Wiele razy wspominałam na blogu, że do moich najbardziej ulubionych powieści Maud Montgomery należą "Emilki", a zwłaszcza ostatni tom tej trylogii. Możecie więc sobie wyobrazić, ile radości daje mi fakt, że od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką tego oto egzemplarza:
Do kompletu brakuje mi już tylko środkowego tomu.
Co ciekawe, wydaje się, że książki wyszły w różnych formach edycyjnych. Grzbiet pierwszego tomu jest granatowy i ma nadrukowany wzór listka. Natomiast w tomie trzecim grzbiet jest z brązowego płótna i widnieje na nim tylko tytuł oraz nazwisko autorki. W sprzedaży ukazały się w tym samym roku (1936), ale może różne partie były różnie oprawiane?... Kto wie... Zagadka do rozwiązania.
Cudowny egzemplarz - co za radość! Jak miło zobaczyć, że ta okładka naprawdę właśnie tak wyglądała i istniała (istnieje!) w formie fizycznej. Wyobrażam sobie, jak bardzo cieszy Cię to znalezisko... Teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać... na kolejne tomy!
OdpowiedzUsuńTak, Michale - ogromnie cieszę się z tego egzemplarza. Wiedziałam, jaką formę miała oprawa, ale nigdy dotąd nie spotkałam oferty sprzedaży, więc teraz, gdy mam ją w swoim zbiorze, wydaje mi się wielkim odkryciem.
Usuń