W sprzedaży jest nowe wydanie Ani z Zielonego Wzgórza. Według mnie, redaktorzy wzięli sobie do serca przygotowanie powieści w nowej odsłonie i sądzę, że zrobili to ze zrozumieniem jej pozycji w polskim czytelnictwie. Wydanie to już zdobyło moje uznanie. A oto, jak się prezentuje:
Wolumin jest całkiem pokaźny - liczy 415 stron. Nie posiada spisu rozdziałów.
Książka ma obwolutę, pod którą kryje się twarda oprawa z fakturą tkaniny i taką samą ilustracją.
Krótka notka biograficzna.
O! I to mi się podoba :).
A to jeszcze bardziej - przekład naszej R. Bernsteinowej. Oczywiście w wersji, jaką znamy z redakcji Połtorzyckiej i Zielińskiego. Pobieżnie tylko przejrzałam - zachowano właściwie w całości rozwiązania i decyzje translatorskie Bernsteinowej, włącznie z ostatnim zdaniem. Zdecydowano się jednak na drobne uwspółcześnienia - np. "chudobę" Ani, czyli zawartość jej torby podróżnej, do której powrócił Zieliński, zastąpiono "dobytkiem".
Ornamenty zdobiące każdy tytuł.
I moje kolejne uznanie - motto, które wybrała Maud (w tłumaczeniu zespołu redakcyjnego).
I tu - novum wśród polskich edycji.
Wydanie zawiera ilustracje z oryginalnego pierwszego wydania,
których autorami byli M. A. Claus i W. A. J. Claus.
A to dobra wiadomość dla nas - będą kolejne "Anie". Oby tak dopracowane jak ten pierwszy tom.