poniedziałek, 17 października 2016

Cóż to był za... recenzent!

   W czwartek, 2 marca 1922 roku, ukazał się krakowski poranny Czas, a w nim rubryka zatytułowana "Nowe przekłady", podpisana przez "A.O.". Wśród omawianych tytułów znalazła się także Ania z Zielonego Wzgórza w trzecim wydaniu.





   Kiedy pierwszy raz przeczytałam tą recenzję, ze śmiechem i niedowierzaniem przecierałam oczy! To po prostu jest "mistrzostwo" ;). Zobaczcie sami:


Powieść A n n y   M o n t g o m e r y   p.t. Ania z zielonego wzgórza dostała się do bibliotek panieńskich, ale i każdy dorosły przeczyta z przyjemnością tę historyę wychowanki poczciwego Mateusza Cutberta i jego mniej poczciwej żony Małgorzaty, rudej Ani, która zamiast zamówionego chłopca z domu sierot, przybyła do przybranych rodziców i tu z fantastycznej roicielki wyrosła na dzielną, serdeczną pannę, a równocześnie przemieniła sposób patrzenia na świat i ludzi w całym domu i całem sąsiedztwie. Humor autorki jest prawdziwie angielski, pierwszorzędny. Przekład staranny.


  • ze zbiorów Cyfrowej Biblioteki Narodowej POLONA
  • zachowałam oryginalna pisownię i styl

6 komentarzy:

  1. Nic dodać, nic ująć! Ta recenzja nasuwa skojarzenia ze słynną recenzją krakowskiego teatromana, Władysława Prokescha, który nie będąc na premierze "Wesela" Wyspiańskiego napisał o nim nazajutrz słynne słowa: "Rozlegają się dźwięki weselnego oberka i w jednej chwili pełen grozy nastrojowy obraz poprzedni zmienia się w wesołą, barwną scenerię weselną. Ponura wizja poety rozpryskuje się jak bańka mydlana i jakby na ironię zmienia się w rzeczywisty, realny obraz życia." W okresie międzywojennym Prokeschów jak widać nie brakowało. Obyśmy dziś mieli ich jak najmniej!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Przekład staranny" - to chyba jednak czytałam inny :P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten"staranny przekład" już gdzieś widziałam w innej recenzji ;)

      Usuń
  3. Skoro bawią nas recenzje czytelników, którzy książki chyba jednak nie wziął do ręki (analogicznie do tej opublikowanej w "Czasie"), coś z uczniowskiej gazetki szkoły, w której pracuję:
    "The Secret Garden by Frances Hodgson Burnett. It was published the first time in 1911. The story is about a rich girl who is in a wheelchair. Her parents go to India and her uncle comes to take care of her. Later, she discovers a secret garden. I think it is a great book to read because it is very addictive and interesting."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny Prokesch ;)... U mnie z takich kwiatków można byłoby napisać nowy "podręcznik" do "nowej biochemii"!

      Usuń
    2. Tylko ja w takich sytuacjach zawsze sobie zadaję pytanie: gdzie są redaktorzy i korekta!;-) Wydawało mi się, że chociaż pobieżna znajomość fabuły "Tajemniczego ogrodu" wśród nauczycieli szkoły podstawowej nie jest rzadkością.

      Usuń