piątek, 6 stycznia 2017

Śladami polskich wydawców Maud - cz. 1

   Książki Maud w Polsce mają, jak wiemy, długą historię. Od pierwszego wydania Ani z Zielonego Wzgórza minęło 105 lat! Ile do dziś pozostało po tych przedwojennych wydawnictwach, dzięki którym zawdzięczamy obecność powieści Maud w polskim czytelnictwie?...
   Razem z Michałem z Domu Echa / Echo Lodge zapraszamy Was na spacer po ulicach Warszawy i Łodzi - spacer śladami wydawców książek Maud...


  Na początek przespacerujmy się po stolicy. Idziemy na ulicę Hożą, 



przy której pod numerem 27a mieściło się Wydawnictwo J. Kubickiego, w którym to ukazały się dwie edycje Błękitnego Zamku:

zdj. zbiory własne


   Jakiś czas temu pokazałam je na blogu razem z innymi pozostałymi wydaniami tej powieści - w najbliższym czasie wrócę jeszcze do tych wydań, gdyż pewnej korekty wymaga informacja o datach ich ukazania się.


   Nad szyldzie antykwariatu w kamienicy zbudowanej dla rodziny Glassów w latach 1934-35 według projektu Jerzego Gelbarda i Romana Sigalina widnieje napis: "Księgarnia. Antykwariat. J. Kubicki". Siedziba wydawnictwa wciąż istnieje!!


zdj.: Michał Fijałkowski





   Krótka pogawędka z właścicielem wciąż działającego tu antykwariatu przywołała ducha przeszłości. Pan Kubicki jest synem wydawcy Błękitnego Zamku. Powiedział nam, że wydawnictwo powstało w 1935 roku i zdołało funkcjonować przez jakiś czas podczas okupacji hitlerowskiej, kiedy to, zatrudniając (pod pretekstem dużego zapotrzebowania) bardzo wiele osób, gwarantowało im pewne "papiery". Po wojnie jeszcze krótko było aktywne, do czasu aż nowa władza zlikwidowała je, pozwalając jedynie na działalność antykwaryczną, którą w latach 80-tych przejął syn. Pan Kubicki przywołał też wspomnienie ojca opowiadającego o powrocie do leżącej w gruzach stolicy. Kamienicę przy Hożej pod numerem 27a zastał niemal w całości - zachowała się jako jedna z nielicznych w całej okolicy (!) - ucierpiały tylko jej okna. Do dzisiaj podłoga w antykwariacie wyłożona jest pierwotnie ułożoną terakotą.


   Grafikę, która znalazła się na okładce Błękitnego Zamku, wykonał sam właściciel wydawnictwa. Z łatwością można dostrzec na niej sygnaturę autora:

zdj.: Biblioteka Narodowa



3 komentarze:

  1. Od południa siedzę i robię ciepłą czapkę słuchając "Błękitnego Zamku". Nie myślałam, że jeszcze dodatkowo wezmę udział w tak miłym spacerze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Do zobaczenia więc na kolejnych "przechadzkach"!

      Usuń
  2. To był wspaniały kilkudniowy spacer i chyba jeden z najbardziej magicznych jego momentów... Cieszę się już na kolejne odsłony.

    OdpowiedzUsuń