sobota, 29 października 2016

„Ania” dla chorej

   Moje pisemko było tygodnikiem skierowanym do młodych czytelników, który Michał Arct wydawał z przerwą wojenną w latach 1902-1936. Na łamach czasopisma drukowano m.in. utwory prozą w odcinkach. Jednym z nich była Mała siostrzyczka opracowana przez K. Wołyńską, opublikowana latem 1913 roku. W jednym z jej epizodów pojawia się Ania z Zielonego Wzgórza - mała Lenka czyta ją chorej Józi. Pamiętajmy, że powieść kanadyjskiej pisarki, "Anny Montgomerry", ukazała się na rynku polskiej książki niespełna dwa lata wcześniej! Choć... mógł być w tej wzmiance także ukłon w stronę wspólnego wydawcy ;) 








   Jednak doktór poznał się na chorobie, choć szafki o nią nie pytał. Dał lekarstwo i kazał Józi przez dwa dni leżeć w łóżku.
   Jak to było przykro być tak osamotnioną! Słyszała w ogrodzie głosy chłopców i Andzi, z podwórza dochodziły różne gdakania, gęgania, piania kogutów, ale w pokoju było cicho i nieznośnie nudno.
   Wtem usłyszała pukanie do drzwi i głosik pytający:
   — Czy mogę wejść?
   Za chwilkę Lenka już stała przy łóżku.
   — Patrz, przynoszę ci kwiaty, czy lubisz takie? Jakże ci jest, czy lepiej trochę? Jeśli chcesz, to posiedzę trochę przy tobie; opowiem ci, co się dzieje na dworze. Byłam z wujem u źrebaków, dawałam im cukier na dłoni, a one tak zabawnie go chwytają wargą.
   Ale jakie są dzikie! Wiesz, chciały się koniecznie wydostać na podwórze.
   Ale czemu leżysz tak cicho? Czy się nie nudzisz? Może ci przynieść jaką książkę, to sobie poczytasz — dobrze?
   — Ach, jak chętnie czytałabym, ale oczy mnie palą jak ogień, bo płakałam, leżąc tu sama.
   — To ja ci poczytam! Gdzie jest książka? O, tutaj leży...
   I Lenka czytała zajmującą „Anię z zielonego wzgórza” tak długo, aż słońce zaszło i wieczorny chłód wciskać się zaczął do pokoju. Odezwał się dzwonek, wzywający do wieczerzy, a gdy Lenka zamknęła książkę, Józia nie otwierając oczu, szepnęła:
   — Czy przyjdziesz jeszcze jutro?
  — Ależ naturalnie! I jutro i nawet pojutrze, jeśli tak długo będziesz jeszcze leżeć. Dobranoc!
   I Lenka wybiegła z pokoju.



  • ze zbiorów Cyfrowej Biblioteki Cyfrowej POLONA

4 komentarze:

  1. Trochę jak reklama "Rollings Reliable Baking Powder" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O!, mogło być i tak... Kto wie? Może w rękopisie pani Wołyńskiej był inny tytuł ;)

      Usuń