piątek, 29 lipca 2016

Reklama książek o Ani + aktualizacja

   Dzisiaj znowu przywołam duchy przeszłości ;)
   Natknęłam się ostatnio na dwa numery Mojego Pisemka z 1925, w którym to roku Ania z Zielonego Wzgórza ukazała się w Polsce po raz czwarty. Ania z Avonlea została wydana rok wcześniej pierwszy raz, ale w dwóch wydawnictwach. Na pierwszych stronach tego czasopisma dla dzieci widnieje wielka reklama książek L. M. Montgomery.
   Najpierw ukazała się reklama Ani z Zielonego Wzgórza:



   Ta reklama pierwszego tomu cyklu o Ani przedstawia grafikę, która ukazała się także w kolejnym, piątym, wydaniu tytułu w 1928 roku, kiedy poprawiono już błąd w nazwisku autorki i tłumaczki.
wydanie V z 1928 roku (skan ze zbiorów Biblioteki Narodowej)
wydanie V z 1928 roku (zbiory własne)
   Jednak w czwartym wydaniu z 1925 roku na karcie tytułowej książki, tak jak w reklamie w Moim Pisemku, wciąż widniała „Anna Montgomerry”, a także „R. Bernsztajnowa”:

wydanie IV z 1925 roku (skan ze zbiorów Biblioteki Narodowej)
   Te dwa wydania mają także inne logo wydawnictwa, na których przedstawione jest motto Wydawnictwa M. Arcta – „Prawdą a pracą”:
 
1925                                                    1928

W następnej kolejności, w jednym z sierpniowych numerów Mojego Pisemka, wydrukowano w podobnym formacie reklamę drugiej części cyklu:


   Co ciekawe, inicjały imion i nazwisko autorki są już poprawnie zapisane, ale „Avonlea” przerobiono na „Avenlay” (!).
   A jak przedstawia się sama książka? W swoim zbiorze mam egzemplarz z Wydawnictwa B. Rudzkiego. Jest w opłakanym stanie… Osoba, od której go kupiłam, zapakowała cały blok w folię spożywczą, żeby kartki nie rozsypały się w trakcie transportu. Jednak nie chcę go na razie oprawiać na nowo – jest dla mnie dowodem na długoletnią poczytność książek Maud. Oto skan okładki i karty tytułowej:



Ania z Avonlea, wydanie z 1924 roku (zbiory własne)

   Na okładce wydrukowano błędnie: „L. M. Mongomerry”, ale na karcie tytułowej i grzbiecie nazwisko zapisano już poprawnie (i tak też widnieje w przytaczanej reklamie). „Avonlea” jest także prawidłowo wydrukowane na stronie tytułowej, ale okładka przedstawia kolejną wersję nazwy: „Avonley”.
   Cóż, ówcześni zecerzy mieli do dyspozycji tylko bystrość własnego oka – z pewnością wiele takich błędów mogło wynikać z pomyłek przy składaniu tekstu. Dzisiaj jednak są to już tylko bibliograficzne „smaczki”…

  • materiały pochodzą ze zbiorów własnych oraz Biblioteki Narodowej i Cyfrowej Biblioteki Narodowej POLONA

4 komentarze:

  1. "Ania z Avenlay" i jeszcze "to dostaniecie odwrotnie tę książkę w oprawie" - cudne :D Pewnie bym się skusiła na taką reklamę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprzedaż wysyłkowa w erze, że tak to określę, "przedallegrowej" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Różne wydania tej samej książki przez lata, obrazuje zmieniająca się epokę i czasy w jakich żyli ludzie przed nami i to chyba jest najciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja - zwłaszcza jeśli tytuł cieszy się popularnością przez dziesiątki lat :)

      Usuń