piątek, 5 sierpnia 2016

Recenzja Rilli

   Dzisiaj mam coś dla tych, którzy spośród książek z cyklu o Ani szczególnie upodobali sobie ostatnią część, opowiadającą o losach rodziny Blythe’ów w czasie pierwszej wojny światowej.
   Polscy czytelnicy poznali Rillę ze Złotego Brzegu w 1933 roku, kiedy książka ukazała się nakładem Księgarni Czesława Kozłowskiego w Warszawie. Powieść przetłumaczyła Janina Zawisza-Krasucka.
   Jedna z recenzji nowej książki Lucy Maud Montgomery pojawiła się w 1934 roku w Poradniku Bibljotecznym Zjednoczenia Polskich Towarzystw Oświatowych.
 
   Akcja powieści zaczyna się latem 1914 roku, tego epokowego roku gdy i na „złote wybrzeże” jednej z wysp Kanadyjskich dociera wiadomość, że metropolja, „siwa władczyni” mórz, wypowiedziała wojnę Niemcom, jako sojuszniczka Francji. Wielkie wydarzenia odbijają się głośnem echem w dalekiej północnej kolonji, duch patrjotyzmu i ofiary ogarnia jej mieszkańców. Tak samo jak w Anglii młodzieńcy-ochotnicy tłumnie zapisują się do szeregów, przebywają ocean, by stanąć w obronie ziemi angielskiej. W domu doktorstwa Blythe, zarówno jak w całej okolicy, pod wpływem surowego tchnienia historycznej chwili zmienia się zasadniczy ton życia, znika beztroska radość i wesołość. Synowie w wojsku, córki na kursach ratowniczych. Najmłodsza zaś, 15-to letnia Rilla – uśmiech i pociecha rodziny chce też być kimś pożytecznym, chce też swoją cegiełkę trudu i ofiary złożyć na ogólnym ołtarzu. Utalentowana autorka z wielkim wdziękiem, delikatnemi, jakby pastelowemi farbami rysuje sympatyczną postać młodego dziewczątka. (Znana bardzo jest powieść p. Montgomery: „Ania z Zielonego Wzgórza” i dalsze tyczące się jej losów. Rilla jest właśnie córką owej Ani – obecnie doktorowej Blythe). Doskonale też ujawnia zmiany, jakie zachodzą we wrażliwej duszy dziewczynki w czasie niezwykłych warunków. Widzimy, jak mężnieje i krzepnie, a wreszcie dojrzewa duchowo w ostrym rozczynie cierpienia, którem jest dla niej wiadomość o bohaterskiej śmierci ukochanego brata, jej najbliższego powiernika i towarzysza. Obok głównej tej postaci, doskonale ujętej i drugoplanowe, jak rodziców, sąsiadów starej piastunki itd. są b. dobrze nakreślone. Całość zaś pomimo opisu chwil tragicznych jest pogodna, czysta i pociągająca. Dlatego też p o l e c o n ą być winna jako bardzo dobra książka dla młodzieży.
T.C.L. (Poznań)                            Zofja Grzymałowska
 
 
   Niestety, na razie nie wiem, jak wyglądały okładki polskiego wydania. Posiadam jedynie skany karty przedtytułowej i tytułowej z egzemplarza znajdującego się w zbiorze Biblioteki Narodowej. Oto one:
 
 
 
 

  • zasoby Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej - Poradnik Bibljoteczny Zjednoczenia Polskich Towarzystw Oświatowych: miesięcznik ułatwiający wybór książek dla bibljotek: dodatek do czasopisma "Oświata Polska", R. 4, nr 4 (1934)
  • zasoby Biblioteki Narodowej
  • zachowałam oryginalny styl i pisownię

 

5 komentarzy:

  1. Bardzo lubię tę książkę :) Gdy byłam młodsza przechodził mnie dreszcz emocji, kiedy czytałam nazwy polskich miast i byłam dumna, że L.M Montgomery wiedziała, gdzie się znajdują :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zareagowałam tak samo! O - może to jest pomysł na nowy wpis... Polskie akcenty w życiu Maud i jej książkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysl! Mialam dokladnie tak samo :) :) Tez zawsze cieszylam sie, widzac polskie miasta w "Rilli", choc w sumie smutne byly okolicznosci.

      Mam wszystkie wzmianki o Polsce z Dziennikow. Sama zastanawialam sie nad takim wpisem na blogu.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Albo kiedy Ania czyta wiersz "Upadek Polski" :)

    OdpowiedzUsuń