Na Pokrewnych duszach lub w Domu Echa/Echo Lodge od roku, co jakiś czas, pojawiają się posty będące efektem detektywistyczno-bibliograficznych poszukiwań Michała Fijałkowskiego i moich dotyczących życiorysów polskich tłumaczy prozy Maud. W naszym projekcie nadszedł czas, by przyjrzeć się osobie Stefana Fedyńskiego. To bardzo enigmatyczna postać i chyba w polskojęzycznej bibliografii Maud dość przypadkowa. Jest on bowiem autorem jednego tylko przekładu: Wymarzonego domu Ani.
Pierwsze polskie wydanie Wymarzonego domu Ani
w tłumaczeniu Stefana Fedyńskiego
(zdj.: ze zbiorów Biblioteki Narodowej)
(zdj.: ze zbiorów Biblioteki Narodowej)
Fedyński przetłumaczył powieść dla Wydawnictwa Arcydzieł Literatur Obcych RETOR. Z właścicielem/-ami tej oficyny, jak się udało do tej pory ustalić, prowadził jakiś spór sądowy zakończony licytacjami komorniczymi na jego rzecz. Czy było to związane z pracą tłumaczeniową dla wydawnictwa? Dziś trudno tego dociec...
Poza danymi o przekładzie Anne's House od Dreams, o Fedyńskim nie ma właściwie nic - przynajmniej w materiałach dostępnych w internetowych czeluściach. Jednak kombinacja imienia i dość rzadko spotykanego nazwiska doprowadziła nas na pewien ślad... Jeśli dobrze powiązaliśmy poszlaki, na które udało nam się natknąć, to wygląda na to, że Stefan Emiljan (w niektórych źródłach: Emil) Fedyński był synem Marcelego Fedyńskiego - sędziego Sądu Najwyższego II RP. Urodził się 10 grudnia 1886 roku. Fedyńscy pochodzili prawdopodobnie z Galicji. To ważna wskazówka w świetle jakości tłumaczenia, w którym można wychwycić pewne naleciałości językowe z Kresów, np. "oczywista" pojawia się w przekładzie 15 razy (!).
"- Oczywista, że i strumyk jest,
a nawet przecina w jednym rogu nasz ogród."
"Powie mu ktoś: „Panie, pan jest wielki gałgan”, to uśmiechając się błogo, odpowie mu: „Tak”. Pastor powinien mieć więcej samodzielności. Krótko mówiąc, uważam go za świątobliwego osła. Oczywista, mówię to tylko wówczas, jak jesteśmy same."
Z zawodu, podobnie jak ojciec, Stefan Fedyński był prawnikiem - w każdym razie wskazuje na to wpis na "Liście kandydatów notarialnych okręgu Izby Notarialnej we Lwowie". Kwestia zawodu to nieco niepasujący do całości element układanki - czy tłumaczenia powieści podjął się z uwagi na jakieś kłopoty życiowe, a może jako przysługę (skoro żadnej innej już nie tłumaczył...)?
Marceli Fedyński, jak wskazują dane w archiwalnych dokumentach, zrobił błyskotliwą karierę: od praktykanta sądowego do sędziego najwyższej rangi, którą zakończyły zmiany polityczne w II RP. Emerytowanego sędziego syn i rodzina (jak widnieje w nekrologu) pochowali w 1930 roku w rodzinnym grobie na Cmentarzu Powązkowskim. W tym samym miejscu spoczął kilka lat później (czy krewny?) Stanisław Radwan-Paszkiewicz - architekt, który zaprojektował kościół w Radości - podówczas warszawskim letnisku. I to właśnie Radość jest kolejną poszlaką w naszych poszukiwaniach. W jednym z przedwojennych czasopism znaleźliśmy relację z posiedzenia członków Stowarzyszenia Miłośników Letniska "Radość" - na honorowego członka obrad wybrano sędziego Marcelego Fedyńskiego. Prawdopodobnie więc rodzina posiadała w Radości dom letniskowy. Jeśli tak istotnie było, to po wojnie w domu tym mieszkał Stefan Fedyński, bowiem na radościańskim cmentarzu znajduje się jego grób:
- polona.pl/item/47117233/7/
- polona.pl/item/71203635/18/
- polona.pl/item/19047806/7/
- polona.pl/item/28523063/1/
- polona.pl/item/48232006/0/
- polona.pl/item/19094667/10/
- polona.pl/item/51775861/6/
- pbc.biaman.pl/Content/23659/Dziennik%205.pdf
- cmentarze.um.warszawa.pl/pomnik.aspx?pom_id=1195
- www.radosc.parafia.info.pl/?p=main&what=16
- Przegląd notarialny, styczeń-luty, 1922
- Szematyzm, 1890, 1895, 1910
- Grzegorczyk D. J.; Polscy urzędnicy w administracji Bośni i Hercegowiny w latach 1879-1914
I w ten sposób mamy już "komplet" przedwojennych tłumaczy prozy Maud... Fedyński, zdaje się, był tym ostatnim, brakującym ogniwem.
OdpowiedzUsuńTak, to już wszyscy. Czuję pewien żal na myśl, że najbardziej zachwycające momenty w tych poszukiwaniach są już za nami. Ale nie oznacza to jednak końca pracy - wierzę, że jeszcze kiedyś "wypłyną" nowe informacje o każdej z tych osób.
UsuńWspaniale było poznać wszystkie te biografie. Podziękowania dla Was obojga :)
UsuńDziękujemy naszym czytelnikom za inspirację i motywowanie :)
UsuńJestem "przyszywaną wnuczką" Stefana Fedyńskiego, znałam go od swojego urodzenia, a więc od lat dziewięćdziesięciu. Stefan Fedyński przybył do Polski po I wojnie światowej. Z zawodu był prawnikiem po Uniwersytecie Lwowskim, pochodził z Galicji, urodził się w Mostach Wielkich, jako Polak wyznania grekokatolickiego. Jego ojciec - Marceli był w Wiedniu sędzią Sądu Najwyższego, jego syn - Stefan, służył w wojsku austriackim, gdzie pełnił funkcję sędziego w stopniu porucznika, potem kapitana. Po zakończeniu wojny Stefan, wraz z ojcem ( żona i matka już nie żyła) postanowili przyjechać do Warszawy. I wynajęli pokój od mojej babki - Haliny Radwan-Paszkiewiczowej w jej mieszkaniu przy ul. Mokotowskiej 59 m. 2 w Warszawie. Tak zaczęła się symbioza rodzinna mojej rodziny z rodziną Fedyńskich. Mój dziadek - architekt z czasów carskich, w wolnej Polsce już nie dostawał nowych zleceń, sędzia Marceli w ogóle nie szukał zatrudnienia, Stefan podjął pracę jako prokurent w banku na ul. Jasnej w Warszawie. Po naradzie rodzinnej postanowiono nabyć w powstającym letnisku w Radości działkę z trzema budynkami, i po niezbędnych remontach wszyscy z Mokotowskiej tam się przenieśli. Moja babka otworzyła tam pensjonat, który z powodzeniem prowadziła do września 1939 roku. Mój dziadek zaprojektował w Radości (użytkowany do dziś kościół). Dla uzupełnienia rodzinnych funduszy Stefan podjął się na prośbę mojego stryja - Czesława Kozłowskiego, księgarza i wydawcy (Wydawnictwo Retor) oraz przetłumaczył jeden tom z twórczości L. Montgomery - p.t. "Wymarzony dom Ani". Stefan Fedyński znał zresztą expedite nie tylko angielski, ale również niemiecki, francuski, rosyjski, łacinę i grekę. Adiustację stylistyczną jego tłumaczenia wykonała moja matka, jak widzę po latach - niezbyt dokładnie. Wiem również, że po II wojnie Stefan chciał reaktywować swoje prawa do tłumaczenia, ale zostały one przejęte przez państwowe wydawnictwo. W latach powojennych utrzymywał się z dawania lekcji języków obcych, głównie młodzieży szkolnej, ale także osobom dorosłym. W 1967 roku, po śmierci Stefana posesja w Radości została sprzedana, a moi rodzice wrócili do Warszawy.
OdpowiedzUsuńPani Mario, ogromnie dziękuję za ten i wcześniejszy komentarz. Informacje i wspomnienia, które Pani przekazała w piękny sposób przywracają pamięć o już nie enigmatycznym Stefanie Fedyńskim. Cieszę się, że trafiła Pani na treść tego bloga i wpis o tłumaczu. Poszukiwaniom i jego publikacji towarzyszyła nam cicha nadzieja na właśnie taką okoliczność - że znajdzie się ktoś, kto wie i widział więcej, znał i pamięta.
Usuń