wtorek, 30 maja 2017

W 5-10-15

   I jeszcze jeden artykuł biograficzny o Maud, który przechowała Aneta z Robótkowego blogu UchomisiaUkazał się niegdyś w magazynie 5-10-15. Opatrzono go ilustracjami pochodzącymi z ciekawego wydania Ani z Zielonego Wzgórza, które ukazało się w 1996 nakładem wydawnictwo Algo.





Maud z Wyspy Księcia Edwarda

   Każdego lata na piękną Wyspę Księcia Edwarda zjeżdżają do Kanady turyści - wielbiciele Ani Shirley, rudowłosej, pełnej fantazji dziewczynki, której życie jest nierozłącznie związane z tym właśnie niezwykłym miejscem. Na tej samej wyspie żyła także Lucy Maud Montgomery, autorka cyklu powieści o Ani z Zielonego Wzgórza

Dzieciństwo w Cavendish
   L.M. Montgomery urodziła się 30 listopada 1874 r. w Clifon, małej osadzie leżącej na Wyspie Księcia Edwarda, tuż nad Oceanem Atlantyckim. Gdy dziewczynka miała zaledwie dwa lata, jej matka zmarła na gruźlicę. Ponieważ ojciec, który był kupcem, bardzo często wyjeżdżał z domu, osieroconą i Maud zajęli się jej dziadkowie: Lucy i Aleksander Macneill, którzy później zostali uwiecznieni jako Mateusz i Maryla, opiekunowie Ani Shirley. Maud zamieszkała w miejscowości Cavendish, w niewielkim, białym domu z zielonymi framugami, otoczonym jabłoniami. Był to dom pełen zakamarków, spiżarni i tajemniczych schowków. Dziadkowie kochali wnuczkę, ale byli ludźmi surowych zasad, toteż dziewczynce często brakowało ciepła i zrozumienia. A była dzieckiem wrażliwym, intensywnie przeżywającym dosłownie wszystko. Miała też niezwykłą wprost wyobraźnię, dzięki której często uciekała od szarej rzeczywistości w krainę marzeń. Mimo licznej, dalszej rodziny, pełnej ciotek i kuzynów, Maud czuła się osamotniona. Dziadkowie izolowali ją od rówieśników, dlatego jej jedynym „towarzystwem" były książki i ich bohaterowie. Maud bardzo wcześnie sama nauczyła się pisać i czytać, było to dla niej „tak proste jak oddychanie". Czytała wszystko, co wpadło jej w ręce. Lubiła też samotne wędrówki po okolicy. W ten sposób powstawał jej niepowtarzalny świat przeżyć i wyobraźni. Bardzo wcześnie zaczęła też pisać. Początkowo były to biografie lalek i kotów, opisy ulubionych zakątków i wizyt towarzyskich, recenzje przeczytanych książek. W szkole na lekcjach matematyki i gramatyki pisywała „wierszydła". Były to przeważnie satyryczne wierszyki o nauczycielach i kolegach. Nieco później zaczęła pisać liryki i poematy, które wysyłała, niestety bez powodzenia, do różnych gazet.

„Bilet wstępu do krainy marzeń"
   Tak właśnie Maud mówiła o swojej wyobraźni. Gdy miała 14 lat, wysłała na konkurs literacki opowiadanie zatytułowane „Katastrofa statku Marco Polo" i dostała trzecią nagrodę, co ją raczej zmartwiło niż ucieszyło. Maud miała zdolności aktorskie - uwielbiała grać w szkolnych przedstawieniach: „Osiem dziewcząt", „Chór", „Szkoła" - to były bodaj największe jej sukcesy aktorskie. Miejscowa gazeta pisała o niej: Bardzo podobała się utalentowana uczennica o delikatnych rysach, wdzięcznej sylwetce i błyszczących z przejęcia oczach.
   Gdy w 1887 roku jej ojciec ponownie się ożenił, Maud, zawsze spragniona jego miłości, zamieszkała razem z nim w Prince Albert. Ale wytrzymała tam tylko rok. Stosunki z młodą macochą; która traktowała wrażliwą, subtelną dziewczynkę jak służącą, były pełne napięcia i nieporozumień. Maud tęskniła do domu dziadków, do Cavendish i do wszystkiego, co tam zostawiła. Z tej tęsknoty sto sięgała po pióro i opisywała wszystko, co działo się w jej samotnej duszy. W lipcu 1891 roku zadebiutowała w gazecie „Times" - opublikowano jej tekst (opisujący właśnie Prince Albert i prowincję Saskatchewan) pt. „Raj na Zachodzie”.

Nauczycielka
   Po zakończeniu nauki w college'u, panna Montgomery zaczęła uczyć w szkole w Bideford, a potem w Belmont. Była to „ciężka harówka" - jak sama to później nazwała. Żeby móc pisać, wstawała o świcie i przy kominku, przed pójściem do szkoły doskonaliła swoje umiejętności. Kocham to! Uwielbiam wymyślać historie, siedzieć przy oknie w moim pokoju i z powietrza wyczarowywać wiersze.

Powrót do domu
   W marcu 1898 roku zmarł dziadek Maud zrezygnowała z pracy w szkole, żeby zaopiekować się samotną babką. Przez 13 lat Maud wykonywała bardzo prozaiczne, codzienne czynności: gotowała, sprzątała, szyła, remontowała dom, uprawiała ogród. A w wolnych chwilach zamykała się w swoim pokoju i pisała opowiadania, wiersze i listy do przyjaciół. To był jej prawdziwy świat. Dopiero śmierć babki uwolniła ją od obowiązków domowych i rodzinnych.

Pani na plebanii
   32-letnia Maud postanowiła uporządkować swoje życie uczuciowe i osobiste. Za życia babci nie miała czasu, żeby myśleć o małżeństwie. W przeciwieństwie do romantycznych bohaterów swoich powieści, Maud w sprawach serca kierowała się zdrowym rozsądkiem. Zresztą w okolicy Cavendish mieszkali sami farmerzy i trudno było znaleźć jej partnera o podobnym poziomie intelektualnym. Jedynym kandydatem był przystojny i ogólnie szanowany pastor plebanii, Ewan Macdonald. Po czteroletnim okresie narzeczeństwa, 36-letnia wówczas Maud, stanęła na ślubnym kobiercu z 40-letnim pastorem. Po dwóch latach przyszedł na świat ich pierworodny syn, Chester Cameron, a 3 lata później, Ewan Stuart. Życie małżeńskie nie przyniosło jej jednak szczęścia. Pastor często cierpiał na depresję, przeżywał załamania nerwowe, co musiała ukrywać przed parafianami. Obowiązkowa pastorowa bez reszty poświęciła się rodzinie, choć była już wówczas bardzo znaną pisarką. Powieść o Ani z Zielonego Wzgórza wydana w 1908 roku w Bostonie przyniosła jej wielką popularność. To dziwne, bo gdy w 1905 roku wysłała ją kolejno do czterech wydawców, wszyscy ją odrzucili. Rozczarowana autorka zamknęła więc rękopis w starym pudle po kapeluszu i schowała do szafy. Dopiero w 1907 roku, po pewnych przeróbkach, jeszcze raz zdecydowała się ją wysłać do wydawnictwa. Tym razem los się do niej uśmiechnął: Anię z Zielonego Wzgórza czytelnicy pokochali natychmiast. Powieść stała się bestsellerem - do końca 1908 roku ukazało się aż 6 wydań. Potem czytelnicy i wydawcy zaczęli domagać się nowych tomów. Wszyscy chcieli wiedzieć, co będzie dalej? 1 w ten sposób powstały kolejne tomy o Ani - podlotku, studentce, dorosłej kobiecie, żonie, matce. Choć po każdym kolejnym tomie autorka zarzekała się, że to już koniec, że ma dość Ani i jej życia, w sumie napisała aż 10 powieści z tego cyklu. Co ciekawe, spośród 23 napisanych przez nią książek, tylko te o Ani Shirley czytane są do dziś przez kolejne pokolenia czytelników na całym świecie. Dlaczego? Może dlatego, że postać, którą stworzyła - dziewczyna pełna fantazji, wrażliwa na urodę świata, otwarta na sprawy ludzi, ich radości, smutki, są nam nadal bliskie. Każdy, kto choć raz zanurzył się w pogodnej atmosferze tego cudownego miejsca na Wyspie Księcia Edwarda, chce tam powrócić, żeby pobyć razem z Anią i jej przyjaciółmi wśród Zielonych Wzgórz.
Magda Czapińska



  • zachowałam oryginalną pisownię o styl

piątek, 26 maja 2017

O dedykacjach i mottach - cz. 2

   Ania z Avonlea została zadedykowana Hattie Gordon - nauczycielce Maud w Cavendish. Po wyjeździe panny Gordon do Oregonu, Maud zapisała w swoim pamiętniku:

I have lost a true friend - the only one in Cavendish
who sympathized with me in my ambitions and efforts.

   Hattie Gordon stała się pierwowzorem dla postaci panny Stacy.



   Jako motto Maud wykorzystała fragment poematu Johna Whittiera "Among the Hills":






  W kilku edycjach polskich przekładów zachowano zarówno dedykację, jak i motto:


Wydawnictwo Podsiedlik-Raniowski i sp., 1995
przekład: Jolanta Ważbińska

Mojej drogiej nauczycielce,
HATTIE GORDON SMITH
z podziękowaniem
za jej serdeczność i zachętę

Gdzie ona idzie, rozkwitają kwiaty
Na wąskiej ścieżce powinności
W nieczułe, twarde życie ona
łagodne tchnienie piękna wnosi





Wydawnictwo Zielona Sowa, 2000
przekład: Ireneusz Socha

Mojej byłej nauczycielce
Hattie Gordon Smith
za zrozumienie i zachętę
               wdzięczna i pamiętająca
                                 Autorka

Zostawia za sobą kwitnące gałązki,
A nasze sprawy  niedogodności,
I najmozolniejsze dnia obowiązki
Ubiera w piękno pełne lekkości.
John Greenleaf Whittier




Wydawnictwo Skrzat, 2013
przekład: Paweł Beręsewicz

Mojej dawnej nauczycielce
HATTIE GORDON SMITH
z wdzięcznością za jej ogromną życzliwość i wsparcie

Stąpając, kwietny znaczy ślad
W codziennym prostym trudzie,
Z nią dziwny czar ma szorstki świat,
Pięknieją przy niej ludzie.
                     Whittier




Wydawnictwo Literackie, 2005
przekład: R. Bernsteinowa; inskrypcje tłumaczyła Agnieszka Kuc

Mojej byłej nauczycielce
Hattie Gordon Smith
z wyrazami wdzięczności
za słowa zachęty i okazaną życzliwość

Kwiaty strzelają spod jej stóp gdy ścieżką
Dni powszednie bieży,
Co w nas zwyczajne, codzienny trud
Obleka w kształt piękny i świeży
                           John Greenleaf Whittier




   W jednym wydaniu pozostawiono jedynie motto:

Wydawnictwo Siedmioróg, 1998
przekład: Dorota Kraśniewska




Pod jej stopami rozkwitają kwiaty
Gdy obowiązku ścieżkami kroczy
I nasze trudne, kanciaste życie
Zaczyna naraz piękniej się toczyć
                J.G. Whittier





wtorek, 23 maja 2017

Z "Naj"

   Dzisiejszy post dedykuję Anecie (jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, Aneto!) z Robótkowego blogu Uchomisia, od której dostałam swego czasu kopie dwóch artykułów, wyciętych z czasopism i zachowanych w czytelniczym skarbcu :) Dotyczą one życiorysu Maud - jeden z nich ukazał się w jakimś numerze Naj. Dziś już trudno ustalić, w którym..




Lucy Maud Montgomery
Najpierw pisała z miłości, potem dla pieniędzy
  
   Nim po sukcesie „Ani z Zielonego Wzgórza" zaczęła zarabiać na życie pisaniem, była wiejską nauczycielką, a swymi utworami zasypywała wiele redakcji.
W 1905 roku Lucy Maud Montgomery szukała pomysłu na opowiadanie do gazetki szkółki niedzielnej. Wertując stary notes, trafiła na informację o małżeństwie w podeszłym wieku, które z powodu pomyłki sierocińca zamiast upragnionego chłopca adoptowało dziewczynkę. Temat wydał się pisarce tak ciekawy, że postanowiła napisać coś więcej niż opowiadanie.
   „Ania z Zielonego Wzgórza" powstała w kilka miesięcy. Zimą 1906 roku Lucy Maud wysłała powieść do pięciu amerykańskich wydawnictw. Wszystkie odesłały maszynopis. Wzgardzony powędrował na rok do pudła na kapelusze. Kolejnej zimy Montgomery ponownie puściła go w obieg. Tym razem losami rudowłosej czarodziejki z Wyspy Księcia Edwarda zainteresowało się bostońskie wydawnictwo Page, które w ciągu 6 lat wznowiło książkę 37 razy! Wielbiciele rezolutnej Ani wciąż domagali się jej dalszych losów. Do autorki słały listy nie tylko rudowłose dziewczęta z całego świata, ale również misjonarze z Chin i pionierzy z australijskiego buszu.
   Jak wytłumaczyć niezwykłe powodzenie powieści? „Pisałam ją z miłości, nie dla pieniędzy. Często takie książki są najbardziej udane, tak jak wszystko na świecie, co nie pochodzi z wyrachowania" - wyznała Lucy Maud Montgomery.

Sny o bufiastych rękawach
   Pisarka urodziła się w rodzinie polityków i farmerów, dumnych ze swego pochodzenia kanadyjskich Szkotów. Gdy miała 2 lata, jej matka zmarła na gruźlicę. Ojciec, sklepikarz, powierzył córkę opiece teściów mieszkających na Wyspie Księcia Edwarda. Dziadkowie MacNeill byli ludźmi religijnymi, zasadniczymi i powściągliwymi. Nic nie miało dla nich takiego znaczenia, jak obowiązek i praca. Troszczyli się o zdrowie i wykształcenie wnuczki, ale jej nie rozumieli. Tak jak Ania z Zielonego Wzgórza mała Lucy Maud żyła w świecie wyobraźni. Czuła się brzydka i nieatrakcyjna. Marzyła o bujnej grzywce i o sukience z bufiastymi rękawami. Najchętniej rozmawiała sama ze sobą - na kartach dziennika. Pisała też wiersze.
   Mając 15 lat, zaczęła wysyłać swoje utwory do różnych redakcji. Nie dawało to dużych dochodów, więc po skończeniu college'u rozpoczęła pracę jako nauczycielka na zabitej deskami prowincji. Po śmierci dziadka musiała zaopiekować się babcią. Była przy staruszce do końca jej dni. Dopiero wtedy, mając 37 lat, zaczęła układać sobie życie.

Romantyczna buchalterka
   Poślubiła pastora Ewana MacDonalda, z którym potajemnie zaręczyła się 5 lat wcześniej. Wybór podyktowała konieczność - Lucy Maud trudno było spotkać na wsi kawalera dorównującego jej inteligencją i wykształceniem. W małżeństwie nie była zbyt szczęśliwa. Wkrótce po ślubie Ewan zapadł na chorobę psychiczną. „Przez 20 lat próbowałam utrzymać jego ataki w sekrecie, bo ludzie nie chcieli mieć chorego pastora. Aż ciężar ten zupełnie mnie przygniótł" - zwierzała się przyjacielowi, dziennikarzowi z prowincjonalnej gazety szkockiej. Korespondowali ze sobą przez kilkadziesiąt lat.
   Jako pastorowa Lucy Maud intensywnie pracowała. Chociaż była pierwszą damą Leaskdale (wsi na północ od Toronto), żoną i matką dwóch synów, brała również udział w licznych akcjach społecznych, które sama organizowała.
   Każdego ranka kilka godzin przeznaczała na pisanie - wydawcy nalegali bowiem na kolejne tomy błyskawicznie rozchodzących się powieści. Tak powstało dziesięć tomów opisujących losy Ani, jej dzieci i wnuków. Jednak pisała już tylko dla pieniędzy. Autorka tworzyła je z niechęcią, przy każdej kolejnej przyrzekając sobie, że raz na zawsze kończy z Anią, „która wisi nade mną jak zmora"- jak pisała w liście do przyjaciela.
   W 1939 r. zaczęła podupadać na zdrowiu, szybko męczyła się, stała się nerwowa. Jej świat zawalił się wraz z wybuchem II wojny światowej - wtedy pierwszy raz od ponad 35 lat straciła chęć do pisania. Zimą 1942 roku złożyła u wydawcy powstające przez wiele lat opowiadania. Nie doczekała wydania „Dalszych kronik Avonlea". Zmarła wiosną tego samego roku. W pogrzebie uczestniczyły tłumy wiernych czytelników.
Opr. Małgorzata Tomczyk


niedziela, 21 maja 2017

Na imieniny

   Książki są zawsze dobrymi prezentami, a książki Maud Montgomery - najlepszymi ;)









  • CBN Polona; Moje pisemko, R. 25, 1927, nr 19.

środa, 17 maja 2017

O dedykacjach i mottach - cz. 1





   Dokładnie rok temu na Pokrewnych duszach pojawił się pierwszy wpis. Dzisiaj więc mamy małe święto :) Kolejny, 221. post - o dedykacjach i mottach... dedykuję wszystkim Czytelnikom bloga - jesteście prawdziwie pokrewnymi duszami!!










   Maud opatrzyła swoje książki dedykacjami dla osób (lub stworzeń...), które zajmowały szczególne miejsce w jej życiu. W polskich przekładach istnieje niewiele edycji, w których by pozostawiono te dedykacje czy też motta, które Maud również zamieszczała jako myśli przewodnie dla powieści. A szkoda, bo wiele one mówią o intencjach samej pisarki i jej stosunku do swego dzieła. Postanowiłam przyjrzeć się na początek pierwszej powieści z cyklu o Ani Shirley. Nie posiadam jeszcze kompletu wydań, więc być może, poza opisanymi poniżej, istnieją jeszcze jakieś, w których zachowano te dodatki.

   Swoją pierwszą książkę L. M. Montgomery zadedykowała rodzicom, a jako myśl przewodnią wykorzystała cytat z poematu Roberta Browninga Evelyn Hope:


(kindredspaces.ca)



   W żadnym z tłumaczeń nie Tylko w jednym tłumaczeniu zachowano dedykację rodzicom:


Wydawnictwo Marginesy
przekład: Anna Bańkowska

Pamięci mojego ojca i matki



... zaś motto umieszczone zostało w pięciu następujących przekładach:





Wydawnictwo Literackie
Ringier Axel Springer
przekład: Agnieszka Kuc

Same dobre gwiazdy spotkały się na nieba szczycie,
Z ducha, ognia i rosy tchnęły w ciebie życie





Wydawnictwo Skrzat
przekład: Paweł Beręsewicz

Dobry nad tobą układ gwiazd
Stworzył cię z ducha, ognia, rosy

 





Wydawnictwo Siedmioróg i Edipress Polska (ale nie we wczesnych edycjach)
przekład: Jan Jackowicz

Dobre gwiazdy, które cię prowadzą
Stworzyły cię z ducha, i ognia, i rosy...





Wydawnictwo Liberal
przekład: Przemysław Piekarski

Dobre gwiazdy spotkały się w twoim horoskopie
Tworząc ciebie z ducha, ognia i rosy





Wydawnictwo Zielona Sowa
przekład: Katarzyna Jakubiak

Dobre gwiazdy spotkały się w twoim horoskopie
Tworząc ciebie z ducha, ognia i rosy





Wydawnictwo Marginesy
przekład: Anna Bańkowska

Szczęśliwe gwiazdy z twego horoskopu
Stworzyły Ciebie z ducha, ognia, rosy





  • zachowałam oryginalną pisownię i - tak, w przekładach Piekarskiego i Jakubiak motto brzmi tak samo
  • kindredspaces.ca

poniedziałek, 15 maja 2017

Władysława Wielińska

  Po raz kolejny z Michałem z Domu Echa/Echo Lodge mogliśmy się przekonać, że dawni tłumacze, choćby ze znacznym dorobkiem translatorskim obejmującym popularne ówcześnie tytuły, pozostają w cieniu autora, a ich życie w dużym stopniu jest nam, z perspektywy czasu, nieznane. A jednak ci twórcy zasługują w pełni na uwagę, swoiste "wskrzeszenie", zebranie z rozsypanych kawałków obrazu ich życia i aktywności zawodowej. Ich praca była wkładem w polskie czytelnictwo, a w wielu przypadkach utrwaliła w sposób wielopokoleniowy pewne postaci literackie... 

   Przedwojennych tłumaczy prozy Maud było siedmioro: R. Bernsteinowa, Janina Zawisza-Krasucka, Maria Rafałowicz-Radwanowa, Marceli Tarnowski/Andrzej Magórski, Stefan Fedyński, Karol Borawski/Karol Bobrzynowski oraz Władysława Wielińska. O poszukiwaniach wątków biograficznych pierwszej czwórki czytelnicy Domu Echa/Echo Lodge i Pokrewnych dusz mogli przeczytać na łamach blogów już jakiś czas temu. Teraz nadeszła kolej na Władysławę Wielińską. 

   Tłumaczka ta, podobnie jak Marceli Tarnowski, Stefan Fedyński i Karol Borawski, jest autorką przekładu tylko jednej powieści Maud. W roku 1936 nakładem Wydawnictwa Przeworskiego ukazała się w jej tłumaczeniu Kilmeny of the Orchard - Dziewczę z sadu. Przekład Wielińskiej doczekał się wznowienia w dwóch wydawnictwach dopiero na przełomie lat 1989/1990, gdyż w czasach PRL książka trafiła na indeks.


Egzemplarz w miękkiej, kartonowej oprawie z obwolutą ze skrzydełkami;
w sprzedaży dostępne były również egzemplarze w oprawie płóciennej.


Strona tytułowa Dziewczęcia z sadu.



   Władysława Wielińska jest, według naszych wyliczeń, autorką w sumie dwudziestu jeden dwóch przekładów (przynajmniej tych potwierdzonych):

1927
Klechdy skandynawskie

E. Wende
1928
Dziecko szpieg: wybór nowel francuskich
Alfons Daudet
Skład Główny „Dom Książki Polskiej”
1929
W noc wigilijną: (opowieści gwiazdkowe)

s.n.
1929
Hultajska trójka

Skład Główny „Dom Książki Polskiej”
1929
O psotach kuma zająca
Joe Chandler-Harris
Dom Książki Polskiej
1930
Rusałka Jeziora Como
Olga Visentini
s.n.
1931
Rycerska krew
Juljana Horatia Ewing
Skład Główny „Dom Książki Polskiej”
1932
Murzyniątko
Olga Visentini
Polska Zjednoczona
1933
Tartaren w Alpach
Alfons Daudet
s.n.
1933
Piękna Niwernianka. Dzieje starej berlinki i jej załogi
Alfons Daudet
Skład Główny „Księgarni Nowości”
1933
Słowiczek
Olga Visentini
J. Przeworski
1933
Szkolne lata Toma Brown'a: powieść dla młodzieży
Thomas Hughes
J. Przeworski
1934
Zwycięstwo nart
Olga Visentini
Bracia Drapczyńscy
1935
Co Kasia robiła w szkole
Suzanne Coolidge
Skład "Zjednoczeni Drukarze"
1936
Dziewczę z sadu
Lucy Maud Montgomery
J. Przeworski
1937
Wyprawa w Himalaje: przygody młodych podróżników
Mayne Reid
Nowe Wydawnictwo
1937
Bohaterowie morza
Robert M. Ballantyne
Nowe Wydawnictwo
1937
Pod białymi żaglami: przygody trzech marynarzy
William Kingston
Nowe Wydawnictwo
1938
Czerwonoskóry przyjaciel
Robert M. Ballantyne
Nowe Wydawnictwo
1939
Korzeń mandragory
Marta Ostenso
Instytut Wydawniczy "Plan"
1948
Zatrute źródło
Rosamond Lehmann
Trzaska, Evert, Michalski
1931
Z dziennika małej księżniczki
Helena Potocka
Skład Główny „Dom Książki Polskiej”


Powyższe zestawienie wskazuje, że tłumaczyła z angielskiego, francuskiego i włoskiego.



Inne książki tłumaczone przez Władysławę Wielińską;
wiele z nich ukazało się w seriach: Biblioteka Książek Błękitnych
i Biblioteka Książek Różowych.



    Władysława Wielińska, poza tłumaczeniem książek, zajmowała się także pisaniem artykułów krajoznawczych i popularno-naukowych, które ukazały się w latach 30. w Płomyku. W swoich poszukiwaniach natknęliśmy się na takie tytuły, jak:
  • Gdańsk
  • Z Konga belgijskiego
  • Na Sudanie
  • Rolnictwo w Egipcie
  • Zabytki sztuki egipskiej

   Jest także autorką opracowania o literaturze polskiej dla młodzieży. W pisemku Mały Polak w Niemczech ukazała się tłumaczona przez nią z włoskiego powiastka:




   Niestety, nie udało się ustalić żadnych faktów związanych z życiem osobistym Władysławy Wielińskiej - poza jednym śladem. W numerze Płomyka, w którym ukazał się artykuł o zabytkach Egiptu, umieszczono stosowne fotografie. Zdjęcia prezentowane w piśmie zwykle miały odpowiednią adnotację o autorze czy nazwie agencji, z której je otrzymano. We wspomnianym artykule, na jednej z fotografii, ale bez podobnej adnotacji, ujrzymy kobietę stojącą na tle świątynnego sfinksa - z dużym prawdopodobieństwem jest to autorka tego artykułu - nasza tłumaczka Dziewczęcia z Sadu...





  • CBN Polona
  • Biblioteka Cyfrowa UMCS
  • Chełmska Biblioteka Cyfrowa
  • books.google.pl
  • i inne...


sobota, 13 maja 2017

Jeszcze raz o ostatnim zdaniu w "Ani"

   W grudniowym poście "Ostatnie zdanie należy do tłumacza" przedstawiłam różne decyzje tłumaczy co do ostatniego zdania w Ani z Zielonego Wzgórza. Zdanie to zawiera cytat z poematu Roberta Browninga Pippa passes. Utwór ten został przetłumaczony na język polski przez Jana Kasprowicza - pierwszy raz ukazał się w 1910 roku, a dwa lata później został włączony do dwutomowego zbioru Arcydzieł europejskiej poezyi dramatycznej.



Wydania Pippa przechodzi z 1910 roku
(źródła internetowe)


A oto interesujący nas fragment poematu przetłumaczonego przez Jana Kasprowicza:

Wydanie Pippa przechodzi w antologii z 1912 roku
(ze zbiorów Michała Fijałkowskiego - dziękuję!)



   Teoretycznie, R. Bernsteinowa, kimkolwiek była, tłumacząc Anne of Green Gables, mogła znać poemat choćby z tego polskiego przekładu z pierwszego wydania. Czy faktycznie tak było, a mimo to z premedytacją odrzuciła ten cytat, czy też jednak nie rozpoznała go i przetłumaczyła ten fragment zgodnie ze swoimi zapatrywaniami? I dlaczego współcześni nam tłumacze nie pokusili się, by wykorzystać przekład Jana Kasprowicza?