W poście O "Emily Climbs" pisałam o artykule, z którego polscy czytelnicy mogli się dowiedzieć o cyklu nowych książek Lucy Maud Montgomery. Tekst, opisujący także inne nowe wydawnictwa "z literatury angielskiej", opublikowano w Tygodniku Ilustrowanym w maju 1926 roku. Przy okazji ostatniego "buszowania" w czeluściach POLON-y, znalazłam pierwszą część tego artykułu, dotyczącą Emily Climbs właśnie, w zupełnie innym źródle. Opublikowano ją jako samodzielną notatkę w nieznacznie tylko zmienionej formie, w wieczornym numerze Kurjera Poznańskiego z 17 lutego. Inicjały wskazują na tego samego autora: "z. gr." (w artykule z maja: "Zb. Gr.").
niedziela, 30 października 2016
sobota, 29 października 2016
„Ania” dla chorej
Moje pisemko było tygodnikiem skierowanym do młodych czytelników, który Michał Arct wydawał z przerwą wojenną w latach 1902-1936. Na łamach czasopisma drukowano m.in. utwory prozą w odcinkach. Jednym z nich była Mała siostrzyczka opracowana przez K. Wołyńską, opublikowana latem 1913 roku. W jednym z jej epizodów pojawia się Ania z Zielonego Wzgórza - mała Lenka czyta ją chorej Józi. Pamiętajmy, że powieść kanadyjskiej pisarki, "Anny Montgomerry", ukazała się na rynku polskiej książki niespełna dwa lata wcześniej! Choć... mógł być w tej wzmiance także ukłon w stronę wspólnego wydawcy ;)
Jednak doktór
poznał się na chorobie, choć szafki o nią nie pytał. Dał lekarstwo i kazał Józi
przez dwa dni leżeć w łóżku.
Jak to było przykro
być tak osamotnioną! Słyszała w ogrodzie głosy chłopców i Andzi, z podwórza
dochodziły różne gdakania, gęgania, piania kogutów, ale w pokoju było cicho i
nieznośnie nudno.
Wtem usłyszała
pukanie do drzwi i głosik pytający:
— Czy mogę wejść?
Za chwilkę Lenka
już stała przy łóżku.
— Patrz, przynoszę
ci kwiaty, czy lubisz takie? Jakże ci jest, czy lepiej trochę? Jeśli chcesz, to
posiedzę trochę przy tobie; opowiem ci, co się dzieje na dworze. Byłam z wujem
u źrebaków, dawałam im cukier na dłoni, a one tak zabawnie go chwytają wargą.
Ale jakie są
dzikie! Wiesz, chciały się koniecznie wydostać na podwórze.
Ale czemu leżysz
tak cicho? Czy się nie nudzisz? Może ci przynieść jaką książkę, to sobie poczytasz
— dobrze?
— Ach, jak chętnie
czytałabym, ale oczy mnie palą jak ogień, bo płakałam, leżąc tu sama.
— To ja ci
poczytam! Gdzie jest książka? O, tutaj leży...
I Lenka czytała
zajmującą „Anię z zielonego wzgórza” tak długo, aż słońce zaszło i wieczorny
chłód wciskać się zaczął do pokoju. Odezwał się dzwonek, wzywający do wieczerzy,
a gdy Lenka zamknęła książkę, Józia nie otwierając oczu, szepnęła:
— Czy przyjdziesz
jeszcze jutro?
— Ależ naturalnie!
I jutro i nawet pojutrze, jeśli tak długo będziesz jeszcze leżeć. Dobranoc!
I Lenka wybiegła z
pokoju.
- ze zbiorów Cyfrowej Biblioteki Cyfrowej POLONA
piątek, 28 października 2016
Mała, ale trafna wzmianka
Natknęłam się na nią w Kurjerze Poznańskim z 4 maja 1926 roku. W rubryce Dział kultury i sztuki w krótkiej recenzji omówiono nowy tytuł na rynku księgarskim - Długonogiego Iksa w tłumaczeniu Róży Centnerszwerowej. Wartość książki porównano do kilku innych z Anią z Zielonego Wzgórza włącznie. Zwraca uwagę słuszna wzmianka o postrzeganiu dziecka w wymienianych powieściach. Kiedy ukazywała się ta recenzja, polski przekład Ani został wydany już 4 razy.
Jean Webster: „Długonogi Iks", powieść. Przełożyła R.
Centnerszwerowa. Wydawnictwo „Biblioteki Dzieł Wyborowych". Warszawa 1926.
– Typowa – podobno amerykańska – powieść z życia internatowego; „genre" to
wielce popularny w świecie czytelniczym Anglji i Ameryki. Cechą tych „Małych kobietek"
czy „Małych mężczyzn", „W świecie dziewcząt" czy „Ani z zielonego
wzgórza" (któżby zresztą spamiętał wszystkie tytuły tych miłych powieści) jest
powaga w traktowaniu spraw dziecka. To istotnie małe kobietki i mali mężczyźni;
powaga łączy się w tych książkach z wielką miłością dla młodego życia, idącego
ku własnym doświadczeniom oraz z piękną uwagą na odruchy człowieczeństwa,
bohaterstwa i poświęcenia. „Długonogi Iks" stoi naszem zdaniem niżej od tych
prototypów. [...]
- ze zbiorów Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej
czwartek, 27 października 2016
O „Aniach” w „Aniach”
Mam przed sobą dwa z trzech tytułów powieści z cyklu o Ani Shirley wydanych przez Wydawnictwo Arcydzieł Literatur Obcych RETOR: Anię na uniwersytecie (1931) oraz Dolinę Tęczy (1932) - obydwie w przekładzie Janiny Zawiszy-Krasuckiej. Książki RETOR-a miały okładki z ilustracjami Artura Horowicza:
Ciekawostką pierwszego wydania Doliny Tęczy jest to, że Waltera przemianowano na... Władka.
Ilustracje okładek stanowią właściwie jedyną oprawę graficzną tych edycji. Ciekawe są natomiast ostatnie strony w egzemplarzach!
W Ani na uniwersytecie umieszczono zapowiedź kolejnego tomu - Wymarzonego domu Ani:
Niestety, nie posiadam jeszcze w swoich zbiorach Wymarzonego domu Ani. O ilustracji zdobiącej okładkę tego tomu, także autorstwa Horowicza, pisałam w poście Dom Ani okiem lat 30-tych.
W Dolinie Tęczy, na dodatkowych końcowych stronach znajduje się swego rodzaju reklama dwóch poprzednich tytułów wydanych przez RETOR-a:
Recenzję Wymarzonego domu Ani opublikowaną w Kurjerze Warszawskim poznaliście w jednym z sierpniowych postów.
wtorek, 25 października 2016
Niezwykłe spotkanie
Dzisiejszy dzień będę mieć już zawsze w pamięci! Miałam zaszczyt i ogromną przyjemność gościć w murach Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Będargowie na spotkaniu poświęconym Lucy Maud Montgomery i Ani z Zielonego Wzgórza. Razem z uczniami klas IV - VI i ich Nauczycielkami przeniosłam się na Wyspę Księcia Edwarda :)... Dzielenie się z nimi opowieściami i zachwytem, jakie przyniosła podróż do Kanady, było dla mnie wielką radością - uśmiech nie schodzi mi z twarzy do tej pory! Uczniowie mogli też zobaczyć niektóre ze starych wydań książek Maud, jakie udało mi się zgromadzić w kolekcji i obejrzeć kilka obcojęzycznych edycji Ani z Zielonego Wzgórza, a także skosztować ciasteczek warstwowych według przepisu naszej pisarki.
W przerwie pomiędzy moimi opowieściami, uczniowie mieli do wykonania pewne zadanie... Poprosiłam ich, by wyobrazili sobie, że jest rok 1908 - pierwsza powieść Maud odniosła oszałamiający sukces, a ona sama pracuje nad dalszymi losami Ani Shirley; pisarka, zaręczona już z pastorem Macdonaldem, nadal opiekuje się swoją babką - za około miesiąc Maud będzie obchodzić swoje kolejne urodziny - jakie życzenia złożyliby jej jako, na przykład, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, czytelnicy?... Poniżej przedstawiam kartki z życzeniami dla Maud od tych osób, które zgodziły się je opublikować:
Serdeczne przyjęcie, entuzjazm i zaciekawienie w oczach uczniów sprawiły, że moja początkowa trema (a zaznaczę, że w swojej pracy mam do czynienia z audytorium o wiele starszym ;) ) szybko zniknęła i spotkanie z Maud i Anią bardzo szybko upłynęło (za szybko!, bo jak się rozgadam o naszej Maud, to mówić mogę baaardzo długo!...) w tej niesamowitej atmosferze.
Na pożegnanie, każdy z uczniów zabrał ze sobą odrobinę Wyspy Księcia Edwarda w postaci czerwonego piasku. Kto wie... może kiedyś piękno książek Maud przywiedzie kogoś spośród nich na jej ukochaną Wyspę...
Dziękuję wszystkim Pokrewnym Duszom za to piękne spotkanie!
- w niektórych życzeniach pozwoliłam sobie na pedagogiczną cenzurę; usunęłam też dane osobowe
- niektórzy uczniowie frasowali się swoimi błędami, proszę więc o zrozumienie! :)
niedziela, 23 października 2016
Rozchwytywana "Ania"
Dziś mam coś z Przeglądu Oświatowego. Był to dwumiesięcznik Towarzystwa Czytelni Ludowych (T. C. L.). W wydaniu numeru 5 z 1934 roku pojawił się artykuł p.t. "Co nasza młodzież lubi czytać?" Jego autorka, Anna Reiterowa, postanawiając zweryfikować wyniki ankiety, jaka została przesłana rodzicom przez Sekcję literatury dziecięcej VI Międzynarodowego Kongresu Wychowania Moralnego, zgłasza się do jednej z warszawskich bibliotek, w której pomaga wydawać książki i prowadzi swoje obserwacje. W artykule przytacza taką scenkę:
- zbiory Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej
sobota, 22 października 2016
"Prześliczna opowieść o..."
Takimi słowami ktoś podpisany jako "H. O." rozpoczął opis Ani z Zielonego Wzgórza. Krótka recenzja, którą chcę dziś przytoczyć, ukazała się we wrześniu 1913 roku w Ruchu Pedagogicznym, który był comiesięcznym dodatkiem do Głosu Nauczycielstwa Ludowego.
- ze zbiorów Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej
piątek, 21 października 2016
Jeszcze o latarniach
Choć od powrotu z Wyspy minął już miesiąc, moje myśli często błąkają się po czerwonych drogach i błękitno-brunatnych plażach. Dzisiaj, w ramach powrotu na Wyspę, krótki rzut oka na dwie latarnie, które, wraz z parą innych latarni, strzegą wejścia do Malpeque Harbour. To bliźniacze wieże Malpeque Outer Range. Wzniesiono je w 1987 roku, każda ma ponad 7 metrów wysokości i nadają sygnał światła czerwonego.
Malpeque Outer Range Front:
Widok na Teapot Rock od strony latarni:
Malpeque Outer Range Rear (usytuowana w głębi lądu - 440 metrów na południe od przedniej latarni):
- www.lighthousefriends.com
- www.google.com/maps
Subskrybuj:
Posty (Atom)