Oto porównania
translatorskie kolejnego fragmentu, którym różniły się „Topole” i „Wierzby”.
ANNE OF WINDY POPLARS
Do you think it wrong to give children candy in
church, Miss Shirley? Not peppermints … that would be all right … thereʼs
something religious about
peppermints, donʼt you think? But the poor things donʼt like them.”
When the Courtaloe plots were exhausted Miss
Valentineʼs reminiscences became a bit spicier. It did not make so much
difference if you werenʼt a Courtaloe.
Maria Rafałowicz-Radwanowa
[…] Czy pani uważa, że to grzech dawać dzieciom cukierki w
kościele, miss Shirley? Nie miętowe… to by nie szkodziło… mięta ma w sobie coś
religijnego, prawda? Ale te biedne robaczki nie lubią mięty.
Wyczerpawszy
opowieści o własnym rodzie, stała się panna Walentyna nieco zwięźlejsza. Osoby,
nie należące do rodziny Courtaloe, nie są już takie ważne.
Aleksandra Kowalak-Bojarczuk
[…] Czy pani uważa, że to niewłaściwe dawać dzieciom
cukierki w kościele? Nie miętowe… to byłoby w porządku, w miętowych cukierkach
jest coś religijnego, nie sądzi pani? Ale biedne dzieci ich nie lubiły.
Gdy wyczerpały
się plotki o Courtaloe’ach, uwagi panny Walentyny nabrały szczypty ironii.
Anna Dorożalska, Agnieszka Kościelniak
[…] Myśli pani, że nie powinno się dawać dzieciom cukierków
w kościele? Nie mówię o miętowych – to by było w porządku. W miętowych cukierkach
jest coś religijnego, nie myśli pani? Ale dzieci, niestety, ich nie lubią.
Kiedy
panna Walentyna wyczerpała już temat Courtaloe’ów, jej historie stały się nieco
pikantniejsze. Było bez znaczenia, czy jest się Courtaloem, czy nie.
Agnieszka Kuc
[…] Myśli pani, że nie wypada częstować dzieci cukierkami w
kościele, panno Shirley? I żeby to jeszcze były miętowe pastylki…nie byłoby
najgorzej… bo w nich jest coś nabożnego, prawda? Niestety, te biedactwa nie
lubiły miętówek.
Kiedy
wspomnienia o członkach rodu Courtaloe dobiegły końca, opowieść panny Walentyny
stała się nieco bardziej sensacyjna. W końcu, jak się mówi o innych, to można
sobie pozwolić na więcej.
Ewa Łozińska-Małkiewicz, Katarzyna Małkiewicz
[…] Czy uważa pani, że to niewłaściwe, aby dawać dzieciom
cukierki, w kościele, panno Shirley? Nie miętuski, to byłoby w porządku, w
miętuskach wyczuwa się coś religijnego, nieprawdaż? Ale biedactwa ich nie
lubiły.
Wyczerpawszy
ploteczki na temat rodziny Courtaloe, panna Valentine rozpoczęła bardziej
pikantne wspominki. Nie robiło to specjalnej różnicy komuś, kto i tak nie był
Courtaloe.
Grażyna Szaraniec (opracowała literacko)
[…] Wiem, niektórzy mówią, że to nie wypada, zwłaszcza, że to
nie były miętowe landrynki… Miętowe jeszcze jakoś by uszły; one mają w sobie
coś takiego ascetycznego, jakby kościelnego, nie uważa pani? W każdym razie
dzieci ich zwykle nie lubią i już! – zakończywszy wspomnienia o rodzie
Courtaloe’ów, panna Walentyna pozwoliła sobie na lekką ironię.
ANNE OF WINDY WILLOWS
[…] Do you think it wrong to give children candy in
church, Miss Shirley? Not peppermints. That would be all right. Thereʼs
something religious about peppermints, donʼt you
think? But the poor things donʼt like them. This is my cousin, Noble
Courtaloeʼs grave. We were always a little afraid he was buried alive; he
looked so life-like. But nobody thought of it till it was too late.ʼ
ʻThat was – sad,ʼ said Anne idiotically. She knew
she was expected to say something whenever Miss Valentine paused expectantly,
but it seemed absolutely impossible to think of anything appropriate.
ʻCousin Ida Courtaloe is here. She was the prettiest thing I ever saw in my life – and the
gayest. But fickle as a breeze, my dear, fickle as a breeze … Cousin Vernon
Courtaloe is here. Him and Elsie Pringle – down there – were madly in
love with each other at one time, and were to have been married; but first one
thing and then another postponed it, and finally neither of them wanted it.ʼ
When the
Courtaloe plots were exhausted Miss Valentineʼs reminiscences became a bit
spicier. It did not make so much difference if you werenʼt a Courtaloe.
Rafał Dawidowicz
[…] Czy pani uważa, że to niewłaściwe dawać dzieciom
cukierki podczas nabożeństwa, panno Shirley? I to nie miętowe? Częstowanie
miętowymi byłoby w porządku. Jest w nich coś religijnego, prawda? Ale biedactwa
ich nie lubiły. A to grób mojego kuzyna Nobla Courtaloe. Zawsze baliśmy się,
że został pochowany żywy. Wyglądał jakby tylko spał. Ale nikt o tym nie myślał
aż do chwili gdy było za późno.
– To smutne – powiedziała Ania idiotycznie, domyślając się,
że panna Walentyna specjalnie robi przerwy i oczekuje na odpowiedź. Ale nie
przyszło jej do głowy nic bardziej odpowiedniego.
– Tutaj leży moja Ida Courtaloe. Była to najładniejsza
osoba jaką widziałam. Ale zmienna jak wiatr, moja droga, jak wiatr… Tutaj
spoczywa kuzyn Vernon. On i Elsie Pringle, ta obok, byli w sobie szaleńczo
zakochani. Mieli się pobrać. Ale najpierw jedno z nich przełożyło datę ślubu,
potem drugie, aż w końcu zrezygnowali.
Kiedy plotki o Courtaloach się wyczerpały, wspomnienia
panny Walentyny stały się nieco zgryźliwe. Jednak dla kogoś kto nie jest z
rodziny z rodziny Courtaloe, nie mogło to mieć większego znaczenia.
Ireneusz Socha
[…] Czy sądzi pani, że to grzech dawać dzieciom cukierki
podczas mszy? I to nie miętówki. Gdyby to były miętówki, wszystko byłoby w porządku.
W miętówkach jest coś religijnego,
nieprawdaż? No, ale te biedactwa nie lubią miętówek. To grób mojego kuzyna, księcia Courtaloe. Mieliśmy
upiorne wrażenie, że pogrzebano go żywcem, bo wyglądał, jakby spał. Ale gdy
chcieliśmy to sprawdzić, było już za późno.
– To smutne – idiotycznie skwitowała rzecz Ania. Wiedziała,
że powinna się odezwać za każdym razem, kiedy panna Walentyna robi znaczące
pauzy, ale w tym przypadku nie dało się wymyślić lepszej odpowiedzi.
– A oto grobowiec kuzynki Idy Courtaloe. Nie widziałam
piękniejszej – i weselszej – dziewczyny. Lecz zbyt kapryśna… A tui leży kuzyn Wernon Courtaloe. Swego czasu
kochali się do szaleństwa z Elżusią Pringle – jej grób jest tam, dalej – i mieli się żenić, lecz
cały czas przesuwali termin ślubu z jakiejś przyczyny, aż im się odechciało.
Kiedy
wyczerpał się zapas plotek na temat Courtaloe’ów, wspomnienia panny Walentyny
nabrały bardziej ironicznego tonu. Teraz fakt, że nie jest się Courtaloe’em ,
nie robił żadnej różnicy.
Jolanta Bartosik
[…] Jak pani myśli, panno Shirley, czy to nieładnie dawać
dzieciom cukierki w kościele? Nie miętówki; w tym nie byłoby coś niewłaściwego.
Miętówki mają w sobie coś religijnego, zgodzi się pani ze mną? Ale dzieci ich
nie lubiły. A to jest grób mojego kuzyna, Noble’a Curtaloe’a. Zawsze się
obawialiśmy, że go pochowamy żywcem, bo całe życie wyglądał jak nieboszczyk.
Ale nikt nie zwrócił na to uwagi, aż było za późno.
– To
bardzo… smutne – powiedziała Ania, dość głupio. Wiedziała, że panna Walentyna
za każdym razem, kiedy robi przerwę, spodziewa się coś od Ani usłyszeć, ale nie
przychodziło jej do głowy nic rozsądnego.
– Kuzynka
Ida Curtaloe leży tutaj. Nigdy nie widziałam kobiety równie pięknej, jak ona; ani
równie wesołej. Ale była zmienna jak pogoda… Dobrze mówię, jak pogoda. Kuzyn
Vernon Curtaloe jest tutaj. On i Elza Pringle – o ta, co tam leży – byli swego czasu
śmiertelnie w sobie zakochani i mieli się pobrać, ale odkładali ślub to z
takiego, to z innego powodu, aż w końcu żadne już go nie pragnęło.
Kiedy
skończyły się groby Curtaloe’ów, wspomnienia panny Walentyny stały się znacznie
bardziej pikantne. Powściągliwość nie była konieczna, skoro nie chodziło o
Curtaloe’ów.
Szkoda, że w "Topolach" poucinali tak ciekawe historie. Bardzo miło odkrywa się te nowe fragmenty! :) Czekam do końca by zdecydować, które "Wierzby" zakupić. :)
OdpowiedzUsuń