Nawiązując do komentarzy pod wpisem Pierwsze wydanie „The Story Girl”, chciałabym dzisiaj przedstawić inny przykład anachronizmu w polskich wydaniach książek Maud. Jest nim okładka Wymarzonego Domu Ani. Powieść ukazała się w 1931 roku nakładem Wydawnictwa Arcydzieł Literatur Obcych RETOR, a przetłumaczył ją Stefan Fedyński. Egzemplarz książki znajduje się w zbiorach Biblioteki Narodowej:
Zwróćcie uwagę na Wymarzony Domek (!). Akcja powieści rozgrywa się na początku lat 90-tych XIX wieku, kiedy Ania Blythe ma ok. 25-27 lat. Dom przedstawiony na okładce książki to przykład stylu art-déco, który panował w sztuce, także użytkowej, od lat 20-tych do początku lat 40-tych XX wieku. W tym czasie właśnie wydano polskie tłumaczenie Anne's House of Dreams.
domy zbudowane w stylu art-déco
Ilustracja na okładce opatrzona jest sygnaturą "AHOR". Autorem grafiki był Artur Horowicz, który dla RETORA zaprojektował także okładkę Ani na uniwersytecie.
Artur Horowicz (1898-1962) był cenionym grafikiem, rysownikiem i designerem; swoje umiejętności ukształtował jako uczeń Miłosza Kotarbińskiego i Emila Orlika. Od 1927 roku do wybuchu wojny pracował jako rysownik w Ministerstwie Spraw Wojskowych, potem służył w Polish Air Force i Polish Air Ministry w Wielkiej Brytanii. Był autorem ilustracji do wielu innych książek, m.in. Arkadego Fiedlera (Dywizjon 303) i Kazimierza Przerwy-Tetmajera (Na skalnym Podhalu) oraz plakatów filmowych i reklam.
- skany okładek pochodzą z zasobów Biblioteki Narodowej i własnej
- zdjęcia:
http://decor.966v.com/static_images/20160818/24cc1eb6f1d5ef63d309cf629bb78b005bd3333b038aa44eeb9d3653.jpg
http://modculture.typepad.com/.a/6a00d83451cbb069e20133f39b164a970b-pi
- informacje o ilustratorze:
http://www.witkacologia.eu/uzupelnienia/Horowicz.html
http://www.posterpage.ch/reviews/re97film/re97film.htm
http://starekosmetyki.blogspot.com/2011/04/reklamy-sygnowane.html
Wspaniały anachronizm, Agnieszko! Uwielbiam takie smaczki wydawnicze, wspaniale, że je tropisz i dzielisz się z nami swoimi odkryciami. To w ogóle interesujący trop i można się przyjemnie zagłębić w tę tematykę...
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, że już same okładki książek mogą mieć swoją własną historię, prawda?
UsuńOwszem, zgadzam się. I podoba mi się bardzo, że tropisz również takie aspekty.
UsuńSwoją drogą, znalazłem okładkę niderlandzkiej "Emilki na falach życia", zrobiłem jej zdjęcie, czy mogę Ci przesłać je na maila, jeśli byłabyś zainteresowana jej obejrzeniem bądź nawet zamieszczeniem?
UsuńOczywiście, że tak!
Usuńagamarusz@gmail.com
Dziękuję!
Bardzo lubię styl art deco i nieraz odnawiałem w tym stylu mebelki, i wiele przediotów użytkowych miałem w moim sklepiku Bibelot, ale... właśnie jakoś mi ten styl nie pasuje do Wymażonego domu Ani, chyba jestem strasznym konserwatystą i widzę naszą Anię tylko romantycznie. Taki nowoczesny styl, ma chyba mało pola, do wyobraźni... :))
OdpowiedzUsuńNie, Ania absolutnie nie mogła w takim domu mieszkać. Nawet nazwa nijak nie pasowałaby do takiej bryły.
UsuńSwoją drogą - "Bibelot" to idealna nazwa do sklepu z meblami po renowacji :)