Każda z ostatnich ekranizacji "Ani z Zielonego Wzgórza"
zdobyła moją sympatię, rozumiem intencje twórców i ich prawo do własnej
interpretacji i adaptacji prozy. Nie pamiętam tego dokładnie, ale książkę
przeczytałam zanim poznałam ekranizacje Sullivana, miałam więc własne
wyobrażenie o Ani i Gilbercie. Później jednak, i zostało mi to do dzisiaj,
widziałam w nich już tylko Megan Follows i Johnatana Crombiego :). Podobnie
jest z Marylą, Mateuszem, Małgorzatą... Ze względu na ten sentyment wyszukałam
ostatnimi czasy to:
Jeden z fotosów już wisi nad
sekretarzykiem :)
Oj, rozumiem Cię doskonale! Ja do dziś z sentymentem wspominam okładki kaset VHS (zielone z profilami Ani, Maryli i Mateusza), których niestety osobiście nie posiadałam. O ile się nie mylę w ich wydaniu lektorem był Andrzej Matul, którego głos do dzisiaj, gdy słyszę go w innym filmie, przywodzi mi na myśl "Anię...".
OdpowiedzUsuńOoo, pamiętam te wydania z półek wypożyczalni kaset :)
Usuń