wtorek, 29 sierpnia 2017

Enigmatyczny Fedyński

   Na Pokrewnych duszach lub w Domu Echa/Echo Lodge od roku, co jakiś czas, pojawiają się posty będące efektem detektywistyczno-bibliograficznych poszukiwań Michała Fijałkowskiego i moich dotyczących życiorysów polskich tłumaczy prozy Maud. W naszym projekcie nadszedł czas, by przyjrzeć się osobie Stefana Fedyńskiego. To bardzo enigmatyczna postać i chyba w polskojęzycznej bibliografii Maud dość przypadkowa. Jest on bowiem autorem jednego tylko przekładu: Wymarzonego domu Ani.




Pierwsze polskie wydanie Wymarzonego domu Ani
w tłumaczeniu Stefana Fedyńskiego
(zdj.: ze zbiorów Biblioteki Narodowej)




  Fedyński przetłumaczył powieść dla Wydawnictwa Arcydzieł Literatur Obcych RETOR. Z właścicielem/-ami tej oficyny, jak się udało do tej pory ustalić, prowadził jakiś spór sądowy zakończony licytacjami komorniczymi na jego rzecz. Czy było to związane z pracą tłumaczeniową dla wydawnictwa? Dziś trudno tego dociec...

   Poza danymi o przekładzie Anne's House od Dreams, o Fedyńskim nie ma właściwie nic - przynajmniej w materiałach dostępnych w internetowych czeluściach. Jednak kombinacja imienia i dość rzadko spotykanego nazwiska doprowadziła nas na pewien ślad... Jeśli dobrze powiązaliśmy poszlaki, na które udało nam się natknąć, to wygląda na to, że Stefan Emiljan (w niektórych źródłach: Emil) Fedyński był synem Marcelego Fedyńskiego - sędziego Sądu Najwyższego II RP. Urodził się 10 grudnia 1886 roku. Fedyńscy pochodzili prawdopodobnie z Galicji. To ważna wskazówka w świetle jakości tłumaczenia, w którym można wychwycić pewne naleciałości językowe z Kresów, np. "oczywista" pojawia się w przekładzie 15 razy (!).



 "- Oczywista, że i strumyk jest, a nawet przecina w jednym rogu nasz ogród."


"Powie mu ktoś: „Panie, pan jest wielki gałgan”, to uśmiechając się błogo, odpowie mu: „Tak”. Pastor powinien mieć więcej samodzielności. Krótko mówiąc, uważam go za świątobliwego osła. Oczywista, mówię to tylko wówczas, jak jesteśmy same."



   Z zawodu, podobnie jak ojciec, Stefan Fedyński był prawnikiem - w każdym razie wskazuje na to wpis na "Liście kandydatów notarialnych okręgu Izby Notarialnej we Lwowie". Kwestia zawodu to nieco niepasujący do całości element układanki - czy tłumaczenia powieści podjął się z uwagi na jakieś kłopoty życiowe, a może jako przysługę (skoro żadnej innej już nie tłumaczył...)?

    Marceli Fedyński, jak wskazują dane w archiwalnych dokumentach, zrobił błyskotliwą karierę: od praktykanta sądowego do sędziego najwyższej rangi, którą zakończyły zmiany polityczne w II RP. Emerytowanego sędziego syn i rodzina (jak widnieje w nekrologu) pochowali w 1930 roku w rodzinnym grobie na Cmentarzu Powązkowskim. W tym samym miejscu spoczął kilka lat później (czy krewny?) Stanisław Radwan-Paszkiewicz - architekt, który zaprojektował kościół w Radości - podówczas warszawskim letnisku. I to właśnie Radość jest kolejną poszlaką w naszych poszukiwaniach. W jednym z przedwojennych czasopism znaleźliśmy relację z posiedzenia członków Stowarzyszenia Miłośników Letniska "Radość" - na honorowego członka obrad wybrano sędziego Marcelego Fedyńskiego. Prawdopodobnie więc rodzina posiadała w Radości dom letniskowy. Jeśli tak istotnie było, to po wojnie w domu tym mieszkał Stefan Fedyński, bowiem na radościańskim cmentarzu znajduje się jego grób:




(zdj.: Michał Fijałkowski)










  • polona.pl/item/47117233/7/
  • polona.pl/item/71203635/18/
  • polona.pl/item/19047806/7/
  • polona.pl/item/28523063/1/
  • polona.pl/item/48232006/0/
  • polona.pl/item/19094667/10/
  • polona.pl/item/51775861/6/
  • pbc.biaman.pl/Content/23659/Dziennik%205.pdf
  • cmentarze.um.warszawa.pl/pomnik.aspx?pom_id=1195
  • www.radosc.parafia.info.pl/?p=main&what=16
  • Przegląd notarialny, styczeń-luty, 1922
  • Szematyzm, 1890, 1895, 1910
  • Grzegorczyk D. J.; Polscy urzędnicy w administracji Bośni i Hercegowiny w latach 1879-1914

6 komentarzy:

  1. I w ten sposób mamy już "komplet" przedwojennych tłumaczy prozy Maud... Fedyński, zdaje się, był tym ostatnim, brakującym ogniwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to już wszyscy. Czuję pewien żal na myśl, że najbardziej zachwycające momenty w tych poszukiwaniach są już za nami. Ale nie oznacza to jednak końca pracy - wierzę, że jeszcze kiedyś "wypłyną" nowe informacje o każdej z tych osób.

      Usuń
    2. Wspaniale było poznać wszystkie te biografie. Podziękowania dla Was obojga :)

      Usuń
    3. Dziękujemy naszym czytelnikom za inspirację i motywowanie :)

      Usuń
  2. Jestem "przyszywaną wnuczką" Stefana Fedyńskiego, znałam go od swojego urodzenia, a więc od lat dziewięćdziesięciu. Stefan Fedyński przybył do Polski po I wojnie światowej. Z zawodu był prawnikiem po Uniwersytecie Lwowskim, pochodził z Galicji, urodził się w Mostach Wielkich, jako Polak wyznania grekokatolickiego. Jego ojciec - Marceli był w Wiedniu sędzią Sądu Najwyższego, jego syn - Stefan, służył w wojsku austriackim, gdzie pełnił funkcję sędziego w stopniu porucznika, potem kapitana. Po zakończeniu wojny Stefan, wraz z ojcem ( żona i matka już nie żyła) postanowili przyjechać do Warszawy. I wynajęli pokój od mojej babki - Haliny Radwan-Paszkiewiczowej w jej mieszkaniu przy ul. Mokotowskiej 59 m. 2 w Warszawie. Tak zaczęła się symbioza rodzinna mojej rodziny z rodziną Fedyńskich. Mój dziadek - architekt z czasów carskich, w wolnej Polsce już nie dostawał nowych zleceń, sędzia Marceli w ogóle nie szukał zatrudnienia, Stefan podjął pracę jako prokurent w banku na ul. Jasnej w Warszawie. Po naradzie rodzinnej postanowiono nabyć w powstającym letnisku w Radości działkę z trzema budynkami, i po niezbędnych remontach wszyscy z Mokotowskiej tam się przenieśli. Moja babka otworzyła tam pensjonat, który z powodzeniem prowadziła do września 1939 roku. Mój dziadek zaprojektował w Radości (użytkowany do dziś kościół). Dla uzupełnienia rodzinnych funduszy Stefan podjął się na prośbę mojego stryja - Czesława Kozłowskiego, księgarza i wydawcy (Wydawnictwo Retor) oraz przetłumaczył jeden tom z twórczości L. Montgomery - p.t. "Wymarzony dom Ani". Stefan Fedyński znał zresztą expedite nie tylko angielski, ale również niemiecki, francuski, rosyjski, łacinę i grekę. Adiustację stylistyczną jego tłumaczenia wykonała moja matka, jak widzę po latach - niezbyt dokładnie. Wiem również, że po II wojnie Stefan chciał reaktywować swoje prawa do tłumaczenia, ale zostały one przejęte przez państwowe wydawnictwo. W latach powojennych utrzymywał się z dawania lekcji języków obcych, głównie młodzieży szkolnej, ale także osobom dorosłym. W 1967 roku, po śmierci Stefana posesja w Radości została sprzedana, a moi rodzice wrócili do Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Mario, ogromnie dziękuję za ten i wcześniejszy komentarz. Informacje i wspomnienia, które Pani przekazała w piękny sposób przywracają pamięć o już nie enigmatycznym Stefanie Fedyńskim. Cieszę się, że trafiła Pani na treść tego bloga i wpis o tłumaczu. Poszukiwaniom i jego publikacji towarzyszyła nam cicha nadzieja na właśnie taką okoliczność - że znajdzie się ktoś, kto wie i widział więcej, znał i pamięta.

      Usuń