The Golden Road została wydana po polsku dopiero w 1990 roku w tłumaczeniu Joanny Kazimierczyk nakładem Oficyny Wydawniczej "Graf". Tytuł brzmiał: "Złocista droga".
Powieść ta jest kontynuacją The Story Girl, która u nas ukazała się w tłumaczeniu Janiny Zawiszy-Krasuckiej w 1936 roku jako: "Historynka". Przypomnijmy - początkowo to Wydawnictwo Arcydzieł Literatur Obcych Retor miało w planach wydać The Story Girl (razem z kilkoma innymi). Miała ona nosić tytuł: "Historja Dziewczynki", ale - zapewne z powodu konfliktu pomiędzy kolejnymi właścicielami Retora - książkę wydało ostatecznie Wydawnictwo J. Przeworskiego.
Podobnie - plan wydawniczy Retora obejmował również The Golden Road. Powieść miała ukazać się pod tytułem: "Złota droga" (brak, jak na razie, informacji, kto mógł być tłumaczem). Nie doszło jednak do jej publikacji ani w tym, ani w innym wydawnictwie. Zastanawiające jest, że Wydawnictwo J. Przeworskiego nie wypuściło ksiażki niejako "za ciosem", prawda? Ale czy w ogóle wydawnictwo to przejęło prawa także i do niej? Być może nie. Równolegle za to, razem z Historynką, Przeworski wydał Dziewczę z sadu.
Co zatem się stało? Czy zapowiedź wydawnicza Retora była na wyrost? Poza jeszcze jedną planowaną powieścią, wszystkie pozostałe pojawiły się do 1939 sygnowane przez różne wydawnictwa. Słabe zainteresowanie czytelników raczej nie wchodziło w grę. Czyżby tłumaczenie The Golden Road gdzieś przepadło? Czy istniała jakaś prawna przeszkoda? Zagadkowa kwestia...
Okazuje się jednak, że nie zaniechano wydania kontynuacji The Story Girl! Książka trafiła ostatecznie do Wydawnictwa "Dobra Powieść", które istniało prawdopodobnie od 1935 roku. Większość dorobku tego wydawnictwa to książeczki Luigi Micuno, czyli Ludwika Micińskiego - polskiego autora m.in. przygód Zorra, będących imitacją "pierwowzoru" książki Johnstona MacCulleya, wydawanych w poszytach. W podobnej formie ukazywały się też takie tytuły, jak: "Weronika: wielka miłość maharadży" czy "W sieci wampira".
Wydawnictwo "Dobra Powieść" planowało wydać także Złotą drogę. Trafiłam na bardzo enigmatyczną wzmiankę o przygotowywanej książce. Ponieważ zachowano tytuł przyjęty przez Retora, przypuszczam, że wydawnictwo mogło nabyć już pełny przekład.
Złota droga nie ujrzała jednak światła dziennego. Przeszkodziła w tym... wojna. Powyższą zapowiedź umieszczono w Przeglądzie Księgarskim, który ukazał się 15 sierpnia 1939 roku. Dwa tygodnie później nadszedł 1 września.
Kto był tłumaczem Złotej drogi? Jak zaprojektowano okładkę? Jak daleko posunięte były przygotowania do wydruku? Dziś już się tego nie dowiemy...
- CBN Polona
To zagadnienie zawsze mnie bardzo frapowało - dlaczego kontynuację wydano tak późno w stosunku do części pierwszej? Jednak Kazimierczyk wykonała (jak zawsze) i tak kawał dobrej roboty - zachowała wszystkie nazwy i imiona, którymi Zawisza-Krasucka ochrzciła kanadyjskie wioski i bohaterów. Kiedy jeszcze nie byłem zorientowany w kwestii tłumaczeń, byłem przekonany, że obie części wyszły spod ręki tej samej osoby...
OdpowiedzUsuńCałkiem prawdopodobne, że to właśnie Janina Zawisza-Krasucka była autorką przekładu w planowanej publikacji. Zwykle książki pojawiały się w sprzedaży pod koniec roku, a za oficjalną datę publikacji przyjmowano kolejny rok. Tak było w każdym razie w przypadku zdecydowanej większości (jeśli nie wszystkich...) książek Maud. Jeśli zapowiedź pojawiła się w drugiej połowie sierpnia, to możemy założyć, że przekład był już wtedy dziełem dokonanym (tak jak wspomniałam w poście, wydawnictwo mogło go już nabyć od Retora..., a może nawet od Przeworskiego?), na druk pozostawała zatem jesień - około listopada książka mogła być już w księgarniach. Jednak wybuch wojny przekreślił całą tą perspektywę. Oczywiście, to tylko moje gdybanie, ale w zakamarkach intuicji tkwi przekonanie o takim właśnie scenariuszu :)
UsuńTo pozwala mi mieć maleńką, nikłą i naiwną nadzieję, że może jakiś roboczy egzemplarz przekładu gdzieś przetrwał...
Byłoby pięknie! Ciekawa jestem zwłaszcza projektu okładki. Czy byłaby nawiązaniem do wyglądu "Historynki" czy też odbiegałaby od treści i zaskakiwała tematyką...
UsuńOkładka tego wydania z 1990 r. , no cóż piękna nie jest jak dla mnie, a szkoda. Czym się sugerują wydawcy dają pozwolenie na takie coś. Czyżby już nie było zdolnych artystów? Ogólnie to dobrze, że została wydana. Rok 1990 to jeszcze nie Nowa Polska.
OdpowiedzUsuńOj, te wydania z wczesnych lat 90-tych są mocno toporne. Ale rozpoczynały okres, kiedy polski czytelnik mógł poznać nowe tytuły albo znane poznać w nowych tłumaczeniach. Trochę więc rozgrzesza to owe okładki 😉
UsuńDopiero teraz natknąłem się na ten bardzo interesujący wpis. Wielka szkoda że wojna przewała plany wydania "Złotej Drogi"Okładki "Złocistej Drogi" czy Hisotrynki z lat 90 tych nie są za piękne,ale ważne że był to jakiś początek wydawniczy, uważam że to trzeba docenić.Pozdrawiam Cię Agnieszko i dziękuję.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że "Złota droga" pozostanie dla nas zagadką. Ilekroć myślę o tym przekładzie, zawsze czuję jakiś smutek... i złość na koleje historii... Próbuję sobie wyobrazić plik kartek na jakimś biurku u tłumacza, może już wydawcy. A być może pracował już nad nią zecer??.. Gdyby to nie było jakieś pokątne wydawnictwo, byłby jakiś cień szansy, że tekst przetrwał.
UsuńTe wydania dylogii z lat 90-tych (plus jeszcze wznowiony "Błękitny Zamek") to był ważny moment - zasadniczo rozpoczynały one czas, kiedy polski czytelnik mógł czytać z Montgomery coś więcej niż tylko "Anie". Chyba, że ktoś miał wyjątkowe szczęście posiadać przedwojenne inne tytuły.
Serdeczności! :)