Kolejny przystanek - Zielone Wzgórze. Chociaż nie widać tego na zdjęciach, w Green Gables były tłumy: 4 autokary i niemal pełen parking samochodów osobowych. Do wnętrza samego domu wchodziło się gęsiego (!). Bezpośrednio przy domie znajduje się ogród z małym warzywnikiem i kolorowymi klombami. Oczywiście, pod domem rośnie Królowa Śniegu - jabłoń niska, o tej porze roku przystrojona w miniaturowe owoce.
Sznurek odwiedzających przesuwał się od bawialni poprzez spiżarnie, kuchnię i pokój Mateusza na parterze, po pokoje Ani z suknią z bufiastymi rękawami oraz Maryli z ametystową broszką i pokój do szycia na piętrze...
Dla mnie, najważniejszym eksponatem, poza archiwaliami, była maszyna do
pisania, której stukot było słychać z pokoju Maud na piętrze w starej siedzibie
Macneillow, kiedy mozolnie przepisywała manuskrypt "Ani z Zielonego
Wzgórza"...
Jej! Wreszcie udało mi się dobrać do komputera! Prześliczne zdjęcia, Agnieszko! Ich chyba nie trzeba obrabiać, żeby oczarowywały swym urokiem? :)
OdpowiedzUsuńA która seria LMM jest Twoją ulubioną? Ja długo, naprawdę długo się wahałam, ale w końcu wybrałam tą o Ani. Mam do niej ogromny sentyment, pewnie dlatego, że były to pierwsze książki Maud, jakie przeczytałam. To dzięki nim obudziłam w obie chęć odkrywania świata Montgomery. To znaczy, ONE we mnie nią obudziły! :))
Ot i moje ulubione kwiatki pod oknem :) Dobrze, że udało się zrobić zdjęcia wśród tych tłumów :)
OdpowiedzUsuń