poniedziałek, 25 lipca 2016

Poniedziałek, który stał się Wtorkiem


   Z cyklu o Ani, moją ulubioną powieścią jest Rilla ze Złotego Brzegu. Przypuszczam, że jest to zasługą m.in. historii psa o imieniu Little Dog Monday. Zawsze napełniała mnie ona wzruszeniem. Opis mrocznej nocy, kiedy wyczekujące na stacji kolejowej psie serce rozpaczało po stracie Waltera, jest wymowny i przejmujący, a scena powitania Jema – wywołuje uśmiech przez łzy.

   Little Dog Monday (albo Dog Monday) po raz pierwszy pojawia się w Anne of Ingleside, ale tylko jako wzmianka (pod koniec rozdziału XXIV – w polskich wydaniach jest to rozdział XXIV lub XXV, bo w niektórych edycjach rozdział XIV został podzielony na dwa osobne). Tłumaczka pierwszego polskiego wydania tej części, które ukazało się dopiero w 1989 roku, Aleksandra Kowalak-Bojarczuk, wykorzystała wersję imienia, która pojawiła się w przedwojennej Rilli ze Złotego Brzegu tłumaczonej przez Joannę Zawiszę-Krasucką (1933 rok).

   Wtorek towarzyszy rodzinie Blythe’ów w tłumaczeniach Jolanty Bartosik (wydania Prószyńskiego i sp.), Anny Dorożalskiej (w wydaniach Podsiedlik-Raniowski i sp. – choć w Ani ze Złotego Brzegu w tej serii, tłumaczonej przez Agnieszkę Drong, pies wabi się jednak jako Poniedziałek).

   Jeśli chcecie przeczytać Rillę z Poniedziałkiem, musicie sięgnąć po przekład Grzegorza Rejsa, który zachował wierne tłumaczenie psiego imienia (edycja wydana przez Zieloną Sowę). Co ciekawe, w Ani ze Złotego Brzegu, która w tej serii ukazała się w tłumaczeniu Inki Malcher, Little Dog Monday to: „Mały Psowaty Poniedziałek” (!).


ilustracja Bogdana Zieleńca; Rilla ze Złotego Brzegu, Nasza Księgarnia

 
 


ilustracja Marii Biegańskiej i Piotra Syskiego; Rilla ze Złotego Brzegu, Elipsa

 
 
 
 
ilustracje Katarzyny Kariny Chmiel; Rilla ze Złotego Brzegu, Prószyński i sp.
 

9 komentarzy:

  1. Ciekawe, dlaczego Poniedzialek stal sie Wtorkiem? Sama sie nad tym zastanawialam. A tutaj jeszcze jedna ilustracja:
    https://www.pinterest.com/pin/374854368960169126/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się nad tym zastanawiałam... Chyba dziś już nikt tego nie zgadnie. Tą rycinę na Pintrest widziałam. Pięknie oddaje urok sceny powitania...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze kilka zmian i okaże się, że czytałam zupełnie inną książkę niż autorka miała na myśli ;) U mnie w książkach same Wtorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest na tyle interesujace, ze nie zmieniono nazwy na jakiegos Azora, ale tez na dzien tygodnia... Dlaczego wiec Poniedzialek nie mogl zostac Poniedzialkiem, prawda? Choc w sumie mogl byc i Czwartkiem lub Piatkiem ;)

      Usuń
    2. Właśnie? Kiedyś na jakimś forum czytałam, że być może tłumaczka uznała, iż psy powinno wołać się jakimś krótkim imieniem - zgrabniej jest krzyknąć: "Wtorek!" niż: "Poniedziałek!". Jednak ktoś inny dodał, że nie widzi w tym problemu, bo sam ma Poniedziałka.

      Odnoszę wrażenie, że translatorska kwestia psiego imienia leży obok m.in. tłumaczenia Rachel Lynde na Małgorzatę Linde, na półce z etykietą: "w sumie, nie wiadomo, dlaczego?..." ;)

      Usuń
  4. Zawsze mi się wydawało, że Rachel Lynde została przemianowana na Małgorzatę z dość oczywistego powodu - dla każdego przedwojennego polskiego czytelnika bohaterka nosząca imię Racheli musiałaby być Żydówką. Chcąc uniknąć tego - skądinąd mylnego skojarzenia - Bernsteinowa zapoczątkowała tę dziwną tradycję, nie spodziewając się zapewne, że w przyszłości (w dobie ekranizacji i ciągle nie słabnącej popularności powieści) będzie to prowadziło do takiej konfuzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeśli chodzi o imię, tłumaczka mogła chcieć uniknąć tak silnego skojarzenia. Z drugiej strony taki sam odbiór mogło mieć chyba nazwisko samej tłumaczki (brakuje mi szczegółowych danych o jej osobie; jak dotąd, udało mi tylko opracować listę jej przekładów).
      Pozostaje też jeszcze nazwisko...

      Ta arbitralna decyzja Bernsteinowej dotycząca postaci Rachel Lynde spowodowała, że przekład utracił jedną z "iskierek" powieści, która przecież skrzy się humorem i ironią - bo Rachel owieczką raczej nie była ;)

      Usuń
    2. W serialu Droga do Avonlea nasz Małgorzata jest nazywana Rachelą i tak jakoś dziwnie to brzmi wiedząc, że jest to Małgorzata Linde. :)

      Usuń
    3. Zapewne tłumaczący dialogi pozostali przy rozwiązaniach, do których przyzwyczajona jest większość polskich czytelników.

      Usuń