Dzisiaj mam coś dla tych, którzy spośród
książek z cyklu o Ani szczególnie upodobali sobie ostatnią część, opowiadającą
o losach rodziny Blythe’ów w czasie pierwszej wojny światowej.
Polscy czytelnicy poznali Rillę
ze Złotego Brzegu w 1933 roku, kiedy książka ukazała się nakładem Księgarni
Czesława Kozłowskiego w Warszawie. Powieść przetłumaczyła Janina
Zawisza-Krasucka.
Jedna z recenzji nowej książki Lucy Maud Montgomery
pojawiła się w 1934 roku w Poradniku Bibljotecznym Zjednoczenia Polskich
Towarzystw Oświatowych.
Akcja powieści zaczyna się latem
1914 roku, tego epokowego roku gdy i na „złote wybrzeże” jednej z wysp
Kanadyjskich dociera wiadomość, że metropolja, „siwa władczyni” mórz,
wypowiedziała wojnę Niemcom, jako sojuszniczka Francji. Wielkie wydarzenia
odbijają się głośnem echem w dalekiej północnej kolonji, duch patrjotyzmu i
ofiary ogarnia jej mieszkańców. Tak samo jak w Anglii młodzieńcy-ochotnicy
tłumnie zapisują się do szeregów, przebywają ocean, by stanąć w obronie ziemi
angielskiej. W domu doktorstwa Blythe, zarówno jak w całej okolicy, pod
wpływem surowego tchnienia historycznej chwili zmienia się zasadniczy ton
życia, znika beztroska radość i wesołość. Synowie w wojsku, córki na kursach
ratowniczych. Najmłodsza zaś, 15-to letnia Rilla – uśmiech i pociecha rodziny
chce też być kimś pożytecznym, chce też swoją cegiełkę trudu i ofiary złożyć na
ogólnym ołtarzu. Utalentowana autorka z wielkim wdziękiem, delikatnemi, jakby
pastelowemi farbami rysuje sympatyczną postać młodego dziewczątka. (Znana
bardzo jest powieść p. Montgomery: „Ania z Zielonego Wzgórza” i dalsze tyczące
się jej losów. Rilla jest właśnie córką owej Ani – obecnie doktorowej Blythe).
Doskonale też ujawnia zmiany, jakie zachodzą we wrażliwej duszy dziewczynki w
czasie niezwykłych warunków. Widzimy, jak mężnieje i krzepnie, a wreszcie
dojrzewa duchowo w ostrym rozczynie cierpienia, którem jest dla niej wiadomość
o bohaterskiej śmierci ukochanego brata, jej najbliższego powiernika i
towarzysza. Obok głównej tej postaci, doskonale ujętej i drugoplanowe, jak rodziców,
sąsiadów starej piastunki itd. są b. dobrze nakreślone. Całość zaś pomimo opisu
chwil tragicznych jest pogodna, czysta i pociągająca. Dlatego też p o l e c o n
ą być winna jako bardzo dobra książka dla młodzieży.
T.C.L. (Poznań) Zofja
Grzymałowska
Niestety, na razie nie wiem, jak
wyglądały okładki polskiego wydania. Posiadam jedynie skany karty przedtytułowej
i tytułowej z egzemplarza znajdującego się w zbiorze Biblioteki Narodowej. Oto
one:
- zasoby Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej - Poradnik Bibljoteczny Zjednoczenia Polskich Towarzystw Oświatowych: miesięcznik ułatwiający wybór książek dla bibljotek: dodatek do czasopisma "Oświata Polska", R. 4, nr 4 (1934)
- zasoby Biblioteki Narodowej
- zachowałam oryginalny styl i pisownię
Bardzo lubię tę książkę :) Gdy byłam młodsza przechodził mnie dreszcz emocji, kiedy czytałam nazwy polskich miast i byłam dumna, że L.M Montgomery wiedziała, gdzie się znajdują :)
OdpowiedzUsuńJa zareagowałam tak samo! O - może to jest pomysł na nowy wpis... Polskie akcenty w życiu Maud i jej książkach
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysl! Mialam dokladnie tak samo :) :) Tez zawsze cieszylam sie, widzac polskie miasta w "Rilli", choc w sumie smutne byly okolicznosci.
UsuńMam wszystkie wzmianki o Polsce z Dziennikow. Sama zastanawialam sie nad takim wpisem na blogu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAlbo kiedy Ania czyta wiersz "Upadek Polski" :)
OdpowiedzUsuń