Rok 1921 przyniósł trzecie wydanie Ani z Zielonego Wzgórza. Tym razem książka ukazała się w formacie z twardą oprawą, na której widniała rycina wykorzystana w pierwszym wydaniu. Tło dla tej ryciny było kolorowe - poczytajcie, co o tym kolorze sądził pewien recenzent z Kurjera Porannego...
Kurjer Poranny, nr 344, 8 grudnia 1921
A oto opisywane wydanie:
O tym samym wydaniu pojawiła się wzmianka w Kurjerze Warszawskim (nr 353, 22 grudnia 1921):
- Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie, crispa.uw.edu.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA mnie się bardzo podoba ta okładka,piękna w swej prostocie,tyko o jaką "Annę Montgomery" :)
OdpowiedzUsuń.Ja znam Annę Shirley.Pozdrawiam
Usunąłem wcześniejszy komentarz,ponieważ zrobiłem błąd,a tekstu nie mogłem edytować .
UsuńW pierwszych wydaniach, a także materiałach prasowych, błędnie podawano nazwisko autorki - jako Anna Montgomerry. Zachęcam do lektury tego postu: https://pokrewne-dusze-maud.blogspot.com/2019/02/polskie-anie-do-1945.html. Zamieściłam tam informacje odnośnie nazwiska.
UsuńRycina na okładce jest piękna także dla mnie. Autorowi tej recenzji chodziło chyba o tło, ale ono nie wygląda jakoś źle... Ale to może tylko nasze bezkrytyczne zamiłowanie każe tak sądzić?... ;)
Dziękuję Agnieszko chętnie przeczytam Twój wcześniejszy wpis który mi polecasz.
UsuńZawsze mi się wydawało, że ta ciągle przewijająca się w starych recenzjach sprawa "angielskości" Ani mogła wynikać z ignorancji autorów. Teraz mam wrażenie, że może traktowali oni Kanadę jako dominium, ergo część Zjednoczonego Królestwa i stąd ta nomenklatura? Oczywiście wyznacznikiem mógł być tutaj także język powieści. Z dzisiejszego punktu takie nazewnictwo nas razi, ale wcześniej mogło mieć ono swoje uzasadnienie, jak sądzisz?
OdpowiedzUsuń