Dzisiaj Wyspa ubrała się w niepogodę – jest wietrznie i deszczowo. Ale miało miejsce jedno wydarzenie – I. Nieformalny Zjazd Polaków Na Wyspie. Blue Moon gościło, poza mną, jeszcze troje Polaków. Około piętnastej zadzwoniła do Bernadki Pam Campbell z informacją, że ma u siebie Polkę. Około pół godziny później zjawiła się Monika, która zwiedza właśnie Kanadę, a na Wyspę przyjechała dlatego, że marzyła o tym od dziecka. Kiedy gawędziłyśmy sobie w najlepsze, Bernadka ponownie odebrała telefon z Silver Bush – Pam Campbell wysyłała do niej kolejnych Polaków – Olę i jej tatę, Zbyszka, którzy podróżą uczcili ukończenie szkoły przez Olę. Częścią tej podróży była P.E.I. – Ola chciała przyjechać tu „dla Ani”. Kiedy później całą piątką wybraliśmy się do latarni w New London, okazało się, że obydwie miłośniczki Anne Shirley mieszkają w Warszawie, w tej samej dzielnicy, na tym samym osiedlu, przy sąsiednich ulicach (!). To było niesamowite spotkanie. A nie byliśmy jedynymi Polakami na Wyspie – jeden z pracowników z Birthplace powiedział im, że nie ma tygodnia bez wizyty kogoś z naszego kraju. Czy trzeba mocniejszego dowodu na to, że świat Maud w Polsce jest wciąż żywy? Od tej pory znane powiedzenie powinno brzmieć: wszystkie drogi prowadzą na Wyspę!
Czyli kiedyś tam trafię ;)
OdpowiedzUsuńTego jestem pewna!
OdpowiedzUsuń