonego Wzgórza. Przyjrzyjmy się kolejnemu rozdziałowi zatytułowanemu: Historja Ani / Historia Ani.
- Kiedy Ania mówi Maryli, że przeczytane gdzieś zdanie o prawdziwym cmentarzu nadziei, stanowi dla niej pociechę, Maryla do 1947 roku mówi: Chciałabym wiedzieć, co stanowi tę pociechę?, w redakcji Połtorzyckiej: Nie rozumiem, jak można pocieszać się czymś takim, zaś w redakcji Zielińskiego: Nie rozumiem, jak można pocieszyć się czymś takim.
- Rodzice Ani uczą najpierw w Wyższej Szkole; dopiero w redakcji Połtorzyckiej pojawia się liceum.
- Ania początkowo uważa, że okropne byłoby, gdyby jej ojciec miał na imię Jedeniak; dopiero od redakcji Połtorzyckiej imię to pozostawiono w oryginalnej pisowni: Jedediah.
- Kiedy Ania, w odpowiedzi na moralizatorską opinię Maryli o imionach, przywołuje z Szekspira cytat o róży, stwierdza, że nie mogłaby ona tak samo pachnieć, gdyby była pokrzywą lub kapustą; od redakcji Połtorzyckiej Ania mówi już o oście i kapuście. W oryginale mowa jest istotnie o oście (thistle), zaś z kapustą sprawa jest nieco skomplikowana. Montgomery pisała o skunks cabbage – jest to roślina z rodzaju obrazkowatych, występująca m.in. we wschodniej Kanadzie, która po zranieniu wydziela cuchnący zapach. W polskojęzycznej systematyce ten rodzaj roślin to „skupnia” – trudno tu o wierne tłumaczenie.
- W wyobraźni Ani domek rodziców otoczony był roślinami – wokół okna wił się groszek pachnący (do 1947), a potem powoje. Ani jedno, ani drugie tłumaczenie nie jest dokładne, ponieważ autorka pisze w tym miejscu o honeysuckle, czyli o wiciokrzewie (także: kapryfolium, lonicera).
- Rodzice Ani umierają najpierw na gorączkę, w późniejszych redakcjach na febrę.
- Pani Thomas karmiła Anię flaszką, a od redakcji Połtorzyckiej: butelką.
- Wśród utworów, które Ania zna na pamięć, wymienione są w pierwszej wersji przekładu: „Bitwa pod Hohelinden” oraz „Dziewica jeziora”. Dopiero w redakcji Połtorzyckiej dodano: prawie całe „Pory roku” Jamesa Thompsona i wiele innych. Co ciekawe, w pierwotnej wersji przekładu zabrakło „Upadku Polski”: Ach, jak ja lubię takie poezje, od których dreszcz przejmuje człowieka. Muszę przyznać, że niektóre takie pieśni znajdowałam w piątej części Wypisów, ale ja uczyłam się z czwartej. Jednak starsze dziewczęta pożyczały mi jej do czytania. W redakcji Połtorzyckiej i Zielińskiego ten fragment brzmi: Czy pani lubi takie wiersze, które przeszywają człowieka dreszczem wzdłuż krzyża? W wypisach na piątą klasę jest taki wiersz: „Upadek Polski”. Ileż on dreszczy wywołuje! Ja naturalnie nie byłam w piątej klasie, tylko w czwartej, ale starsze dziewczynki pożyczały mi swoje wypisy do czytania.
- W pierwotnym przekładzie Maryla myśli o Ani: Ma w sobie coś pańskiego. Widocznie rodzice jej byli (od 1939: to) ludzie szlachetnych uczuć. Połtorzycka zapisała: Jest w niej nawet coś z młodej damy. Widocznie rodzice jej byli to ludzie przyzwoici.