Wydawnictwu Michała Arcta zawdzięczamy obecność prozy Maud w polskim czytelnictwie. Archiwum warszawskiej siedziby firmy przepadło w czasie drugiej wojny światowej. Jednakże Arctowie prowadzili w latach 20-tych także księgarnię w Lublinie, do którego firma niejako powróciła swoją działalnością, wydawnictwo wywodziło się bowiem właśnie z tego miasta. W Archiwum Państwowym w Lublinie zachowały się dokumenty tej filii. Wśród nich znajdują się "Rejestry sprzedanych wydawnictw w latach 1927-1928" - listy ze sprzedanymi tytułami książek, sporządzone odręcznie na kartkach jakichś notatników:
(zdj.: lublin.ap.gov.pl)
Na powyższej stronie odnotowano także sprzedaż Ani z Zielonego Wzgórza i Ani z Avonlea:
(zdj.: lublin.ap.gov.pl)
- lublin.ap.gov.pl/goltest/wp-content/uploads/2012/09/PL-35-695-0-15-11.jpg
- lubelskiedossier.pl
- Mieczysława Wełna-Adrianek, Historia księgarni Arctów w Lublinie, Księgarz, 1970, 2:45-53
Niesamowite, jak takie okruchy odręcznej pisaniny dotrwały do naszych czasów... Dziś o podobnie czytelnej i eleganckiej kaligrafii można jedynie pomarzyć.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. I niesamowite, że Agnieszka takowe znajduje :)
UsuńDziękuję :)
UsuńSzkoda, że warszawskie archiwum Arctów przepadło. Może znajdowały się w nim informacje dotyczące naszej tajemniczej Rozalii B.? :)
Zgadzam się z Tobą, Michale. Szkoda, że dziś kaligrafia jest już tylko sztuką, choć jeszcze nie tak dawno była wymogiem... A zgrzyt stalówki tak pięknie brzmi... :)
UsuńSą jeszcze miłośnicy kaligrafii i kursywy. 😊
OdpowiedzUsuńI chwała im za to!! 😉
Usuń