środa, 14 grudnia 2016

Mało znana "Ania"

   Gdybym Wam powiedziała: "Maria Rafałowicz-Radwanowa"... to o przekładzie których powieści Maud byście pomyśleli? "Emilek", prawda? Tym dość koślawym przekładzie, który wielu z nas pamięta z edycji Krajowej Agencji Wydawniczej - choć to nie pierwsze ich wydanie, bo trylogia o Emilce Byrd Starr ukazała się w dwudziestoleciu międzywojennym nakładem Księgarni Popularnej. I tu przechodzimy do innej pracy Marii Rafałowicz-Radwanowej... Poza "Emilkami" przetłumaczyła ona, także dla Księgarni Popularnej, Anię z Szumiących Topoli. Od 6 grudnia cieszę się posiadaniem własnego jej egzemplarza!!! Te trzy wykrzykniki są konieczne, bo akurat to wydanie tej powieści wydawało mi się dotąd nieuchwytne, niemal fantasmagorią - niby natknęłam się wcześniej na kilka wzmianek o niej - a to w jednej z prac magisterskich, a to w jakimś zestawieniu bibliograficznym; niedawno dokopałam się w czeluściach POLON-y do źródeł, w których wymieniono tą pozycję bibliograficzną. Miałam też zapisane w swoich katalogach maleńkie zdjęcie okładki (musiałam już bardzo dawno na nie się natknąć, ale nie zanotowałam, kiedy i gdzie). Poszukiwania ksiażki w ostatnim czasie nie naprowadziły mnie na żaden ślad - ani w archiwalnych aukcjach, ani w katalogach antykwariatów - zupełnie nic. Wszędzie "pokutował" przekład Aleksandry Kowalak-Bojarczuk z 1977, a o przekładzie Marii Rafałowicz-Radwanowej - "echo"... Aż pewnego bardzo późnego wieczoru... książka pojawiła się w ofercie jednego z antykwariatów (na szczęście dla mnie w opcji "Kup teraz" ;) ). I oto ją mam od tygodnia, i nie mogę się nią nacieszyć. To tłumaczenie naprawdę istnieje!!!

   A teraz przyjrzyjcie się sami tej pierwszej Ani z Szumiących Topoli:



Okładka i grzbiet 


   Wolumin ma twardą kartonową oprawę z płóciennym grzbietem. Całość utrzymana jest w zielonej tonacji - włącznie z literami i znakiem wydawnictwa tłoczonymi na grzbiecie, okiennicami oraz sukienką Ani. Egzemplarz ma ładnie zachowaną grafikę na okładce. Jest dość osobliwa, prawda? Książka ukazała się oficjalnie w 1939 roku, ale rok wydania antydatowano, bo była już ona wymieniana jako nowość pod koniec 1938. Było to więc 78 lat temu, a od kilku już osób słyszałam opinię, że okładka przywodzi na myśl popularną grę komputerową! I trudno się nie zgodzić z tym paradoksem. Nie wiem, kto jest autorem tej grafiki (nie podano tej informacji w książce, nie widzę też sygnatury na samej ilustracji). Przyjrzyjcie się surowym, ostrym krawędziom domu oraz ogrodzenia (muru?) i niezwykłej perspektywie! Zgodnie z tytułem, w tło tej dziwacznej bryły wtapiają się topole lombardzkie.



Tylna strona okładki wykorzystana na reklamę innej ksiażki



Jedna ze stron przedtytułowych



Strona przedtytułowa i tytułowa



Pierwsze strony...


   Zwróćcie uwagę, że Maria Rafałowicz-Radwanowa zachowała dedykację (w oryginale: "To the friends of Anne everywhere"), co rzadko się zdarza w polskich przekładach. Zabrakło go w  każdym razie w powojennym tłumaczeniu Aleksandry Kowalak-Bojarczuk. Podział na części, który widzicie na pierwszej stronie tekstu, to, zdaje się, arbitralna decyzja tłumaczki lub wydawcy - każda część odpowiada kolejnemu rokowi Ani w Summerside - "Rok pierwszy", "Rok drugi", "Rok trzeci" sumiennie pozostawiono z oryginału. 

   A teraz kilka słów o translatorskich "smaczkach" (zapewne kiedyś przysiądę to tego wydania porządniej i napiszę o nich więcej)... Jak może zwróciliście już uwagę na zdjęciu powyżej, Maria Rafałowicz-Radwanowa przetłumaczyła "Spook's Lane" na "Upiorną ulicę" (!).



   Rebecca Dew stała się Rebeką Daw, a pani Rachel Lynde już nie była Małgorzatą Linde z tłumaczenia Bernsteinowej, lecz Rozalią Lynde (tłumaczka zaskarbiła sobie tym moje serce ;) ). Ciekawe jest też, że Rafałowicz-Radwanowa nie wycięła, tak jak to zrobiła jej następczyni, akapitu, w którym Ania opisuje Gilbertowi przygodę w pociągu (zdjęcie powyżej, str. 7). 



W zapisie większości wyrazów pisanych w oryginale kursywą postanowiono użyć czcionek pogrubionych


   Aunt Kate i Aunt Chatty to "ciotka Kasia" i "ciotka Basia", Ania tytułowana jest "miss", "Maplehurst" to "Klonówka", Katherine Brooke pozostała Katarzyną, Aunt Mouser to ciotka Myszka ("Papy ciotka, pani Dżemsowa Kennedy [...]"), nieznośnych bliźniaków, Geralda i Geraldine, pozostawiono przy polskich odpowiednikach ich własnych imion, czyli Geraldzie i Geraldynie, tak samo jak przy Iwonce - Ivy Trent, z którą miały awanturę (w przekładzie z 1977 zmieniono im imiona na: Oleś, Ola i Ewa).

   Z translatorskich "dziwadeł" znalazłam np. to (wyjątkowo pojawia się tu pani "Linde"):


- Dobrze ci tu będzie, tego jestem pewna - rzekła pani Linde, gdy wyszłyśmy stamtąd.
- Obawiam się, że te zbyt towarzyskie panie trochę mnie będą krępować w porównaniu z wolnością, jakiej zażywałam u pani - odrzekłam, przekomarzając się z nią troszeczkę.
- Wolnością! - syknęła pani Lynde - Żebyś choć powiedziała: swobodą! Nie mów jak Yankeska, Aniu.


Z dialogu wynikałoby, że Ania mieszkała wcześniej u pani Małgorzaty / Rozalii (!), a tak naprawdę, to w oryginale Ania mówi o Patty's Place.


   I jeszcze coś na deser - prawdziwy majstersztyk w stylu Rafałowicz-Radwanowej:


   (Kiedy Elżbietka mówi: "Kobieta", ja zawsze widzę w duchu wielkie "W" wraz z wszystkimi kątami ostrymi tej litery).



8 komentarzy:

  1. To niesamowite i wspaniałe jednocześnie, że to legendarne wręcz wydanie trafiło w Twoje ręce, Agnieszko:-) "Smaczki" translatorskie są, jak zwykle, ogromną radością dla nas. A do tego jeszcze ta okładka - zupełnie jakby jej autor miał jakiś tajemniczy, futurystyczny sen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś uda się ustalić, komu przyśnił się ten sen? ;)

      Usuń
  2. Wspaniałe znalezisko! Chociaż muszę przyznać, że okładka wzbudza we mnie niepokój, mimo, iż znajdują się na niej te piękne topole. Jestem przekonana, że w tej wersji jest także pełna historia rodziny Tomgallonów? I ja muszę koniecznie znaleźć inne tłumaczenie lub wydanie Szumiących Topoli. Szuu...szuu... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, z tego co zdążyłam przejrzeć - jest to faktycznie tłumaczenie "Anne of Windy Poplars" (taka też jest informacja na stronie przedtytułowej). Ciekawe jest jednak to, że i tak są tu pewne ominięcia. Próbowałam jakoś to porównać z tłumaczeniem Kowalak-Bojarczuk i Rafała Dawidowicza (on przetłumaczył z kolei "Anne of Windy Willows"), ale poddałam się na razie - potrzeba mi na to więcej czasu. Kiedyś z pewnością przygotuję o tym wpis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, fantastyczna książka, ja jednak szukam Ani Z Szumiących Topoli z roku 1959, wydawnictwo Nasza Księgarnia, może Pani o tym coś słyszała lub ma pojęcie jak wygląda okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mojej wiedzy - w 1959 ukazały się nakładem Naszej Księgarni "Wymarzony dom Ani" oraz "Dolina Tęczy". Powojenna "Ania z Szumiących Topoli" została wydana dopiero w 1977, w tłumaczeniu Aleksandry Kowalak-Bojarczuk.

      Usuń
  5. Dzień dobry, poszukując tłumaczeń "Ani z Szumiących Topoli" natrafiłam na Pani bloga. Piszę pracę o przekładzie tej części przygód Ani i niestety nigdzie indziej nie udało mi się znaleźć przekładu Marii Rafałowicz-Radwanowej. Czy mogłabym prosić o jakiś kontakt do Pani, np. maila? Jeżeli istnieje taka możliwość bardzo zależałoby mi na skanach książki, oczywiście odpłatnie. Pozdrawiam serdecznie. Monika Marczuk

    OdpowiedzUsuń