Pod koniec sierpnia opisywałam wyprawę do Rzędzin - dawnej siedziby von Arnimów, gdzie przez dziesięć lat, na przełomie XIX i XX wieku, mieszkała Elizabeth von Arnim. W 1898 roku wydała ona Elizabeth and her German Garden - książkę, którą zachwyciła się Maud. Podczas letniej wizyty nie udało się znaleźć jedynej pozostałości po pięknym pałacu - kilku stopni schodów prowadzących do ukochanego ogrodu hrabiny von Arnim. Ponowne poszukiwania musiały zaczekać do wiosny, kiedy park nie jest jeszcze całkowicie pokryty zielenią. I tym razem towarzyszyła mi pokrewna dusza - w osobie przyjaciela i montgomeriana: Michała z Domu Echa/Echo Lodge.
Pogoda tego dnia nie zachęcała do takich wypraw - czasami słońce przebijało się przez powałę chmur, ale najczęściej było zimno, wietrznie i deszczowo. Jednakże, nawet i przy takiej aurze sam park wyglądał zachwycająco - potężne korony drzew są już powleczone liśćmi o młodej zieleni, pod nimi rozciągają się całe polanki zawilców gajowych i żółtych. W innych miejscach rozciągały się kobierce wschodzących konwalii i kokoryczek - niektóre miały już dobrze wykształcone pąki kwiatowe. We wschodniej części ogrodu koryto strumienia napełniło się dość obficie. Dawny przypałacowy ogród kolejnej wiosny budzi się do życia.
Do miejsca, w którym kiedyś stały zabudowania pałacu, dotarliśmy dość łatwo, pomogła nam w tym Messtischblatt (niemiecka mapa topograficzna):
Messtischblatt
(fot.: Michał Fijałkowski)
(fot.: Michał Fijałkowski)
(fot.: Michał Fijałkowski)
(fot.: Michał Fijałkowski)
Pora roku faktycznie okazała się najlepsza - fragmenty schodów dostrzegliśmy już z daleka. Akurat wtedy pomiędzy drzewami pojawiły się smugi światła słonecznego, Słońce wyjrzało zza chmur...
(fot.: Michał Fijałkowski)
Schody znajdują się na skraju niewielkiego rumowiska cegieł poprzerastanych krzewami i mchem. Wśród nich znaleźliśmy kilka skorup z jakichś naczyń - może to zwyczajne śmieci, a może pozostałości z pałacowego wyposażenia? Kto wie...
(fot.: Michał Fijałkowski)
W drodze do ogrodu przystanęliśmy oczywiście przy różanym klombie z pomnikiem Elizabeth von Arnim w Buku. Wracając, zatrzymaliśmy się z kolei w Dobrej - kiedy przejeżdżaliśmy przez nią wcześniej, Michał zauważył jakiś posąg i byliśmy ciekawi, kogo przedstawia. Okazało się, że także Elizabeth - pisarki, o której Maud napisała - po lekturze jej opowieści o ogrodzie - "twin soul"! Jego odsłonięcia dokonano 30 września ubiegłego roku, a więc mniej więcej miesiąc po mojej pierwszej wizycie w Rzędzinach.
(fot.: Michał Fijałkowski)
Dziękuję Marcinowi za podpowiedź w sprawie map topograficznych :)
- www.zamki.pl/?dzial=mapa
- gminadobra.info/wiadomosci-gmina-dobra/nowy-pomnik-elizabeth-von-arnim-odslonieto-w-dobrej/
Rzędziny to miejsce pięknej, ale dość smutnej refleksji na temat niestałości świata.
OdpowiedzUsuńO, tak! Przemijanie bardzo dobitnie daje o sobie znać w tym parku.
UsuńAle pojawienie się nowego miejsca wspominającego postać Elizabeth von Arnim daje nadzieję, że przynajmniej pamięć o świetności Rzędzin / Nassenheide zostanie zachowana. Festiwal Róż, który odbył się w Dobrej w 2016 roku po raz czwarty, to godna pochwały inicjatywa, która jest wyrazem szacunku do historii tych ziem.
Bardzo inspirująca podróż :) Aż dziw, że wśród zieleni i kamiennych schodów nie czekał na Was Skalny Ludek :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Agato! :)
UsuńTo był piękny spacer śladami literatury i historii...