niedziela, 26 marca 2017

Jak zmieniał się przekład - rozdział 4

   Na szczecińskich Jasnych Błoniach krokusy rozwinęły swoje kobierce. Ten wiosenny widok zmotywował mnie, by przyjrzeć się kolejnym fragmentom Ani z Zielonego Wzgórza i ich zmianom - nadszedł czas na nowy wpis o redakcji następnego rozdziału książki.



  • W pierwszym wydaniu powieści tytuł czwartego rozdziału brzmi: "Poranek na Zielonym Wzgórzu", czyli w takiej wersji, jaka pojawia się we wszystkich wydaniach z Naszej Księgarni... jest w tym jednak pewna ciekawa rzecz, na którą nie zwróciłam uwagi wcześniej. W kolejnych kilku edycjach przekładu, tytuł ten brzmi: "Poranek na Zielonem Wzgórzu". Z egzemplarzy, które posiadam na swojej półce, dopiero w tym z 1939 roku, formę zmieniono na pierwotną i, jednocześnie, obecną w powojennych wydaniach. We wcześniejszych rozdziałach wydania z 1911 roku forma "na Zielonym Wzgórzu" pojawia się w ich treści dwa razy, w samym jednak rozdziale czwartym już w jednym z pierwszych akapitów jest i forma "na Zielonem Wzgórzu".
  • W przekładzie R. Bernsteinowej z 1911, aż do czwartego wydania włącznie, czytamy: "Jednym skokiem dziewczyna znalazła się poza łóżkiem". W piątym wydaniu "dziewczynę" zamieniono na "dziewczynkę", a od redakcji Dżennet Połtorzyckiej zdanie to brzmi: "Jednym skokiem dziewczynka znalazła się przy oknie".
  • W pierwotnym przekładzie Ania "pchnęła okno, które zaskrzypiało leniwie i ciężko", W redakcji Połtorzyckiej z 1956 roku "okno" zastąpiono "żaluzją", co wprowadza istotną zmianę - w oryginale chodzi bowiem o "sash", co odnosi się do "sash window", które to słowniki tłumaczą jako "okno przesuwne".
  • Do 1939 trawniki wokół Zielonego Wzgórza były "żółte od lwich paszczęk", w 1947 poprawiono te kwiaty na "mlecze".
  • "Trawy rozmaitego rodzaju" rosnące w  brzezinie w 1956 roku zastąpiono "przeróżnymi ziołami".
  • Fragment u Bernsteinowej: "Jeśli nawet nigdy już nie zobaczę tego strumyka, zachowam o nim przyjemne wspomnienie" zostaje w 1956 roku rozbudowany, co bardziej jest zbliżone do oryginału: "Jeśli nawet nigdy już tego miejsca nie zobaczę, miło mi będzie pomyśleć, że na Zielonym Wzgórzu jest strumyk. Bo gdyby go nie było, zawsze dręczyłaby mnie myśl, że powinien tu być".
  • W pierwotnym przekładzie Ania z rozgoryczeniem kończy słowotok: "[...] przychodzi chwila, w której trzeba przerwać marzenie, a wtedy wszystko pryska...". W redakcji z 1956 roku zapisano: "[...] przychodzi chwila, w której trzeba przerwać marzenie, a to bardzo boli...".
  • Maryla poleca Ani (która ostatecznie zapomina to zrobić): "Okno zostaw otwarte i wyłóż pościel do wietrzenia". Tak samo zadanie to brzmi w edycji redagowanej przez Połtorzycką i Stanisława Zielińskiego. Dlaczego o tym wspominam? Bo to dość zabawne "tłumaczenie" - w oryginale bowiem fragment ten brzmi: "Leave the window up and turn your bedclothes back over the foot of the bed" - chodzi tu więc o pozostawienie okna otwartym i pościelenie łóżka.
  • Gdy Maryla obserwuje zadumaną Anię przy stole ma wrażenie, że "[...] gdy to dziwne dziecko siedziało przy stole, duszyczka jego biegała w dalekich przestworzach na skrzydłach fantazji"; od 1956 roku fragment ten brzmi: "[...] gdy to dziwne dziecko siedziało przy stole, myśl jego unosiła się w dalekich przestworzach na skrzydłach fantazji".
  • O Mateuszu w przekładzie z 1911 roku przeczytamy: "Potrafił wbić sobie coś do głowy, trzymać się tego z zacięciem i trwać w upartym milczeniu, które mówiło więcej, niż gdyby powtarzał swoje zdanie od rana do nocy". Zaś w redakcji Połtorzyckiej, czyli od 1956 roku, nieco zmieniono ten fragment: "Potrafił wbić sobie coś do głowy, trzymać się tego ze zdumiewającym uporem i trwać w zaciętym milczeniu, które skutkowało dziesięć razy lepiej, niż gdyby o tym gadał od rana do nocy".
  • W czwartym rozdziale pierwszy raz pojawia się określenie "kindred spirits". W pierwotnym przekładzie Bernsteinowa zapisała je jako: "dusze powinowate". Dopiero od 1956 roku jest mowa o "pokrewnych duszach".
  • Do 1947 roku Maryla każe Ani, po umyciu naczyń, "sprzątnąć swój pokoik", Połtorzycka w 1956 poprawiła to polecenie, słusznie, na "[...] pójdziesz na górę posłać łóżko", nie zrobiła jednak korekty co do "dishes", które Bernsteinowa przełożyła na "szklanki i talerze".
  • W 1911 roku Ania nie poradziła sobie jednak z posłaniem łóżka, tak dobrze jak ze zmywaniem: "[...] nie przywykła bowiem do układania wielkich poduszek", od 1956 przyczyną był brak doświadczenia z "układaniem pierzynek".
  • Na pytanie Ani o roślinę rosnącą w doniczce na parapecie, Maryla odpowiada, że to "fuksja". Dopiero Połtorzycka poprawia nazwę na "pelargonię" (co ciekawe, w oryginale Maryla uściśla, że jest to "apple-scented geranium" - odmiana wydzielająca olejki o zapachu przypominającym jabłka :) ).
  • Dopiero w redakcji Połtorzyckiej odzwierciedlono nieco humor sytuacyjny - w oryginale bowiem Maryla, nie mogąc nadążyć za słowotokiem i myślami Ani, mamrocze do siebie ("muttered") pierzchając / uciekając do piwnicy ("[...] beating a retreat down to the cellar after potatoes". U Bernsteinowej zapisano: "[...] mruczała Maryla, schodząc do piwnicy po kartofle", zaś w redakcji z 1956: "mruczała Maryla rejterując do piwnicy po kartofle".
  • Podczas tej rejterady Maryla myśli o Mateuszu: "Wolałabym, żeby był taki, jak inni mężczyźni i wypowiadał otwarcie swe zdanie. Wtedy możnaby z nim pogadać i wyperswadować mu niejedno". W 1956 fragment ten nieco zmieniono: "Wolałabym, żeby był taki jak inni mężczyźni i potrafił wygadać, co go w środku dręczy. Wtedy można by mu odpowiedzieć i wyperswadować niejedno".
  • Bernsteinowa pominęła "cellar pilgrimage" Maryli, co dodatkowo, mam wrażenie, spłyciło komizm sytuacyjny tej sceny; dopiero od redakcji Połtorzyckiej "[...] Maryla wróciła ze swej pielgrzymki do piwnicy".
  • W pierwotnym przekładzie Mateusz mówi, w momencie gdy Maryla z Anią wyjeżdżają z podwórka, że "Mały Janek Buot był tutaj dziś rano", w szóstym wydaniu zamieniono "Janka" na "Jerzego", a od 1956 roku wprowadzono w tym fragmencie zmianę zgodną z oryginalnym tekstem: "Mały Jerry Buote z Creek był tutaj dziś rano".


sobota, 25 marca 2017

"Powiem to"

Powiem to
(M. D.)


Dziękuję za zabawy z Dziećmi z Bullerbyn,
gdy wspólnie z nimi biegałam po łące.
Dziękuję za chwile w Tajemniczym Ogrodzie,
Kiedy z Mary bujałam się na huśtawce.
Dziękuję za rozmowy z Małym Księciem
O róży, baranku i sensie życia.

Dziękuję za zabawy z Anią z Zielonego Wzgórza,
gdy roześmiane, nie martwiłyśmy się niczym.
Dziękuję za Spotkanie nad Morzem,
Z Elzą i Danusią poznałyśmy prawdziwą przyjaźń.

Dziękuję za Serię Niefortunnych Zdarzeń,
Bo już wiem, że mam szczęście w życiu.
Dziękuję za pierwszą miłość o Zmierzchu,
pokazała mi, że nieprawdopodobne jest możliwe.
Dziękuję za…

Dziękuję za…
Powiem to jeszcze wiele razy…




Wiersz został wyróżniony I nagrodą w IV edycji Śródmiejskiego Festiwalu Młodych Talentów „Uwierz w siebie i pokaż, co potrafisz”, zorganizowanym w 2009 roku w Warszawie.



  • Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa: Z głębi duszy. Praca zbiorowa laureatów konkursów – literackiego i plastycznego – realizowanych w ramach pięciu edycji Śródmiejskiego Festiwalu Młodych Talentów „Uwierz w siebie i pokaż, co potrafisz”, Młodzieżowy Dom Kultury „Muranów” im. C. K. Norwida, Warszawa, 2011


wtorek, 21 marca 2017

Okruch z archiwum Arctów

   Wydawnictwu Michała Arcta zawdzięczamy obecność prozy Maud w polskim czytelnictwie. Archiwum warszawskiej siedziby firmy przepadło w czasie drugiej wojny światowej. Jednakże Arctowie prowadzili w latach 20-tych także księgarnię w Lublinie, do którego firma niejako powróciła swoją działalnością, wydawnictwo wywodziło się bowiem właśnie z tego miasta. W Archiwum Państwowym w Lublinie zachowały się dokumenty tej filii. Wśród nich znajdują się "Rejestry sprzedanych wydawnictw w latach 1927-1928" - listy ze sprzedanymi tytułami książek, sporządzone odręcznie na kartkach jakichś notatników:

(zdj.: lublin.ap.gov.pl)


Na powyższej stronie odnotowano także sprzedaż Ani z Zielonego Wzgórza i  Ani z Avonlea:

(zdj.: lublin.ap.gov.pl)



  • lublin.ap.gov.pl/goltest/wp-content/uploads/2012/09/PL-35-695-0-15-11.jpg
  • lubelskiedossier.pl
  • Mieczysława Wełna-Adrianek, Historia księgarni Arctów w Lublinie, Księgarz, 1970, 2:45-53

sobota, 18 marca 2017

O "Ani z Zielonego Wzgórza" w trzy lata po wojnie

   W opracowaniu Barbary Wachowicz "L. M. Montgomery: at home in Poland", opublikowanym w 1987 roku w Canadian Children Literature, natknęłam się na wzmiankę o artykule Jerzego Wyszomirskiego "Ania z Zielonego Wzgórza", który ukazał się 11 stycznia 1948 roku w Tygodniu. Ilustrowanym piśmie tygodniowym. Udało mi się kupić ten archiwalny numer i w dzisiejszym, dwusetnym już wpisie, zapraszam Was do jego lektury:






   Podczas powstania warszawskiego przebywałem w ciągu tygodnia w pewnej wielkiej kamienicy, gdzie się zgromadziło, dużo ludzi, zapędzonych tu przypadkiem; między innymi znalazło się dwóch uczonych: jeden biolog i profesor uniwersytetu, drugi filozof. Obydwóch znałem nie tylko z ich książek, ale i osobiście, z bliska. Uważałem ich, na podstawie tej podwójnej znajomości za ludzi bardzo trzeźwych, realistów w całym znaczeniu słowa. Zwłaszcza biolog był taki, niewątpliwie sama dziedzina wiedzy, którą uprawiał, już go musiała urobić na pozytywistę, bodaj na materialistę. Filozof również patrzył praktycznie na życie; z usposobienia był podobny do Kartezjusza, tj. szukał jedynie, prawdy, którą widział w rzeczywistości; zwalczał przeto wszelakie mrzonki i mgławice; nieraz zatrącał jak gdyby o nietzcheanizm, albowiem wielbił wolę mocy i czynu, i nieraz powtarzać zwykł słowa Mon- taigne’a o tym, że filozofować – to znaczy uczyć się umierać, a więc być przygotowanym na wszystko. Obydwaj stanowili typ uczonych, o których powiedziałby Mickiewicz, że widzą świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce, nie chcą oglądać cudów i wolą patrzeć w mózg niż w serce. Proszę z tego nie wnosić, jakoby to byli ludzie niesympatyczni, a mój stosunek do nich ujemny. Przeciwnie: ceniłem ich i szanowałem jako ludzi z charakterem i dużą wiedzą, wiernych swoim przekonaniom i poglądom.
   Ich zachowanie się w kamienicy podczas owego tygodnia, kiedy mogłem przestawać z nimi w warunkach bardzo niecodziennych, uderzyło mię jak zagadka psychologiczna. Ci rozsądni, krytyczni, rzeczowi ludzie popadli w najgłębsze przygnębienie i zobojętnienie; chwycił -ich natychmiast upadek ducha równy ostatecznemu zwątpieniu i rozpaczy. Mówiąc językiem tłumu – załamali się całkowicie. Filozof powtarzał w natręctwie myśli, bliskim psychozie – pamiętam dobrze – wciąż te same słowa: „Jesteśmy na tonącym okręcie: tu trzeba księdza; jak to źle, że nie ma księdza miedzy nami“. Biolog krążył dookoła podwórza pod murami oficyn, jak pantera w klatce, i gdy się ktoś do niego zbliżał, podnosił rękę i szeptał:. ,,Cicho, cicho, na litość boską, cicho“ – jak gdyby wątłe słowa ludzkie mogły być gromem, który dosłyszą Niemcy i spadną bombami na naszą kamienicę. Młodzi chłopcy, których tam było pełno, pokazywali sobie biologa, a potem z uśmiechem robili palcem kółko na czole.
   Ci chłopcy i rówieśne im dziewczęta – byli zadziwiającym przeciwstawieniem, cudownym – powiedziałbym — wspaniałym, heroicznym kontrastem dwóch uczonych, którzy pół życia strawili na szukaniu realnej prawdy. Byli zdumiewająco przytomni, zaradni, czynni, ogarniający w lot każdą nową sytuację, przemyślni, praktyczni, doskonale wyrobieni, a przy tym oddychający wiarą i nadzieją. Gdybym miał w dwóch słowach określić jednych i drugich — uczonych i tych młodych, powiedziałbym: pozytywizm i romantyzm, trzeźwość i zapał. Nie chciałbym znowu zostać zrozumiany w tym sensie, ze potępiam pozytywizm życiowy, a sławię romantyzm, który niejednokrotnie składał dowody swej szkodliwości. Sławić chciałbym ich syntezę; chciałbym, za starym Prusem, żeby człowiek, skoro mu natura dała mózg i serce, rozwijał w sobie obydwie te władze ducha harmonijnie; chciałbym, żeby były prawdą słowa tegoż Prusa: trzeba, chodząc mocno po ziemi, wznosić głowę do| nieba. A co się tyczy wzmiankowanych kontrastów, nieraz spostrzegałem w życiu, że tzw. realiści tracą głowę w pewnych okolicznościach, a tzw. marzyciele, romantycy czy idealiści odnajdują ją tam, gdzieby się nikt po nich tego nie spodziewał.
   Ukazanie się nareszcie w trzecim roku powojennym dziewiątego wydania polskiego „Ani z Zielonego Wzgórza“ pani Montgomery – powitałem jako jedną z najpiękniejszych książek dla młodzieży, przede wszystkim dla dziewcząt, niosącą naukę „romantyzmu praktycznego“. Jest to książka kanadyjska. Pochodzi z kraju, gdzie wśród przyrody, jak gdyby jeszcze pierwotnej, żyją ludzie bardzo cywilizowani i kulturalni: dawna; przedwojenna statystyka wykazywała, że w Kanadzie, na niespełna dziesięć milionów mieszkańców było ponad 30 tysięcy szkół powszechnych i średnich z dwoma i pół milionami uczniów, tudzież 23 uniwersytety z czterdziestu pięciu tysiącami słuchaczów. Kanadę znamy z książek Curwooda, Londona, z ożywczych opowieści Indianina Grey Owla, który przed wojna stawał się u nas coraz bardziej popularny. Ania Shirley jest dzieckiem tego kraju i być może – typowym „syntetycznym" dziecięciem surowej lecz pięknej przyrody i uczciwej, rzetelnej kultury.
   Dużo o tej książce i jej bohaterce możnaby pisać. Ale raczej należy ją przeczytać, zwłaszcza w dzisiejszych powojennych czasach, gdy człowiek dla człowieka nazbyt często bywa wilkiem. Zamiast, się rozpisywać, wypunktujmy te wątki, elementy czy wartości książki, które są wysoce pedagogiczne a jednocześnie wolne od moralizatorstwa, przemawiające do czytelnika tylko swoją prawdą życiową, realizmem i artyzmem opisów i akcji, bardzo nieskomplikowanej, a mimo to .niezmiernie zajmującej:
1. Ania jest sierotą, dzieckiem bezdomnym, wychowującym się w przytułku i wśród ludzi obcych, nieraz niedobrych, a jednak nie tylko się nie marnuje, lecz przeciwnie – doskonali się.
2. Dzieje się tak dlatego, że: po pierwsze – ma charakter, a po drugie trafia wreszcie na ludzi dobrych, których nie brak na świecie. Tymi ludźmi jest rodzeństwo starych Cutbertów. Są to ludzie prości, surowi – i jak gdyby „niezupełni“ fizjologicznie i psychologicznie, nie wypełnili bowiem jednego z przeznaczeń ludzkich na ziemi: Maryla Cutbert jest starą panną, brat jej Mateusz – starym kawalerem. A tym przeznaczeniem człowieka jest założyć rodzinę i mieć dzieci: trzeba bowiem żyć dla kogoś.
3. Zaczyna się oddziaływanie wzajemne Ani na Cutbertów i Cutbertów na Anię. Powstaje, jakbyśmy uczenie powiedzieli, wiele „problemów” i „procesów“: zagadnienie środowiska, metody wychowawczej, kształcenia charakteru, rozwoju jednostki, jej uczuć osobistych, społecznych, moralnych, religijnych, humanitarnych itp. – i, o dziwo! – zagadnienie humoru jako doniosłego czynnika twórczego w życiu. Ale humoru w tym znaczeniu, jakie mu nadał jeden z dobrych psychologów, staruszek Hőffding, pouczający, że humor jest potwierdzeniem życia, jedyną praktyczną filozofią, która, obok „filozofii heroicznej“, zdolna jest przezwyciężyć powszedniość istnienia. Mamy wciąż w Ani całą wielką analizę człowieczeństwa, przeprowadzoną powieściowo, obrazowo – nie teoretycznie.
4. Ania jest romantyczna, Cutbertowie – pozytywistyczni. Następuje przenikanie się dwóch światopoglądów, dwóch różnych postaw życiowych. Okazuje się w praktyce, że romantyzm bywa nie tylko ozdobą życia i jego poezją: jest również dźwignią życia, bodźcem do czynów, tworzycielem ideałów, dla których warto żyć i poświęcić się. Romantyzm, pojęty praktycznie, nie jako chimera, oderwana od życia, lecz jako „idée créatrice“ (jakby powiedział Bergson), jako „elan vital“ czyli duchowy płomień życia, jako „entelechia" arystotelesowska tj. energia kinetyczna, kształtująca materię – taki romantyzm sprawia, iż „życie jest piękne”, jak szepce Ania w zachwycie, zamykając okres swej młodzieńczości. A młodzieńczość – doba „burz i naporu“ – to, jak wiadomo od dawna, rzeźbiarka co wykuwa żywot cały.
Jerzy Wyszomirski





Pierwsze powojenne wydanie Ani z Zielonego Wzgórza
(M. Arct i Dom Książki Polskiej, Wrocław, 1947)


  • zachowałam oryginalną pisownię i styl

czwartek, 16 marca 2017

Nominacje dla spektaklu o Ani

   W Mieście Królów trwa plebiscyt "Krakowskie Złote Maski". Kilka nominacji, które zdobył Teatr Groteska, związanych jest z adaptacją nieśmiertelnej powieści Maud Montgomery :)
  • w kategorii "najpopularniejszy spektakl dla dzieci" (choć nie tylko przez nich oglądany!) -  nominację zdobyła "Ania z Zielonego Wzgórza" w reżyserii Adolfa Weltschka
  • w kategorii "najpopularniejsza aktorka" - odtwórczynie ról: Dominika Guzek, jedna z dwóch aktorek obsadzonych w roli Ani, oraz Anna Sokołowska, grająca Marylę.

(zdj.: Teatr Groteska)



   Jesienią ubiegłego roku, tuż po powrocie z Wyspy, miałam okazję zobaczyć ten spektakl. Razem z moją Mamą wybrałyśmy się tylko z jego powodu w długą podróż ze Szczecina :) I było warto!

   Spektakl znakomicie oddaje ducha książki i całą mądrość, jaką Maud w niej zawarła. To, co działo się na scenie w znakomity sposób trafiało w serca najmłodszych widzów i ich opiekunów - w dialogach nie zabrakło humoru i ironii, od których pierwsza powieść Maud aż połyskuje, i na które żywiołowo reagowała publiczność. Spektakl urzeka też oprawą muzyczną. Teksty do piosenek, napisane przez Małgorzatę Zwolińską (także autorkę scenariusza i scenografii), opatrzone muzyką Piotra Klimka (wykładowcę Akademii Sztuki w Szczecinie) wzruszają do łez. Dosłownie...
   
   Kto "Anię z Zielonego Wzgórza" w Teatrze Groteska widział, niechaj głosuje :)  - link poniżej:


(zdj.: Teatr Groteska)

(zdj.: Teatr Groteska)

(zdj.: Teatr Groteska)

(zdj.: Teatr Groteska)

(zdj.: Teatr Groteska)






środa, 15 marca 2017

Ania siostrą Polyanny

   Dzisiejszy wpis, kolejny z wielu, w których wyciągam na światło dzienne wycinki z przedwojennych czasopism, będzie nieco nawiązywał do artykułu o Marii Rafałowicz-Radwanowej. W poszukiwaniach informacji na jej temat pojawił się, jak się później okazało - mylny, trop Marii i Władysława Juszkiewiczów.
   Władysław Juszkiewicz był autorem m.in. przekładu Polyanny Eleanor H. Porter. W jednym z numerów Kurjera Warszawskiego, z 31 października 1931 roku, pojawiła się recenzja tej książki. W omówieniu przywołano postać najsłynniejszej bohaterki powieści Maud Montgomery:




  • CBN Polona

niedziela, 12 marca 2017

Powieści Maud na indeksie

   Na przełomie stycznia i lutego w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego prezentowano wystawę zatytułowaną: "Stalinowski bibliocyd. Wielka czystka ideologiczna w bibliotekach polskich (1951-1953)". We wstępie do katalogu wystawowego przeczytamy:

   W pierwszych latach po wojnie o ważnych sprawach czytelnictwa i bibliotekarstwa decydowali przywódcy komunistyczni, przekonani że z udziałem cenzury i propagandy będzie można uformować także w Polsce „nowego człowieka” - uświadomionego politycznie obywatela, podporządkowanego dyrektywom partii [...]
  Pierwsze listy książek zakazanych, opracowywane w drugiej połowie lat 40., liczyły po kilkadziesiąt tytułów, a nieskuteczne selekcje księgozbiorów nie spełniały oczekiwań przywódców PZPR. Do radykalnego przyspieszenia działań doszło niedługo po nacjonalizacji handlu książką w 1950 roku [...]
   Ostatni dział, w którym umieszczono 562 tytuły książek dla dzieci, najdobitniej świadczy o dalekosiężnych celach wychowawczych, którym cenzura komunistyczna podporządkowała repertuar czytelniczy w tym okresie. Zakazane zostały książki dla dzieci pisane w duchu patriotycznym lub religijnym, większość publikacji o harcerstwie, ale również liczne bajki i baśnie, gdyż miałyby one zachęcać do bujania w obłokach zamiast służyć wychowywaniu dzieci w duchu marksistowsko - leninowskim [...]
dr hab. Andrzej Dróżdż



   Na indeksie znalazły się także powieści Maud Montgomery (!). Trzy tytuły: trzecia część o Emily Byrd Starr (sądzę, że pozostałe "Emilki" dostały rykoszetem...), Dziewczę z sadu i Błękitny zamek.




Przedruk Wykazu książek podlegających niezwłocznemu wycofaniu, wydany w 2002 roku
(zdj.: ze zbiorów Książnicy Pomorskiej)


   To być może tłumaczyłoby fakt, że jedynymi książkami Montgomery wydawanymi po wojnie aż do końca lat 80-tych, były powieści z cyklu o Ani (jedna z nich, Ania z Szumiących Topoli, została przetłumaczona na nowo przez Aleksandrę Kowalak-Bojarczuk, pomimo istnienia przedwojennego przekładu Marii Rafałowicz-Radwanowej opublikowanego przez Księgarnię Popularną, wydawcę "Emilek"; Kowalak-Bojarczuk dokonała także pierwszego przekładu Anne of Ingleside). Pytanie tylko: co z Historynką? Ani nie ma jej na indeksie, ani nie wznowiono jej w okresie PRL-u (drugie wydanie ukazało się dopiero w 1990).


maj 2017
Pan dr hab. Andrzej Dróżdż wydał miesiąc temu książkę poświęconą problematyce książki w okresie stalinizmu: "Zapomniany bibliocyd. Szkice o ludziach i książkach w czasach stalinizmu" (http://www.akademicka.pl/index.php?detale=1&a=1&id=34513)


  • Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa
  • Książnica Pomorska

czwartek, 9 marca 2017

Zagadkowa Maria Rafałowicz-Radwanowa + uzupełnienie


   W ramach poszukiwań literackich prowadzonych wspólnie z Michałem Fijałkowskim z Domu Echa / Echo Lodge dotyczących tłumaczy prozy Maud Montgomery, postanowiliśmy pochylić się tym razem nad osobą Marii Rafałowicz-Radwanowej. Tłumaczce tej, podobnie jak Janinie Zawiszy-Krasuckiej, zawdzięczamy przekład czterech tytułów, wydanych nakładem Księgarni Popularnej:
  • trylogii wydanej w 1936 roku - Emilka ze Srebrnego Nowiu, Emilka dojrzewa oraz Emilka na falach życia - tłumaczenia te były jedynymi istniejącymi do lat 90-tych;
  • Ani z Szumiących Topoli z 1939 - zapomniany i nigdy nie wznawiany.
   Dlaczego w tytule postu napisałam: "zagadkowa"? Cóż..., choć dorobek translatorski Marii Rafałowicz-Radwanowej jest dość pokaźny, to po naszym intensywnym śledztwie, z żalem musimy stwierdzić, że jego wykaz jest tu jedyną pewną informacją o tłumaczce. Ten wpis będzie więc właściwie nie opisem osoby Marii Rafałowicz-Radwanowej, ale opowieścią o śladach w archiwach, bibliograficznych błędach, fałszywych tropach i obalonych hipotezach, z jakimi przyszło nam się zmierzyć...

   Punktem wyjścia był katalog ze zbiorów Biblioteki Narodowej, w którym za jedną i tą samą osobę uznano podpisanych jako:
  • Maria Rafałowicz-Radwanowa
  • Marja Rafałowiczówna
  • Emer
  • EMER
  • Marìâ Rafalovič

   Maria Rafałowicz-Radwanowa ma na swoim koncie, według tego, co udało nam się ustalić, niemal 50 tłumaczeń... i tylko tłumaczeń, co okazuje się być tutaj istotnym szczegółem. Słownik pseudonimów i kryptonimów pisarzy polskich oraz Polski dotyczących  pod redakcją Adama Bara wydany w 1936 roku stwierdza, że Maria Rafałowicz-Radwanowa posługiwała się także pseudonimem "Emer". W taki sposób podpisanych jest około 4 przekładów (raz też ukazał się przekład podpisany "St. Mławski", co odnotowano w Bibliografii polskiej 1901-1939). Jej pierwsze tłumaczenie pod pełnym nazwiskiem pojawia się w 1930 roku (Zbuntowana W.B. Maxwella) 1932, ostatnie zaś... to chyba Ania z Szumiących Topoli z 1939. Owszem, istnieje jeszcze późniejsza (1957) Tajemnica Frontenaków Françoisa Mauriaka, ale jest to wznowienie wydania z lat 30-tych z wierniej przetłumaczonym tytułem. Są też i późniejsze dwa tytuły, przy których widnieje Emer: U stóp olbrzyma: poematy wierszem i prozą Hanny Kawy (1945) wydane w Bukareszcie oraz Robinson Crusoe (1952). Jednakże w opisach bibliograficznych przynajmniej jednego z nich jest błąd! Pierwsza z pozycji opatrzona jest wstępem, którego autorem był ktoś, istotnie, podpisany jako "Emer" - jednak był to "autor niemieckiego wydania" - mężczyzna, który w owym wstępie opisuje m.in. spotkanie z autorką poematów. Jeśli chodzi o powieść Daniela Defoe, to jest to edycja skrócona, anglojęzyczna:





Czy chodzi tu również o naszą tłumaczkę, czy też – podobnie jak w przypadku tomiku Hanny Kawy – takim samym pseudonimem podpisał się ktoś inny? Mogło to być, oczywiście, ostatnie dzieło Rafałowicz-Radwanowej - wykonywała przecież tłumaczenia z angielskiego, więc równie dobrze mogła tak opracować na zlecenie tekst oryginalny. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wrzuciła tu jakichś własnych wątpliwości i nie przyznała się, że jakiś przekorny chochlik podpowiada mi, iż to kolejny fałszywy trop i błędne założenie w bibliotecznym katalogu. Tym bardziej, że ów katalog przypisuje Rafałowicz-Radwanowej jeszcze jedną pozycję, która, jak to ustalił Michał podczas wizyty w BN, okazała się istnym nieporozumieniem. Otóż, "EMER" widnieje jako tłumacz druku ulotnego zatytułowanego "Ewangelicy w Gliwicach [23.13.03-4.01.2004]", w hasłach dodatkowych znajduje się odsyłacz do Marii Rafałowicz-Radwanowej. W publikacji umieszczono fragmenty tłumaczone na język niemiecki i angielski, m.in. przez "EMER-a". Po szybkim sprawdzeniu informacji w Internecie okazało się, że to nazwa... biura tłumaczeń w Gliwicach (!). Choć opis bibliograficzny trochę nas zastanawiał, to liczyliśmy na to, że ta publikacja dostarczy nam cennych wskazówek, ponieważ w którymś momencie poszukiwań ślady prowadziły właśnie do Gliwic - w Literaturze Polskiej bowiem znalazł się zapis dotyczący Edmunda Radwana, który po wojnie był aktywny w gliwickim teatrze. Zakładając, że mógł być mężem Marji Rafałowiczówny, która o teatrze także pisała, ślad wydawał się obiecujący... Ponadto jest jeszcze jeden błąd w katalogu BN. Niejaka Marìâ Rafalovič, rosyjska autorka, która wydała tomik opowiadań, powiązana jest w nim niesłusznie, właśnie z osobą Marii Rafałowicz-Radwanowej. Zadecydowało o tym zapewne podobnie brzmiące nazwisko.

   Marja Rafałowiczówna była autorką kilku szkiców z zakresu krytyki literackiej, które powstały w latach 1912-1918, a także artykułu z 1915 roku zatytułowanego "Studja kobiet a chwila obecna". Kolejne wzmianki o Rafałowiczównie pojawiają się w prasie do roku 1919 - mowa w nich o odczytach, które przeprowadzała, także z zakresu literatury. Ostatni ślad, do jakiego dotarliśmy, sięga roku 1920, kiedy w dwutygodniku Placówka. Ilustracja polska opublikowano artykuł Marji Rafałowiczówny pt. "Teatr francuski po wojnie". Prawdopodobnie jej rodzicami byli Rafał i Michalina Rafałowiczowie. Być może, podczas pobytu w Szwajcarii (w Lozannie i Territet), miała sposobność poznania samego Henryka Sienkiewicza. W Wielkiej Ilustrowanej Encyklopedii Powszechnej Gutenberga (1928-1938) widnieje taki oto zapis:



   Nazwisko "Juszkiewiczowa" początkowo odrzuciliśmy, uznając, że ktoś zwyczajnie popełnił błąd. Może nawet pomylił literatkę z osobą Marii Juszkiewiczowej - żony Naczelnika - w końcu ówcześni nie mieli do dyspozycji tak potężnego narzędzia, jakim jest Internet ;). Potem jednak nastąpiło olśnienie... no tak! - Juszkiewicz, Władysław Juszkiewicz - tłumacz Polyanny, o której kilka dni wcześniej rozmawialiśmy. Był on oficerem Wojska Polskiego, który po przejściu w stan spoczynku zajął się tworzeniem przekładów. Zginął w Katyniu, w 1940 roku. Jego żona miała na imię Maria, także była pisarką. Mieli córkę - Irenę. Uznaliśmy, że trafiliśmy na fascynujący ślad, ale nasza radość była krótkotrwała. Najpierw przygasła, kiedy w katalogach BN znaleźliśmy samą Marię Juszkiewiczową. W swoim dorobku ma ona w zasadzie tylko literaturę kierowaną do dzieci: zbiory opowiadań i podań z kultur dalekowschodnich, wspomnienia, obrazki sceniczne. Ale również tekst piosenki dla Mieczysława Fogga (też z "japońskim" tytułem), artykuł o koronacji cesarza Japonii i audycję radiową. Pierwsze z jej książek ukazały się w 1924 roku (Bajki japońskie), a ostatni tytuł najprawdopodobniej w 1964 (Święto księżyca). W jednym z wydań powojennych tych tytułów zamieszczono słowa samej autorki skierowane do młodych czytelników, gdzie wspomina ona, że dzieciństwo spędziła właśnie na Dalekim Wschodzie. To mogła być wciąż jedna i ta sama osoba, nasza tłumaczka prozy Maud - mogła zachować swoje panieńskie nazwisko, a jednocześnie nie chcieć używać nazwiska męża - stąd "Radwanowa". Jednakże tą hipotezę i resztki radości obalił rekord, jaki znaleźliśmy na jednym z portali genealogicznych, dotyczący osoby córki Marii i Władysława Juszkiewiczów. Data jej urodzenia absolutnie nie pasuje do aktywności zawodowej Marji Rafałowiczówny - wczesne dzieciństwo córki Juszkiewiczów przypadło na okres, kiedy Marja Rafałowiczówna była wciąż aktywna literacko i udzielała się publicznie pod panieńsko brzmiącym nazwiskiem i stanem.

   Pozostaje jedynie pytanie, czy faktycznie Marja Rafałowiczówna i Maria Rafałowicz-Radwanowa to ta sama osoba? Gdyby wziąć pod uwagę zakres ich zainteresowań, to można i wysunąć hipotezę, że jednak nie - jedna poruszała się w kręgu krytyki literackiej / teatru, a druga tworzyła tylko przekłady. Właściwie brak o nich jakichkolwiek innych danych niż wykaz dorobku.

   Pominęłam tu opis naszych poszukiwań w różnego rodzaju wirtualnie dostępnych zasobach cyfrowych - bibliotek, Archiwum Państwowego, portalach społecznych i historycznych, a nawet bazach danych cmentarzy i grobów. Na dzień dzisiejszy pozostaje nam mieć nadzieję, że kiedyś jednak trafimy na kolejny ślad, który wskaże nową drogę poszukiwań i pozwoli poznać osobę Marii Rafałowicz-Radwanowej – tłumaczki czterech powieści Maud Montgomery na język polski.

   Na koniec, dla zobrazowania całego śledztwa, wklejam poniżej tabelę, która powstała podczas naszych poszukiwań - to już moje skrzywienie zawodowe, ale takie zestawienia potrafią wiele wyjaśnić :)

1912
Ze studjów nad Henrykiem Ibsenem

Marja Rafałowiczówna
1913
Krytyka w szkicach

Marja Rafałowiczówna
1914
Ze studjów nad Henrykiem Ibsenem dramaturgiem

Marja Rafałowiczówna
1915
Studja kobiet a chwila obecna
artykuł w „Kurjerze Poznańskim” napisany z Territet w Szwajcarii
Marja Rafałowiczówna
1918
Szkic krytyczny o „Końcu epopei” K. Tetmajera w czasopiśmie „Zdrój”

Marja Rafałowiczówna
1920
Teatr francuski po wojnie

Marja Rafałowiczówna
1924
Bajki japońskie

Maria Juszkiewiczowa
1926
Duch wierzby: legendy i baśnie japońskie

Maria Juszkiewiczowa
1928
Jak Bolek został harcerzem: obrazek sceniczny w 1-ej odsłonie

Maria Juszkiewiczowa
1928
Kazia Leniuszek: obrazek sceniczny w jednej odsłonie

Maria Juszkiewiczowa
1928
Tajna i drugìe razskazy

Marìâ Rafalovič
1930 1934
Zbuntowana
W. B. Maxwell
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1931
W nowej rodzinie: obrazek sceniczny z życia harcerek w jednej odsłonie ze śpiewami

Maria Juszkiewiczowa
1932
Podziemni bojownicy
Frank Arnau
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Tango japońskie – słowa do piosenki dla M. Fogga

Maria Juszkiewiczowa
1933
Błękitne oczy
Baronowa Orczy
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Rosemary
Baronowa Orczy
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Powrót do Boga, t. 1
François Mauriac
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Rodzina Frontenac
François Mauriac
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Powrót do Boga, t. 2
François Mauriac
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Złoto: powieść z życia kalifornijskich poszukiwaczy złota
Fryderyk Gerstaecker
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Quo vadis, Europa? = (Czy Europa się podniesie?)
H.R. Knickerbocker
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Oblicze świata
Johann Bojer
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Życie na wzgórzu
Marta Ostenso
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1933
Oto mój mąż
W.B. Maxwell
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1934
O dużym Tomku

Maria Juszkiewiczowa
1934
Szewczyk Jun-Lu: opowieść chińska

Maria Juszkiewiczowa
1934
Wang Ho
Aleksander Arno
Emer
1934
Kamilka
François Mauriac
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1934
Powrót do Boga
François Mauriac
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1934
Czy to jest miłość?
Fryderyk Torberg
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1934
Niedoświadczona
Lucyna Delarue-Mardrus
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1935
Fombo, małpka i ja [wspomnienia z Mandżurji]

Maria Juszkiewiczowa
1935
Małpka i krabik: bajki japońskie

Maria Juszkiewiczowa
1935
Chłopiec z "Czodża-Goja"

Maria Juszkiewiczowa
1935
Koniec nocy
François Mauriac
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1935
Ja i miłość, t. 1
Henry K. Marks
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1935
Ja i miłość, t. 2
Henry K. Marks
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1935
Tajne agentki
J. Somat
Emer
1935
Posąg z bronzu
J.T. Samat
Emer
1935
Takie sobie dziewczątko - publikowana w odcinkach w Kurjerze Polskim w 1934
Lucyna Delarue-Mardrus
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1935
W piekle zazdrości
Lucyna Delarue-Mardrus
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1935
Życie na wzgórzu
Marta Ostenso
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1935
Światło w oknie
Myrtle Reed
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1935
Nawrócenie szpiega
P. Ignatjew
Emer
1935
Kobieta szpieg
R. Migot
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1936
Dzieje jednej nocy
E.M. Dell
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1936
Powrotna fala
E.M. Dell
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1936
Koniec nocy
François Mauriac
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1936
Emilka ze Srebrnego Nowiu
L.M. Montgomery
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1936
Emilka dojrzewa
L.M. Montgomery
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1936
Emilka na falach życia
L.M. Montgomery
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1936
Miłość kobiety dojrzałej
Lucyna Delarue-Mardrus
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1936
Noce abisyńskie
Mikołaj Breszko-Breszkowski
St. Mławski
1936
Noce abisyńskie „odbito z części nakładu Księgarni Popularnej”
Mikołaj Breszko-Breszkowski
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1936
Dolina raju
Robert J. Horton
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1937
Listek klonu: przygody małej Polki w Japonii; Pamiętnik małej Koreanki

Maria Juszkiewiczowa
1937
Teściowa wychodzi za mąż
Elizabeth von Arnim / Russell
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1937
Miłość, t. 1
Elizabeth von Arnim / Russell
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1937
Miłość, t. 2
Elizabeth von Arnim / Russell
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1937
Księżyc za dnia
Gertruda Wickerhauser
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1937
Ideał dziewczęcia, t. 1
Rosa Mulholland / lady Gilbert
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1937
Ideał dziewczęcia, t. 2
Rosa Mulholland / lady Gilbert
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1938
Juan w Chinach
Eryk Linklater
Maria Rafałowicz-Radwanowa?
1938
Tajemnica ulicy Crilly
H. S. Keeler
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1938
Noce w Sing-Sing
H. S. Keeler
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1938
Ideał dziewczęcia
Rosa Mulholland / lady Gilbert
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1938
Oblicze świata
Johan Bojer
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1938
Jej największy błąd
Marianne v. Angern
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1938
Joanna Godden
Sheila Kaye-Smith
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1938
Siostry Godden
Sheila Kaye-Smith
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1939
Lata walki
Hugh Pendexter
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1939
Ania z Szumiących Topoli
L.M. Montgomery
Marja Rafałowicz-Radwanowa
1945
U stóp olbrzyma : poematy wierszem i prozą
Hanna Kawa
EMER
1949
Przebudzenie wiosny

Maria Juszkiewiczowa
1952
Robinson Crusoe
Daniel Defoe
Emer / EMER??
1957
Tajemnica Frontenaków WZNOWIENIE Z 1933
François Mauriac
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1958
Czarodziejski imbryczek : baśnie i legendy japońskie
WZNOWIENIE Z 1924??
Maria Juszkiewiczowa
1964
Święto księżyca

Maria Juszkiewiczowa
2003
Ewangelicy w Gliwicach : [23.10.03 - 4.01.2004]

EMER



  Dwa dni po opublikowaniu tego posta, trafiliśmy na informację, która potwierdza, że Maria Juszkiewiczowa - autorka książek dla dzieci - to nie jest nasza Maria Rafałowicz-Radwanowa / Marja Rafałowiczówna (Juszkiewiczowa). Urodziła się w 1894 roku w Woroneżu, w Rosji. Była córką Wacława i Marii z Psurułakisów. Władysław Juszkiewicz był jej drugim mężem. Kształciła się we Władywostoku, gdzie ukończyła gimnazjum i studiowała język angielski w Instytucie Wschodnim. Pracowała w zarządzie Towarzystwa Polsko-Japońskiego, była m.in. członkiem zarządu Towarzystwa Polsko-Chińskiego, Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy i ZAiKS-u. W Warszawie mieszkała przy ulicy Alberta I Króla Belgów 6 (wcześniej i obecnie: ul. Niecałej).


Maria Juszkiewiczowa



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
listopad 2019

Pozwolę sobie zamieścić poniżej materiały, które przejrzałam idąc nowym tropem wg wskazówek Pana Marka Jerzego Minakowskiego zamieszczonych w komentarzach pod niniejszym postem. Będą to raczej kolejne kawałki układanki...



  • Wycinek ze Szkiców genealogicznych Kazimierza Reychmana, o których pisze Pan Minakowski:




  • W Neofitach polskich Teodora Joske Cholińskiego, rodzina ta jest także odnotowana:





  • Ciekawostką jest, że na grobie Tadeusza Rotwanda, na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie, jako rok śmierci widnieje 1925. Pochowany jest razem z rodzicami i zmarłą w dzieciństwie siostrą.





  • Na tym samym cmentarzu znajduje się grób Rafała Alfreda Rafałowicza. Inskrypcja głosi, że jest to grób rodzinny:






  • Rafał Alfred Rafałowicz także pojawia się w Neofitach:





  • Mamy więc Marię Krystynę; zgadza się rok urodzenia. Była jedyną córką z małżeństwa Rafałowiczów. Jej ojciec zajmował stanowiska w zarządach spółek. W prasie można znaleźć jego nekrologi (marzec 1934):

Kurjer Warszawski, 1934

  • Zatrzymajmy się przy pannie Rafałowiczównie - oto dwa fragmenty z dawnych gazet:
Kurjer Warszawski, 1912 

Kurjer Warszawski, 1912


  • Na stronie geneteka.genealodzy.pl znajduje się ciekawy rekord... Pod ikonką z literą "i" kryje się dodatkowa informacja: "inne nazwiska: Rafałowicz". Bezapelacyjnie musi chodzić tu o tą samą Marię Krystynę z Rafałowiczów. Niestety - nie ma załączonego skanu dokumentu.

  • Załóżmy taki tok myślenia: Maria Krystyna Rafałowiczówna to początkująca literatka (użyjmy tu bardzo ogólnego i nadużywanego wówczas określenia na ludzi pióra wszelakiego pokroju...), ale jej ostatnia praca sygnowana panieńskim nazwiskiem pojawia się w 1920 - tym samym roku, w którym ma miejsce ślub z Tadeuszem Rotwandem. Małżeństwo przetrwało dwa lata. Maria Rafałowicz-Radwanowa pojawia się w 1932 (ślub z Januszem Radwanem). Co więcej - od tego roku pracuje jako tłumaczka (i tak pozostanie do Ani z Szumiących Topoli w 1939). Pytanie tylko: skąd Juszkiewicz? Przypomnijmy sobie wyżej cytowany wpis z Wielkiej Ilustrowanej Encyklopedii Powszechnej (tom z 1929): Rafałowiczówna powiązana jest właśnie z tym nazwiskiem, ale z pominięciem Rotwand. Gdzieś pomiędzy ślubem i rozwodem z Rotwandem (1920 - 1922) a ślubem z Radwanem (1932) pojawia się Juszkiewicz... Wiemy, że nie chodzi tu o opisywaną wyżej Marię Juszkiewiczową (choć mają taką samą datę urodzenia), żonę Władysława Juszkiewicza. Czyżby to był pseudonim? Może zmiana nazwiska, by odciąć się od przeszłości? Tutaj w moich poszukiwaniach ślad się urywa...
  • by pojawić się raz jeszcze w katalogu akt:





  • ...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

czerwiec 2020

Sprawa trochę się komplikuje, choć może rozwiązanie jest oczywiste. Znalazłam właśnie skan aktu małżeństwa Marii Krystyny Juszkiewicz (także: Rafałowicz) z Januszem Radwanem. W dokumencie widnieje informacja, że Maria była stanu wolnego. Przypuszczam, że takim ogólnym określeniem opisywano kobiety po rozwodzie (i być może wdowy). Sęk w tym, że ślub brano w kościele katolickim i był ślubem mieszanym. Wiek Marii zgadza się z zapisem w Neofitach i Szkicach genealogicznych.







  • Biblioteka Narodowa
  • Książnica Pomorska
  • CBN Polona
  • e-Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego
  • Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa
  • Stanisław Łoza, "Czy wiesz, kto to jest", 1938 - Cyfrowy Dolny Śląsk
  • genealodzy.pl
  • nukat.edu.pl
  • worldcat.org
  • i wiele, wiele innych...